Mężczyzna trafił do izby w poniedziałek po południu. Już w chwili przyjęcia było wiadomo, że jest chory na cukrzycę, ale lekarz dyżurny zaaplikował mu leki niemal 5 godzin po przyjęciu. Nie trzeba być lekarzem, żeby wiedzieć, że nawet niewielka dawka alkoholu dla cukrzyka może być śmiertelna. Dlaczego więc zwlekano tak długo z podaniem leków lub nie nakazano przewiezienia mężczyzny do szpitala? Dyrektor koszalińskiej izby wytrzeźwień nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie. - Myślę, że to pytanie trzeba by było zadać lekarzowi. Ja też chciałem mu to pytanie zadać, ale go nie zastałem. Zadam mu to pytanie jutro - mówi Józef Niwiński. Dzisiaj zostanie także przeprowadzona sekcja zwłok 54-latka, która ma dokładnie określić bezpośrednią przyczyną śmierci mężczyzny. Sprawą zajmuje się już prokuratura.