Odprawiono mszę, odczytano postanowienie o awansach lotników, a ich rodziny odebrały przyznane lotnikom odznaczenia. W ceremonii uczestniczyło ok. 2 tys. osób - oprócz rodzin żołnierzy, ich przyjaciół i miłośników lotnictwa - m.in. prezydent, premier, szef MON i kadra kierownicza wojska. - Lotnictwo to braterstwo - mówił podczas mszy żałobnej biskup polowy WP Tadeusz Płoski, który apelował, by nie pozostawić rodzin lotników samych. "Tylko bratu można zaufać w takim stopniu, w jakim ufają sobie lotnicy. (...) Braterstwo to obowiązek ludzi prawych; to zadanie dla tych, którzy łakną i pragną sprawiedliwości" - powiedział bp Płoski. - Zanieśmy nasze braterstwo z braćmi lotnikami, których dzisiaj żegnamy, do naszych lotniczych, polskich garnizonów, gdziekolwiek one są: w kraju i za granicą. Niech świadczy ono, że ich tragiczna śmierć wzmocniła nas w duchu solidarności ze zmarłymi i ich rodzinami" - dodał. "Postanówmy sobie w sercu, że nie zapomnimy, nie pozwolimy, aby oni (bliscy lotników-red.) pozostali sami w swym bólu " - zaapelował. Biskup mówił, że choć niełatwo jest pogodzić się z tragiczną śmiercią lotników, to każda śmierć ludzka jest katechezą - czegoś uczy i coś uświadamia. Kondolencje rodzinom żołnierzy przesłał papież Benedykt XVI. Telegram odczytano podczas mszy. Ojciec Święty zapewnił, że w modlitwie poleca Bogu "wszystkich, którzy z bolesnym sercem przeżywają śmierć swoich ukochanych mężów, ojców, dowódców, przyjaciół, najbliższych i współpracowników". Przedstawiciele najwyższych władz podkreślali ogromną stratę, jaką poniosło polskie lotnictwo; zapewniali o współczuciu dla rodzin lotników. - Spotkało nas wszystkich wielkie nieszczęście. Zginęło 20 oficerów naszej armii, oficerów lotnictwa, członków elity tej armii, kwiat oficerów - mówił prezydent Lech Kaczyński. "W warunkach pokoju zdarzyła się największa katastrofa w historii polskiego lotnictwa wojskowego. Tych faktów nikt już nie odwróci, ale pamięć pozostanie na zawsze. Nie tylko w rodzinach, ale wśród wszystkich oficerów i żołnierzy polskiego lotnictwa, we wszystkich władzach Rzeczypospolitej, w narodzie - zapewnił prezydent. W podobnym tonie wypowiadał się szef rządu Donald Tusk. Podkreślił, że "Rzeczpospolita będzie zawsze pamiętać o lotnikach". Zwracając się do rodzin żołnierzy premier powiedział, że "Ci, którzy tragicznie zginęli, ciągle są". "Są, jak na lotników przystało, gdzieś w przestworzach, po to żeby dalej czuwać nad wami, czuwać nad bezpieczeństwem Rzeczypospolitej" - dodał. Kiedyś - zaznaczył - wszyscy się spotkamy, by podziękować im jeszcze raz za tę służbę. Minister obrony narodowej Bogdan Klich zapewniał, że to, czego dokonali lotnicy, pozostanie w pamięci, a ich służba dla następców będzie wzorem poświęcenia i odwagi. - Byli asami sił powietrznych, znakomitymi żołnierzami i wybitnymi specjalistami; ludźmi oddanymi służbie i swojej pracy; spadkobiercami wielkiej polskiej tradycji - mówił szef MON. "Nie ma takich słów, którymi można by wyrazić to, co towarzyszy nam po katastrofie - szok, ból i uczucie niedowierzania, jakie czujemy po śmierci aż 20 lotników, którzy tak wiele mieli jeszcze do zrobienia - dodał Klich. Dowódca Sił Powietrznych gen. Andrzej Błasik podkreślał, że polskie lotnictwo "pogrążone jest w smutku i żałobie, a największy ból i żal dotknął rodziny poległych lotników: żony, dzieci, rodziców i rodzeństwo". - Okrutna śmierć porwała lotników wielkiej miary. Byli oni niekwestionowanymi autorytetami, kolegami i przyjaciółmi. Byli ludźmi wielkiego ducha i serca. (...) Wasze dokonania nigdy nie będą zapomniane. (...) Wasza nieobecność będzie długo odczuwana wśród lotniczej braci" - mówił dowódca SP. Na zakończenie uroczystości oddano salwy honorowe i odegrano "Marsz Lotników". Przelot czterech samolotów SU 22 nad konduktem odwołano z powodu złych warunków atmosferycznych. CASA C-295 M z 13. Eskadry Lotnictwa Transportowego w Krakowie rozbiła się 23 stycznia w czasie podchodzenia do lądowania w 12. Bazie Lotniczej w okolicach Mirosławca. Maszyna spadła na zalesiony teren poza jednostką, ok. 800 metrów od pasa startowego. Na jej pokładzie znajdowało się 16 wysokiej rangi oficerów Sił Powietrznych i 4 członków załogi. Wszyscy zginęli na miejscu. Trwa ustalenie przyczyn katastrofy.