Czechowi pomocy odmówił konsul jego kraju; ambasada Czech na razie milczy (policja śle do niej faksy). Mężczyzna nie może także liczyć na wsparcie polskich instytucji, bo te twierdzą, że pomagać mogą tylko naszym rodakom. Dlatego też Czech spędził tę noc w Zgromadzeniu Sióstr Miłosierdzia. Zakonnice zaznaczają jednak, że to działanie wyjątkowe. - My możemy opiekować tylko Polakami - podkreślają. - Nie możemy go zatrzymać w policyjnej izbie zatrzymań, bo on jest wolny. Nie popełnił żadnego wykroczenia, przestępstwa - mówi nadkomisarz Jolanta Wenckiewicz z komisariatu Szczecin Śródmieście, która przejęła się losem Czecha. - Z drugiej jednak strony nie wypuszczę go z komisariatu, bo mogą go spotkać różne niespodzianki. Nie mamy instrumentów, żeby mu pomóc - dodaje. Policjanci przynoszą mężczyźnie jedzenie. Już mówi się, że prawdopodobnie będą musieli zrobić zrzutkę na bilet dla Czecha, aby mógł wrócić do swojego kraju. Czech wyraźnie wystraszony całą sytuacją przyznaje, że jest zaskoczony taką postawą polskich policjantów. - To dobrzy ludzie. Perfect - mówi.