Artystka wystąpiła z trzema młodymi muzykami. Byli to Łukasz Matuszyk (akordeon), Paweł "Muzzy" Mikosz (bas), Przemek Pacan (perkusja). Oczywiście jak zwykle zabrała na scenę swoja gitarę. W tym roku minęło trzydzieści lat od pierwszej Jesieni z Bluesem i pierwszego występu Martyny Jakubowicz na żywo. Przez te trzy dekady powstało kilka płyt, a wczorajszego wieczoru usłyszeliśmy utwory z każdej z nich! Wszystko rozpoczął przesycony smutkiem utwór "Małe Nadzieje" z płyty "Patchwork", a po nim kolejno usłyszeliśmy "Nie wiadomo skąd wiatr wieje" z płyty "Dziewczynka z pozytywką Edwarda" i "Rosa taka sama od lat" z debiutanckiej albumu Martyny - "Maquillage". Po tym melancholijnym wstępie żywiołowo zabrzmiał "Dom zachodzącego słońca" z mocnym udziałem akordeonu. Rozbudzona publiczność klaskaniem wybijała rytm piosenki "Gdyby nie nasz fart" prowadząc muzyków do ekspresyjnie wygranego zakończenia. Zmęczeni szybkim rytmem, z przyjemnością przysiedliśmy w "Karczmie na moście" (album "Bardzo groźna księżniczka i ja") i zachwyciliśmy się popisami gitarowymi Pawła Mikoszy w utworze "Wiedza jest grzechem" ("Wschodnia wioska") Zapowiedziana przez Martynę piosenka "Kretyni i Osły" ( "Total") mimo patyny czasu, która ją powinna pokrywać, została przyjęta nadzwyczaj dobrze i na dobre rozkręciła muzyków. Od tej chwili każdy utwór dostawał kilka słów komentarza, a widownia pozwoliła sobie na nucenie swoich ulubionych piosenek, z "W domach z betonu nie ma wolnej miłości" na czele. W drugiej części koncertu usłyszeliśmy przejmujące "Trzech złych małych chłopców", "Ardżuna i Kriszna" oraz nostalgiczne "Pukam do nieba bram" z płyty "Tylko Dylan". Na zakończenie nie mogło zabraknąć "Kołysz Mnie" - z tak dobrze znanymi słowami "chodź i usiądź obok mnie, zostań ze mną, a gdy ciemność przyjdzie znów, już nie będzie taka zła"... Anna Dąbrowska