"Chłopak", "Adela"(z tekstem Doroty Masłowskiej) i "Kokoszone" to trzy numery, które usłyszeliśmy na początku. Oczywiście repertuar został zdominowany przez kompozycje pochodzące z "Ano", ale wśród nich była także "piosenka która prawie weszła na płytę" (mam nadzieję, że się znajdzie na kolejnym albumie grupy). "Skąd przychodzisz chłopcze" zagrany jako piaty utwór w kolejności to następny obcy tekst (wykorzystany wcześniej przez Variete). Wokalistka - Ania Brahaczek ubrana była w balową suknię, nałożoną na spodnie, ale w połowie koncertu odrzuciła ja na bok, budząc protest gitarzysty, któremu - zasłoniła wzmacniacz. Biff zagrał tym razem w czteroosobowym składzie (bez klawiszowca), dzięki temu przekaz był surowszy, ale nie brakowało solowych partii instrumentalistów - Jarka Kozłowskiego (Mitch&Mitch) grającego na perkusji i Michaela Pfeiffa (Pogodno) obsługującego gitarę. Kolejne numery takie jak "Sweety", "Kremza", "Monday", "Ślązak" czy "Jesienne drzewa" to dowód na to, że alternatywny rock w wydaniu Biffa ma w sobie zdecydowanie dużo melodyki, a przy tym jest to energetyczny, wyrazisty przekaz. Bezsprzecznie grupa wykształciła już własny styl, przypominający oczywiście dokonania innych zespołów, ale jednak rozpoznawalny (w dużej mierze za sprawą wokalu Anny). W sumie 70 minutowa dawka dobrej rockowej muzyki chyba każdego z widzów wprawiła w dobry humor. Trzy utwory zagrane w dogrywce powtórzyły się, (wśród nich jeden z większych przebojów - "Pies 1") Dziś Biff występuje w Gorzowie, kontynuując swą trasę po Polsce, a sądząc po coraz większej popularności ich utworów na pewno wrócą jeszcze nie raz do naszego miasta. Radi