Jak poinformował w piątek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski, sąd rejonowy przychylił się do wniosku prokuratury i zastosował wobec 39-letniego Adama K. tymczasowy areszt na trzy miesiące. Mężczyzna kilka godzin wcześniej usłyszał zarzut spowodowania bardzo ciężkich i zagrażających życiu obrażeń ciała w postaci krwiaków na mózgu, jakie w toku badań ujawnili lekarze, u swojej dwumiesięcznej córki. Ta o życie walczy w koszalińskim szpitalu, na oddziale intensywnej terapii dziecięcej. Adamowi K. grozi od 3 do 15 lat więzienia. Gąsiorowski informował wcześniej, że "przesłuchiwany w charakterze podejrzanego Adam K. nie przyznał się do popełnienia tak zarzuconego mu czynu". Dodał, że podejrzany stwierdził, iż "nie wykonywał żadnych czynności wobec dziecka, zaprzeczył, aby bił dziecko, by nim rzucał. Stwierdził, że w pewnym momencie po zbliżeniu się do łóżeczka zauważył, że dziecko utraciło oddech i w związku z tym sam przerażony tą sytuacją, skontaktował się z matką dziecka, a potem wspólnie zawiadomili pogotowie". Gąsiorowski powiedział, że zdaniem podejrzanego do bezdechu dziecka doszło "samoczynnie". Prokurator natomiast uważa, że w tej sprawie "mamy do czynienia z dzieckiem, u którego stwierdzono ciężkie obrażenia ciała, lekarze raczej wykluczają samorzutność ich powstania". "Musiały być wykonane wobec dziecka gwałtowne działania, które doprowadzają do pojawienia się krwiaków. Nie mamy tu absolutnie do czynienia z sytuacją, że jakiekolwiek zachłyśnięcie się było powodem powstania krwiaków w mózgu dziecka" - zaznaczył Gąsiorowski, opierając się na opinii biegłego z zakresu medycyny sądowej, który w czwartek badał dziewczynkę. Zarzuty dla rodziców dziewczynki Adam K. był karany za kradzież mienia. "Był poszukiwany listami gończymi do odbycia kary pozbawienia wolności i do przesłuchania w charakterze podejrzanego w sprawie dotyczącej kradzieży" - dodał rzecznik prokuratury. 23-letnia matka dwumiesięcznej dziewczynki w piątek usłyszała natomiast zarzut narażenia dziecka pozostającego pod jej opieką na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi za to od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Gąsiorowski powiedział, że podstawą do przedstawienia takiego zarzutu jest ustalenie, że gdy 23-letnia kobieta postanowiła wyjść z mieszkania ze starszą 5-letnia córką, był w nim już przyjaciel jej konkubenta, który miał ze sobą wysokoprocentowy alkohol i zaczął go pić. "Ona, widząc, że ta wódka się pojawia, i tak wyszła, pozostawiając dwumiesięczne dziecko" - zaznaczył Gąsiorowski. Wobec podejrzanej prokurator zastosował dozór policji, zakaz opuszczania kraju i zakaz kontaktowania się z konkubentem - ojcem ich pokrzywdzonej córki. Dwumiesięczna dziewczynka z Darłowa w stanie bardzo ciężkim przebywa na oddziale dziecięcej intensywnej terapii Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie. Trafiła tam we wtorek, w późnych godzinach wieczornych. Stwierdzono u niej urazy głowy. O podejrzeniu ich spowodowania przez osoby trzecie szpital zawiadomił policję. Ta w środę do wyjaśnienia zatrzymała cztery osoby. Dwie z nich ostatecznie przesłuchane zostały w charakterze świadków.