Trudno na razie powiedzieć, jak na sytuację kooperantów wpłynie upadłość Stoczni Szczecińskiej oraz śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Apelacyjną w Poznaniu. Jedną z firm, które upadająca Stocznia ciągnie za sobą na dno - jest toruński Towimor, który dla Stoczni właśnie produkuje dźwigi i windy kotwiczne. Zakład znalazł się w tragicznej sytuacji. Stocznia Szczecińska była większościowym udziałowcem toruńskich zakładów. Od początku roku nie odebrała z Torunia dźwigów i urządzeń okrętowych wartych 12 mln zł. Szczecin zamawiał w Tomimorze trzecią część produkowanych tam urządzeń. 5 mln złotych zalega także Stocznia Gdynia. Prezes Towimoru, Zbigniew Banaszczuk wyjaśnia, że na świecie budowę statków dotuje się a polskie stocznie nie miały takiego luksusu, choć ich wyroby są znane na świecie. Jeśli Stocznia Szczecińska nie wznowi produkcji, Towimor będzie musiał przejść poważną redukcję. W Pomorskiem ze stoczniami kooperuje 16 zakładów - zatrudniają blisko 5 tysięcy ludzi. Dla wielu z nich już niebawem może zabraknąć pieniędzy na wypłaty. Gdański reporter RMF FM rozmawiał z prezesem jednego największych trójmiejskich zakładów produkujących dla Stoczni, prezesem ELMOR-u. Posłuchaj, czego oczekuje on po dzisiejszym spotkaniu w resorcie gospodarki: Leśny: produkcja w stoczni może być wznowiona w ciągu kilku dni Produkcja w Stoczni Szczecińskiej powinna rozpocząć się w ciągu najbliższych dni - poinformował dzisiaj wiceminister gospodarki Maciej Leśny. - Według mojego przekonania dzielą nas dni od rozpoczęcia produkcji w stoczni - powiedział Leśny. Wiceminister przyznał, że dużo zależy od decyzji sądu w sprawie wniosku o upadłość stoczni. Prezes Stoczni Szczecińskiej wyraził nadzieję w poniedziałkowej rozmowie z PAP, że sąd wyda postanowienie o rozpoczęciu postępowania upadłościowego w piątek. - Jeśli nie, to będziemy szukali innych rozwiązań - zadeklarował Leśny. Dzisiaj odbyło się spotkanie banków wierzycieli Porty Holding z firmami zaplecza kooperacyjnego stoczni.