Wyrok jest prawomocny. Został wydany po rozpoznaniu trzech apelacji - Instytutu Pamięci Narodowej, pokrzywdzonego, 81-letniego obecnie Henryka S. i jego adwokata - w których wnoszono o ponowne skierowanie sprawy do I instancji. Wszystkie apelacje zostały przez sąd odwoławczy uznane za bezzasadne. Oskarżeniu przysługuje skarga kasacyjna. Jeszcze nie wiadomo, czy będzie wnoszona. Sędzia Janina K. była oskarżona przez pion śledczy oddziału IPN we Wrocławiu o niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień w czasie orzekania w 1962 r. w sprawie małżeństwa Henryka i Władysławy S. 10 kwietnia 1962 r. małżonkowie stanęli przed Sądem Powiatowym w Jeleniej Górze za rozpowszechnianie fałszywych wiadomości "mogących wyrządzić istotną szkodę interesom Państwa Polskiego bądź obniżyć powagę jego naczelnych organów". Postawą oskarżenia był dekret z 13 czerwca 1946 r. "o przestępstwach szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy Państwa" (tzw. mały kodeks karny). Przestępstwo państwa S. polegało na wysyłaniu na Zachód listów, w których skarżyli się na trudne warunki życia w Polsce i prosili o pomoc. Przechwycona przez cenzurę korespondencja była adresowana m.in. do Radia Wolna Europa i kościelnych organizacji charytatywnych. Według IPN rozpoznająca sprawę sędzia Janina K. w czasie trwającego jeden dzień procesu naruszyć miała prawo do obrony małżonków S.. Przewód sądowy rozpoczęła mimo niedostarczenia Władysławie S. odpisu aktu oskarżenia, Henryka S. nazywała "zdrajcą", ignorowała informacje o tym, że był on bity w śledztwie, uniemożliwiała też oskarżonym swobodne przedstawianie linii obrony. Państwo S. zostali w 1962 r. uznani za winnych i skazani na trzy lata bezwzględnego więzienia oraz trzy lata utraty praw publicznych. Wyrok utrzymał w mocy Sąd Wojewódzki we Wrocławiu. Henryk S. odbył całą karę. Jego żona przez 18 miesięcy przebywała w obozie pracy, z którego wyszła w 1964 r. na mocy amnestii. Na czas odbywania przez małżonków kary ich 4-letnią wówczas córkę umieszczono w domu dziecka. W 1994 r. Sąd Najwyższy wskutek rewizji I prezesa SN uchylił wyrok z 1962 r. Małżonków uniewinniono, uznając, że w świetle zebranych na poczet rozprawy przez sądem w Jeleniej Górze dowodów nie było podstaw do skazania, zaś w procesie popełniono szereg błędów. W 2006 r. wrocławski oddział IPN wszczął śledztwo przeciwko sędzi K. Immunitet uchylono jej w 2007 r. Akt oskarżenia trafił w kwietniu 2008 r. do Sądu Rejonowego w Jeleniej Górze. Ponieważ sąd ten wyłączył się z rozpoznawania sprawy, SN przekazał sprawę do Koszalina, w okolicy którego mieszka obecnie Janina K. Jej proces ruszył w październiku 2008 r. i zakończył się w I instancji uniewinnieniem z powodu "braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienie przestępstwa przez oskarżoną." Takie samo stanowisko zajął w poniedziałek sąd odwoławczy. W ocenie obu koszalińskich sądów wydanie innego wyroku niż uniewinniający nie było możliwe głównie ze względu na wątły materiał dowodowy. Akta sądowe z 1962 r. nie zachowały się - częściowo odtworzono jedynie akta sądu I instancji. Żona Henryka S. - Władysława zmarła przed kilkoma laty. Oskarżona sędzia, ciesząca się nieposzlakowaną opinią, nie przyznawała się winy. Zaś główny dowód w sprawie - odręczne zapiski Henryka S. dotyczące sądowego postępowania z 1962 r. - trudno było uznać za w pełni obiektywne. Wątpliwości budził też czas powstania tych notatek.