Parafianie z Karlina o niewłaściwym zachowaniu swojego wikarego mieli dowiedzieć się w grudniu 2021 r., gdy jedna z parafianek opublikowała zdjęcia w mediach społecznościowych - podaje Onet. Wierni poinformowali o swoich podejrzeniach biskupa Edwarda Dajczaka, który usunął księdza z parafii. Pół roku później Dariusz S. został wikarym w oddalonym o 70 km Sławnie. Zdaniem rozmówców portalu, kuria od początku chciała ukryć niewygodną sprawę, dlatego przeniosła wikarego do innej miejscowości. Przedstawiciel kurii: Każdy ma prawo do prywatności Hierarchowie nie chcieli szerzej skomentować sprawy Dariusza S. i jego bliskich relacji z jedną z parafianek w Karlinie. - Nie chciałbym się na ten temat wypowiadać, bo to dotyczy konkretnych osób, które mają też prawo do jakiejś swojej prywatności — odpowiedział ks. Wojciech Parfianowicz, z którym rozmawiał Onet. Dodał, że prawo kanoniczne nie przewiduje postępowania w takiej sprawie. Prawo kanoniczne wskazuje na konieczność życia w celibacie, wstrzemięźliwości oraz roztropności przez osobę duchowną. Wikary w przypadku udowodnionych zaniedbań może zostać upomniany przez biskupa. Półroczny okres pomiędzy posługą w Karlinie a byciem wikarym w Sławnie mógł być swego rodzaju zawieszeniem, które biskup zastosował w stosunku do podwładnego. 2 lutego biskup koszalińsko-kołobrzeski Edward Dajczak złożył rezygnację z urzędu, powołując się na stan zdrowia. W tym samym okresie Dariusz S. został odwołany z funkcji wikarego w Sławnie.