Wstępne ustalenia ujawniają, jak doszło do szokującej pomyłki. Technik, który zostanie zwolniony, powiedział, że do kostnicy zgłosili się pracownicy zakładu pogrzebowego, który 25 stycznia organizował pogrzeb. W pomieszczeniu były dwa ciała zmarłych w szpitalu kobiet. Z jego relacji wynika, że wskazał właściwe, po czym wyszedł z kostnicy. Nie poczekał aż zwłoki zostaną wyniesione do karawanu. - Wtedy doszło do dramatycznej pomyłki. Pracownicy firmy pogrzebowej wynieśli ciało innej osoby - mówi Mariusz Pietrzak, dyrektor szczecińskiego szpitala wojewódzkiego w Szczecinie. "Pracownik kostnicy nie dochował rzetelności" Wiadomo już, że pracownik kostnicy straci pracę. Zapowiedziano także ukaranie naganą kierownika zakładu. - Pracownik nie dochował rzetelności. W momencie przekazania zwłok powinien dokładnie sprawdzić, czy nie doszło do pomyłki - powiedział dyrektor. Jak podkreślił, była jeszcze szansa na spostrzeżenie, że do pochówku jest przygotowywana inna osoba. Wokół nadgarstka miała opaskę z poprawnie opisanym imieniem i nazwiskiem. - Przepraszamy rodziny zmarłych kobiet - dodał dyrektor. Pomyłka wyszła na jaw po czterech dniach Ostatnią szansą na uniknięcie pochówku w innym grobie było zauważenie pomyłki przez rodzinę - w trakcie okazania zmarłej osoby tuż przed pogrzebem. Tymczasem szokująca pomyłka wyszła na jaw dopiero po czterech dniach. W szpitalu zjawiła się opiekunka drugiej zmarłej kobiety. To ona stwierdziła, że w kostnicy jest ciało kogoś innego. Pochowaną w cudzym grobie kobietę trzeba było ekshumować.