Ciało siedmiometrowego zwierzęcia wyrzuciły na brzeg fale w miejscowości Łazy w województwie zachodniopomorskim. - Czekamy na ciężki sprzęt, żeby zwłoki wieloryba zabrać z plaży i przewieźć go do Helu - powiedział Krzysztof Skóra, kierownik Stacji Morskiej Uniwersytetu Gdańskiego na Helu. Tam zwłoki wieloryba zostaną dokładnie przebadane. Zwierzę nie przeżyło, bo - jak tłumaczył nam Krzysztof Skóra - w Morzu Bałtyckim nie ma dla niego pożywienia. - On uwielbiał głowonogi, czyli kalmary, krewetki, rozgwiazdy. Tego rodzaju jedzenia, ze względy na zasolenie w Bałtyku jest zbyt mało na jego pokarm - mówił. Skóra spekuluje też o innej przyczynie śmierci wieloryba. Wiemy, że te gatunki są niezwykle wrażliwe na podwodny hałas. To mogło być przyczyną, ale to tylko hipoteza czysto teoretyczna - podkreśla. Jest to pierwsze odkrycie martwego osobnika na polskim wybrzeżu. W roku 1960 wyłowiono czaszę osobnika tego gatunku. - Nie chciałbym powiedzieć, że on się zabłąkał, bo zwierzę też podejmuje kierunkowe wędrówki, ale może wpływając w rejon Bałtyku nie potrafił się z tego wydostać. Generalnie ten gatunek żyje w północnym Atlantyku od Grenlandii aż po Wyspy Kanaryjskie. Był kiedyś przedmiotem polowań wielorybników. Jeszcze parę lat temu chyba parę sztuk zabito - wyjaśnił w rozmowie z RMF FM kierownik Stacji Morskiej Uniwersytetu Gdańskiego na Helu. Na świecie żyje około 10 tysięcy wali butelkonosych. - To jest duża rzadkość, bo mamy swojego rodzimego walenia, morświna, to taki mikro wieloryb. Tamten też nam ginie, zostało nam ok. 100 sztuk w całym Morzu Bałtyckim. A inne delfiny, wieloryby zdarzają się tu okazjonalnie - powiedział Krzysztof Skóra.