Do zabójstwa Wacławy G. doszło 25 maja 2017 r., w jej mieszkaniu w Koszalinie. Według prokuratury, to wnuk kobiety - Daniel G., który z nią mieszkał, zabił ją, a wcześniej przez półtora roku znęcał się nad nią psychicznie i fizycznie. W śledztwie Daniel G. nie przyznał się do zarzucanych czynów, odmówił składania wyjaśnień. Zapowiedział, że zrobi to przed sądem. "Nie mogę się otrząsnąć z tego, co się w ogóle stało. Kochałem babcię i nadal ją kocham" - mówił w czwartek podczas rozprawy oskarżony Daniel G. Mówił o Piotrze S., z którym miał spożywać alkohol i który był u niego w mieszkaniu w dniu śmierci babci. W policyjnym i prokuratorskim protokole nie ma o Piotrze S. żadnej wzmianki. Daniel G. powiedział w sądzie, że to Piotr S. zaczął się awanturować z jego babcią, gdy ta chciała, by już poszedł sobie do domu. Co było dalej - nie wie, bo był pijany, upadł, uderzając głową o krawędź łóżka i ocknął się po kilku godzinach, jak babcia już nie żyła. "Nie wiem w ogóle, skąd te oskarżenia" - mówił na rozprawie Daniel G., który do zarzucanych czynów się nie przyznaje. Jak twierdzi, policja wywierała na niego nacisk, by się przyznał. Podczas czwartkowej rozprawy zeznawał w charakterze świadka ojciec oskarżonego, który bronił swojego syna. "Nie jest prawdą, że syn znęcał się nam moją mamą. To chyba sąsiadki tak powiedziały. Czasami ją złapał i miała sine ręce, ale to wszystko. Nie znęcał się nad nią. Po alkoholu się normalnie zachowywał. Był spokojny" - zapewniał. Prokuratura oskarża Daniela G. o to, że w okresie od grudnia 2015 r. do 25 maja 2017 r. znęcał się fizycznie i psychicznie nad Wacławą G. Stosował wobec niej groźby pozbawienia życia, bił, dusił, zamykał w domu. Natomiast 25 maja 2017 r., działając z zamiarem ewentualnym pozbawienia życia Wacławy G., wielokrotnie zadał jej ciosy pięścią w głowę, rzucił ją na ziemię, uciskał szyję, przytrzymywał klatkę piersiową kolanami. Powstałe obrażenia doprowadziły do ostrej niewydolności krążeniowo-oddechowej i ostatecznie do śmierci kobiety. Inga Domurat