Jak dodała rzeczniczka, prokurator prowadzący śledztwo nie informuje o jego szczegółach ze względu na dobro postępowania. Poniedziałkowa "Gazeta Wrocławska" napisała, że pięć tirów wyładowanych 120 tonami katod miedzianych wyjechało z Huty Miedzi Głogów pod koniec stycznia bieżącego roku. Miały trafić do odbiorcy w Holandii, ale po drodze cały transport przepadł bez śladu. Według gazety, przewoźnikiem była szczecińska firma, ale samochody, które przyjechały po ładunek, miały litewskie numery rejestracyjne. Sprawą zajmuje się Prokuratura Rejonowa Szczecin-Prawobrzeże, bo to pochodzący z tamtego rejonu przewoźnik złożył zawiadomienie o kradzieży. Katody miedziane, obok walcówki, są głównym produktem handlowym KGHM. Są to płyty o wymiarach 91 na 78 cm, grubości 1,4 cm. Każda z nich waży około 90 kilogramów. Firma sprzedaje je do zakładów produkujących wyroby miedziane, jak np. drut czy rury.