Więzienie ma być karą, a nie nagrodą. Ale nie w Koszalinie (woj. zachodniopomorskie). Tutaj za 6 mln zł odremontowano skrzydło więzienne i przerobiono je na luksusową przechowalnię dla zwyrodnialców. Wielu uczciwych, ciężko pracujących Polaków może tylko pomarzyć o takich ekskluzywnych warunkach. Trafić do takiego to jak wyróżnienie. 155 bandziorów będzie tu mieszkać w iście królewskich warunkach. Pięknie odremontowany blok robi piorunujące wrażenie. Wszystko tu jest tak nowe, że aż lśni. Ten blok więzienny przypomina bardziej elegancki hotel niż miejsce, w którym karze się największych zwyrodnialców. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to szerokie korytarze wyłożone gustownymi kolorowymi kafelkami. Z tych trafia się do przestronnych cel. Nie ma mowy o syfie i tłoku. Każdy osadzony tu bandyta będzie miał dla siebie minimum trzy metry kwadratowe. No i odsiadka będzie tym milsza, że wszystkie ściany wymalowano w kojące zielone barwy. Dalej jest jeszcze lepiej. W łazienkach równe rzędy lśniących, czyściutkich umywalek. Zachwycają świetnie urządzone kabiny prysznicowe. A jak któryś z bandziorów zgłodnieje albo zechce gorącej kawy lub herbaty, to wystarczy, że uda się do nowocześnie wyposażonej kuchni. Na te luksusy wydano 6 mln zł. Blok otwierano z taką pompą, że do Koszalina zjechał sam generał Jacek Pomiankiewicz, szef Służby Więziennej. Tak państwo dba o bandziorów! Bo losem zwykłych ludzi już się nie przejmuje - zauważa "Super Express".