W chwili wypadku mężczyzna był pijany i pod wpływem narkotyków. Według aktu oskarżenia, miał we krwi 2,15 promila alkoholu. Prokurator Bożena Krzyżanowska oskarżała kierowcę o umyśle spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym: "Na nim spoczywa wyłączna prawna odpowiedzialność, że mając świadomość swej nietrzeźwości i zażycia dwóch środkami odurzających, odwiózł swoją partnerkę do jej rodziców". Prokurator żądała 15 lat pozbawienia wolności oraz orzeczenie zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na zawsze. Obrońca Mateusza S. Przemysław Kowalewski, liczył na mniejszy wymiar kary i zmianę kwalifikacji czynu: "Moim zdaniem postępowanie nie dostarczyło żadnych dowodów na to, że oskarżony popełnił ten czyn z zamiarem czyli winy umyślnej". Dlatego sąd przed zamknięciem przewodu sądowego pouczył strony o możliwości zmiany kwalifikacji na przestępstwo katastrofy lądowej z winy nieumyślnej - wyjaśnia Kowalewski. Za taki czyn maksymalną karą jest pozbawienie wolności do lat 12. Oskarżony przyznał się do winy, wyraził skruchę i prosił sąd o sprawiedliwy wyrok. Wcześniej był już karany: w 2006 roku zatrzymano mu na rok prawo jazdy za jazdę pod wpływem alkoholu. W 2012 roku był karany za przestępstwo przeciwko mieniu, miał ukraść niewielką sumę pieniędzy. Czy 12,5 roku więzienia to wystarczająca kara? Dołącz do dyskusji!