Historia niezwykła, tym bardziej że ojcem dziewczynki okazał się naczelnik tamtejszej drogówki. On sam o sprawie mówi niechętnie. Wszak nie on zauważył, jak z piwem w ręku, zataczając się, mężczyzna ruszył do auta. Być może dlatego, że w tym samym czasie kupował dla córki lody... Ale to, czego nie zauważył tata, wypatrzyło czujne oko dziecka. Ojciec jak na prawdziwego stróża prawa przystało, ruszył w pościg prywatnym samochodem. Po drodze poprosił kolegów o wsparcie. Gdy zatrzymano pijanego kierowcę, okazało się, że ma 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. - To była dla mnie stresująca sytuacja - przyznaje w rozmowie z reporterem radia RMF FM. Zaznacza jednak, że jest dumny z córki. Zatrzymany kierowca prawdopodobnie jeszcze dziś stanie przed 24-godzinnym sądem.