Sprawa jest rozpoznawana po raz drugi po skutecznej apelacji obrońców oskarżonych. W kwietniu br. sąd II instancji uznał odwołanie za zasadne, stwierdził, iż uchybienia popełnione w czasie pierwszego procesu "uniemożliwiają instancyjną kontrolę wyroku" i nakazał powtórzenie przewodu w całości. Byli szefowie i akcjonariusze firmy, która upadła 1 lipca 2004 r., są oskarżeni o usiłowanie wyrządzenia spółce szkody w wielkich rozmiarach. Przestępstwo to, według prokuratury, mieli popełnić w grudniu 2002 r., kiedy bez zgody walnego zgromadzenia akcjonariuszy zawarli umowę przewłaszczenia wycenionej na 1,7 mln zł linii uboju trzody chlewnej. Umowy tej nie ujawnili w sprawozdaniu finansowym spółki za rok 2002. Na ławie oskarżenia zasiadają: Krzysztof L. (b. prezes i akcjonariusz Agrosu), Dariusz B. (b. przewodniczący rady nadzorczej i akcjonariusz spółki) oraz Jerzy S. (b. członek zarządu Agrosu). Wszyscy odpowiadają z wolnej stopy i nie przyznają się do winy. Według nich Agros nie stracił na umowie przewłaszczenia linii ubojowej ani złotówki, zaś wskazywana przez prokuraturę szkoda majątkowa, jest szkodą hipotetyczną. Umowa przewłaszczenia linii zabezpieczała leasing pięciu dostawczych mercedesów przez spółkę Moldexpol, której udziałowcem był Dariusz B. Samochody Moldexpol wydzierżawił potem odpłatnie Agrosowi. Linia ubojowa miała stać się własnością Dariusza B., gdyby spółka Agros przestała płacić Moldexpolowi za dzierżawę samochodów. Nigdy jednak do tego nie doszło. Według b. szefów Agrosu taki sposób korzystania z dostawczych mercedesów był efektem finansowych problemów mięsnej spółki, której nikt nie chciał udzielać kredytów. W pierwszym procesie, który toczył się w latach 2007-2009, sąd uznał oskarżonych za winnych i skazał ich na kary od roku i dwóch miesięcy do 2 lat więzienia w zawieszeniu od 4 do 5 lat, grzywny w wysokości 6, 15 i 44 tys. zł oraz wynoszące 2, 3 i 5 lat zakazy zajmowania stanowisk związanych z zarządzaniem majątkiem osób prawnych oraz sprawowania nadzoru nad taką działalnością.