Głodówka - jak powiedziała jedna z protestujących Justyna Bindas - jest bezterminowa. - Będziemy tu tak długo, aż nie osiągniemy tego, po co tu przyszłyśmy - dodała. Protest rozpoczął się podczas sesji Rady Gminy - trzy kobiety przykuły się łańcuchem do stołu prezydialnego. W niedzielę dołączyła do nich czwarta. Dzieci trzech głodujących kobiet chodzą do likwidowanych szkół, czwarta jest babcią chłopca, który ma pójść do placówki w Dąbkach po wakacjach. Likwidacja placówek do skutek niżu demograficznego, kosztów ich utrzymania oraz - jak napisano w uzasadnieniu uchwał - "dążenia gminy, aby w Dąbkach była nadal szkoła, tylko już społeczna". Wójt gminy Darłowo Franciszek Kupracz uważa, że społeczna szkoła funkcjonowałaby lepiej niż publiczna. Protestujące nie chcą się jednak na to zgodzić, gdyż uważają, że taka placówka nie daje ani gwarancji dobrego nauczania, ani istnienia szkoły, która znajduje się na atrakcyjnym z komercyjnego punktu widzenia terenie. Głodujące chcą jak najszybszych rozmów z wójtem. Do takiego spotkania - jak poinformował PAP Kupracz - może dojść w najbliższy czwartek. "Spotkam się z nimi, bo problem jest ważny. Jeśli te panie twierdzą, że moja diagnoza stanu oświaty w gminie jest błędna, to niech w rozmowach uczestniczą osoby kompetentne, m.in. księgowa szkoły, inspektor oświaty. Niech przeanalizują sytuację. Jest na to cały kwiecień" - powiedział PAP wójt. Wójt nie przewiduje siłowego rozwiązania protestu. Kupił nawet kobietom trzy pizze, które nie zostały przez nie przyjęte. Protestujące piją jedynie wodę i soki. Dwóm z nich w niedzielę trzeba było podać kroplówkę. Przebieg protestu można oglądać w internecie. Na sali obrad włączone są kamery, za pomocą których transmituje się sesje gminy. Wójt wyjaśnił PAP, że kamery pracują ze względu na bezpieczeństwo głodujących. Justyna Bindas powiedziała, że kamery w zasadzie protestującym nie przeszkadzają, ale wieczorem są wyłączane, bo kobiety "chcą trochę prywatności". Uchwały likwidujące szkoły zostały negatywnie zaopiniowane przez Zachodniopomorskiego Kuratora Oświaty i Związek Nauczycielstwa Polskiego. Opinie te nie były jednak wiążące dla radnych.