Sąd zdecydował również, że R. będzie musiał opublikować przeprosiny na łamach tygodnika "Newsweeka". Publikacji wyroku przysłuchiwali się jedynie dziennikarze i przedstawiciel Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Żadnej ze stron, ani ich pełnomocników, nie było na sali."Art. 23 Kodeksu cywilnego wskazuje przykładowe dobra osobiste człowieka, jak zdrowie, wolność, cześć i swoboda" - powiedziała w uzasadnieniu sędzia Iwona Dziurko. "Do takich dóbr osobistych niewątpliwie należy również godność, zdrowie psychiczne i integralność seksualna, których ochrony domaga się powód w niniejszej sprawie. Przesłankami ochrony dóbr osobistych, które muszą być spełnione, aby dana osoba mogła domagać się ich ochrony, jest istnienie dobra, zagrożenie lub naruszenie tego dobra, oraz bezprawność. Wszystkie te okoliczności tej sprawie zostały spełnione" - dodała. Według sądu, zachowanie R. doprowadziło do pogwałcenia godności, integralności seksualnej K., naruszenia jego zdrowia psychicznego. "Zdarzenia te wywołały poczucie bezradności, wykorzystania i bezradności. Powód cały czas uczestniczy w terapii psychologicznej i nadal wymaga leczenia. Z tych względów sąd uznał, że powód słusznie domaga się usunięcia skutków naruszenia jego dobra osobistego przez złożenie przez pozwanego oświadczenia i jego opublikowanie w tygodniku" - powiedziała Dziurko. Przy ustalaniu wysokości zadośćuczynienia sąd wziął uwagę wiek K., w którym był molestowany, i funkcję, jaką pełnił wtedy R. "W społecznym odczuciu wiąże się ona z niesieniem pomocy, wychowywaniem młodzieży, sprawowaniem opieki nad słabszymi, okazywaniem i uczeniem miłości wobec bliźniego. Pozwany nadużył zaufania wzbudzanego przez powierzoną funkcję, jaką okazywał mu powód" - dodała Dziurko. Sąd wziął także pod uwagę, że do dnia dzisiejszego R. w żaden sposób nie przeprosił molestowanego. Jak dodała Dziurko, "pozwany przebywa już na wolności i ma możliwość uzyskania środków poprzez swoją pracę celem zrekompensowania wyrządzonej krzywdy". Dziurko powiedziała też, że sam fakt wykorzystania seksualnego nieletniego wtedy M. nie podlegał w tej sprawie ponownej ocenie. Prawnik z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, która wspierała K., Michał Kopczyński powiedział dziennikarzom po rozprawie, że Fundacja "z satysfakcją przyjęła wyrok", który stanowi sprawiedliwą rekompensatę za krzywdy moralne i naruszenia dóbr prawnie. Marcin K. domagał się w procesie cywilnym od R. 50 tys. zł zadośćuczynienia. Pełnomocnik Zbigniewa R. uznał roszczenia K., ale jedynie do wysokości 2 tys. zł, gdyż tylko na takie zadośćuczynienie miało być stać jego klienta. Molestowany mężczyzna wytoczył sprawę diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, parafii pw. św. Wojciecha w Kołobrzegu i jej b. proboszczowi Zbigniewowi R. Domagał się wcześniej od pozwanych solidarnie 200 tys. zł i przeprosin na łamach kilku tytułów ogólnopolskiej prasy. W marcu br. doszło do ugody między K. a diecezją koszalińsko-kołobrzeską i parafią, wobec których postępowanie zostało wtedy umorzone. K. cofnął pozew w całości i w całości zrzekł się roszczeń, a strona kościelna zadeklarowała, że "w geście chrześcijańskiej pomocy" zrekompensuje terapię psychologiczną K. W głośnej sprawie przed sądem zeznawali we wrześniu 2014 r. hierarchowie. Byli ordynariusze diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej kard. Kazimierz Nycz i abp. Marian Gołębiewski powiedzieli wtedy, że nie mieli informacji o pedofilskich skłonnościach R. Dochodziły do nich jednak głosy o jego homoseksualnych skłonnościach. Zbigniew R. był w latach 1998-2008 proboszczem kołobrzeskiej parafii. Odwołano go z tej funkcji z powodu podejrzenia naruszenia zasad celibatu przez kontakty seksualne z dorosłym mężczyzną. Do molestowania seksualnego przez kapłana dochodziło w latach 1999-2001. Za te czyny Zbigniew R. został w 2012 r. skazany na dwa lata więzienia. Karę zaczął odbywać w listopadzie 2013 r. W czerwcu 2014 r. został w związku z tą sprawą wydalony ze stanu kapłańskiego. Według Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, to pierwsza sprawa w kraju, w której ofiara pedofilii dochodziła odpowiedzialności odszkodowawczej nie tylko od sprawcy przestępstwa, ale także od diecezji oraz parafii.