Muzycy przybyli z bardzo dużym opóźnieniem. Pędzili autem z Warszawy, ale korki, spowodowane przez wypadki i śnieg, uniemożliwiły im szybsze dotarcie do Szczecina. Ze stolicy jechali 11 godzin! Za oknem padało, wiało, a temperatura spadała, ale publiczność grzała się przy dobrych strawach, ciepłych napojach i trunkach nie przejmując się właściwie kolejnymi informacjami z "trasy", że "zespół będzie za godzinę", że "zespół jest tuż, tuż". Kilka chwil po godzinie 21.00 członkowie grupy weszli do sali i zajęli miejsca przy swoich instrumentach na scenie. The Core przystąpili do dzieła. Rozpoczęli od energetycznego uderzenia i takie tempo utrzymywali do końca. Dynamicznie i z oddaniem szarpali struny, uderzali w klawisze, bębny i dmuchali w saksofon. Muzyka wrzała, wibrowała; każdy utwór wykonany był z maestrią i dramatyzmem. Zespól zagrał m.in. "The Shadow" czy "Cavemans Blues". Muzycy zachęcali do kupna płyty, którą obecnie promują, a która nosi jakże swojski - polski tytuł: "Golonka Love" (największym fanem tego rodzaju dania jest pianista - Erlend Slettvoll). Składanka zawiera utwory, które zostały nagrane podczas trzech koncertów w Polsce, które odbyły się w Clubie Hades w Lublinie, w Blue Note w Poznaniu i we Free Blues Clubie w Szczecinie (napisaliśmy o tym występie: "The Core we Free Blues Club"). The Core wystąpił w trochę zmienionym składzie, bowiem nie było, grającego na kontrabasie, Steinara Rakesa. I choć okrzyknięty "jazzowym dynamitem z Norwegii", podczas solówek, gdy popis wykonywał jeden muzyk, zespół nie był w stanie ukryć zmęczenia po długiej podróży. Pianista wręcz słaniał się na pianinie. Dlatego apelujemy do władz i zarządów dróg: uczyńcie prostszymi dojazdy muzyków na koncerty! Anna Duda