Podpisy można będzie składać m.in. w większych sklepach, urzędach, zakładach pracy, akcję mają też prowadzić związki zawodowe oraz organizacje pozarządowe. - Ruszamy zdecydowanie i oficjalnie w poniedziałek. Spełniliśmy wszystkie wymogi formalno-prawne - podkreślił pełnomocnik Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej na rzecz powołania siedemnastego województwa, Eugeniusz Żuber. Wyjaśnił, że wśród wymogów, które należało spełnić, była m.in. konieczność podania źródeł finansowania przyszłego regionu, co uwzględniono w projekcie złożonym u marszałka Sejmu przed dwoma tygodniami. Poinformował, że akcja zbierania podpisów może być prowadzona na terenie całego kraju. Faktycznie jednak będzie się koncentrować w byłych województwach koszalińskim i słupskim oraz pow. Wałcz (obecnie Zachodniopomorskie) i Złotów (Wielkopolska). Kampania obejmie obszar, który przed 1975 rokiem zajmowało województwo środkowopomorskie. Komitet przewiduje, że na fundusze przyszłego regionu składałyby się środki z budżetu państwa, administracji samorządowej, kontraktów wojewódzkich, podatków oraz funduszy celowych i środków pomocowych Unii Europejskiej. Według jego wyliczeń roczny budżet nowego wojewody wynosiłby około 560 mln złotych, a sejmiku środkowopomorskiego około 125 mln złotych. Za podstawę tych obliczeń przyjęto "realizację budżetu w 2002 roku w przeliczeniu na 1 mieszkańca woj. pomorskiego, wielkopolskiego i zachodniopomorskiego". Region zajmowałby powierzchnię blisko 19 tys. km kw. i liczyłby 1,1 miliona mieszkańców. W skład województwa wchodziłoby 15 powiatów i 90 gmin. Siedzibą wojewody miałby być Koszalin, a marszałka sejmiku - Słupsk. Żuber poinformował, że do tej pory zebrano ponad 15 tys. podpisów. Aby projekt Komitetu jako inicjatywa obywatelska trafił pod obrady Sejmu musi być poparty podpisami 100 tysięcy osób. Komitet będzie je zbierał do końca grudnia. - Przymusowo narzucony nam, bez społecznych konsultacji, nowy podział administracyjny nad Bałtykiem wcale się nie sprawdza i nie należy liczyć, że kiedykolwiek się sprawdzi. Jest i będzie to twór nadal sztuczny, nienaturalny i przez większość społeczności lokalnej nieakceptowany (...). Odkładanie sprawy na później może spowodować frustracje i destrukcje środowiskowe i lokalne - uważają członkowie Komitetu.