Jak poinformował prokurator Artur Stupak, aktem oskarżenia objęto siedmiu mężczyzn. Zbigniewowi T. i Pawłowi P. - dwudziestokilkuletnim informatykom z Krakowa i Koszalina - przedstawiono zarzut komputerowego przestępstwa. Pozostali mężczyźni zostali oskarżeni o pomoc w przestępstwie. Polegała ona na łamaniu zabezpieczeń komputerów, udostępnianiu kont bankowych, na które wpływały skradzione pieniądze lub znajdowaniu tzw. słupów, czyli osób, które za drobną opłatą godziły się założyć i udostępnić rachunek bankowy. Informatycy, jak ustaliła prokuratura, działali w latach 2006-2008. Poznali się na jednym z forów internetowych. Ustalili, że są w stanie skanować sieć internetową w poszukiwaniu firmowych komputerów, które mają zainstalowaną aplikację pozwalającą na zdalne zarządzanie urządzeniem. Po znalezieniu takiego komputera łamali zabezpieczenia, przejmowali nad nim kontrolę, dostawali się do programu księgowego, w którym zamieniali numer rachunku na drukowanych później fakturach z prawdziwego, na założony przez "słupa" i czekali na pieniądze, które następnie podejmowali. Ich łupem padło 700 tys. zł. Drugie tyle usiłowali ukraść, ale im się to nie udało. Poszkodowanych zostało ponad 200 firm. Informatyków zatrzymano w sierpniu 2008 r., po tym jak do kilkunastu prokurator w niemal całej Polsce zaczęły zgłaszać się firmy, które nie otrzymały pieniędzy za dostarczone towary. Po analizie sposobu działania sprawców postępowania połączono później w jedno śledztwo, które poprowadziła koszalińska prokuratura okręgowa. Na początkowym etapie śledztwa głównych podejrzanych aresztowano; obecnie są już na wolności. Podejrzani - jak powiedział prokurator Stupak - przyznali się do winy. Sześciu z nich dobrowolnie poddało się karze. Ma nią być od roku do 5 lat więzienia w zawieszeniu na okres od 3 do 10 lat; zostali też ukarani grzywnami - od 2,8 tys. do 20 tys. zł. Niektórzy mają obowiązek naprawienia szkody i zostaną pod dozorem kuratora. Jeden z mężczyzn, przez 3 miesiące będzie miał ograniczoną wolność. Na dobrowolne poddanie karze nie zgodził się Zbigniew T. Ten oskarżony chce, by sąd ustalił, jaką kwotę ma oddać pokrzywdzonym firmom.