Kazimierz Stoldman z Radwanek w Zachodniopomorskiem, któremu już kilka lat temu udało się skrzyżować dzika ze świnią, uważa, że możliwe jest zastąpienie wołowiny świniodziczyzną. Spożycie mięsa wołowego w ostatnim czasie drastycznie spada nie tylko w Europie Zachodniej, ale i w Polsce. Konsumenci boją się "choroby szalonych krów". Stoldman twierdzi, że jeszcze w tej chwili hodowla świniodzików jest zbyt kosztowna. Wyhodowanie zwierzęcia nadającego się do uboju trwa prawie rok, a więc zbyt długo. Świniodziki z Radwanek często uciekają do lasu, ale po kilku dniach wracają. Najstarszy z nich, Kuba, uwielbia lizaki i batony, zwłaszcza te, które są twarde i można je pogryźć. Wojciech Jankowski