O problemach nadmorskich miejscowości i turystów wypoczywających nad Bałtykiem informuje w swoim dzisiejszym wydaniu dziennik "Rzeczpospolita". Wczoraj inspekcja sanitarna utrzymała zakaz kąpieli w morzu na wysokości plaż Uznam i Warszów w Świnoujściu. Powód? Stężenie bakterii coli przekraczające normy. Dla miasta, które przede wszystkim utrzymuje się z turystyki, zamknięte kąpieliska to prawdziwy cios. Istnieje bowiem ryzyko, że wszyscy Ci, którzy chcieli wypoczywać nad Bałtykiem ostatecznie zmienią swoje plany. Obaw nie kryją władze Świnoujścia. - Ludzie masowo nie wyjeżdżają, ale boimy się, że ci, którzy planowali u nas urlop, nie przyjadą - podkreśla w rozmowie z gazetą rzecznik prezydenta miasta Robert Karelus. Pesymistyczny scenariusz wielkiej ucieczki turystów znad Bałtyku może się niestety sprawdzić, bo zakazy kąpieli stały się sezonową plagą. Co ciekawe, zdaniem specjalistów winni bywają sami... urlopowicze. Kilka lat wstecz na decyzje o wprowadzaniu zakazów człowiek miał wpływ znikomy - wakacyjną zmorą były wydzielające toksyny i zakwitające na wodzie sinice. Ale jak podkreśla, rzeczniczka wojewódzkiego sanepidu z Gdańska Anna Obuchowska, w tym roku nas ominęły. Za to pojawił się inny problem - stężenie bakterii przekraczające normy. A w tym wypadku wina zdecydowanie może leżeć po stronie ludzi, bo bakterie grupy coli mogą być pochodzenia fekalnego (i powodować m.in. wysypki i zaburzenia jelitowe), czyli brać się z załatwiania potrzeb fizjologicznych w morzu. - Ludzie załatwiają się w wodzie - mówi w rozmowie z gazetą Zbigniew Kolanek, powiatowy inspektor sanitarny w Świnoujściu. - Toalet nie brakuje, ale wielu nie chce się opuszczać plaży. Sami dzielą kąpielisko na strefę "pływania" i "sikania". Rezultat brzydkiego nawyku turystów jest taki, że stężenie bakterii rośnie, a sanepid wprowadza zakazy kąpieli. Jak w Świnoujściu, gdzie skażenie bakteriami grupy coli - ponad 20 tys. jednostek na 100 ml wody - było dwa razy wyższe od dopuszczalnego. Ale problemy mają także inne nadmorskie miejscowości. Obecność bakterii coli wymusiła wcześniej wprowadzenie zakazu kąpieli w Międzyzdrojach i w Jeziorze Myśliborskim. Z kolei z powodu salmonelli sanepid zamknął kąpielisko w Gąskach koło Mielna. Nadal nie można też kąpać się w Gdyni-Śródmieściu, gdzie na początku lipca wykryto najgroźniejszą z coli, fekalną Escherichię. Zagrożone mogą być i kolejne miejscowości, bo zawsze może dojść do przekroczenia norm. A te, jak podkreślają władze nadmorskich kurortów, są wyjątkowo restrykcyjne, a nawet ostrzejsze od tych, które obowiązują w krajach unijnych, co sprawia, że np. niemieckie kąpieliska są otwarte, choć woda w nich jest taka sama jak w Świnoujściu. Co prawda ministerstwo zdrowia zapowiada, że już w 2011 r. dostosuje przepisy do unijnych, jednak to nawyków niektórych turystów raczej nie zmieni.