Na nowy obiekt dzieci mogą tylko popatrzeć. Choć boisko widzą za płotem to formalnie go tam nie ma. - Nikt nie wypuści uczniów bez odbioru obiektu - mówi Robert Grabowski rzecznik koszalińskiego ratusza. Odbioru nie było, bo miasto ma liczącą kilkanaście punktów listę zastrzeżeń i nie chce zapłacić wykonawcy. - Uczniowie mogliby z murawy korzystać, ale sprawa trafiła do sądu. W tej chwili boisko jest dowodem w sprawie. Ponieważ nie zgadzamy się z orzeczeniem pierwszego biegłego wnioskowaliśmy do sądu o powołanie drugiego biegłego. Musi on mieć dostęp do boiska - dodaje Grabowski. Sprawa liczy sobie już rok i szybkiego finału raczej nie znajdzie. Kolejne posiedzenie sądu dopiero 20 października.