"Sąd wznowił przewód sądowy. Chce przeprowadzić jeszcze czynności, przesłuchać jednego świadka" - powiedziała sędzia Sylwia Estkowska-Machula, informując tym samym, że wyroku jeszcze nie wyda. Jawność procesu jest wyłączona. Tym świadkiem, którego chce przesłuchać sąd, ma być biegły psycholog. "Biegły w postępowaniu przygotowawczym wydawał opinię na potrzeby tego postępowania. Stąd, jeżeli w akcie oskarżenia taki biegły jest zawnioskowany, jako osoba, którą należałoby przesłuchać na rozprawie, to taką czynność sąd siłą rzeczy musi zrobić" - poinformował dziennikarzy po wyjściu z sali rozpraw pełnomocnik oskarżonych, radca prawny Piotr Kajszczak. Kajszczak przyznał, że "jest też procedura, która mówi, że można pominąć przesłuchanie takiej osoby, jeżeli strony nie kwestionują wniosków, które ona złożyła w tej opinii". "My nie kwestionowaliśmy. Natomiast najwyraźniej sąd przygotowując się do wydania wyroku uznał, że taka potrzeba zachodzi" - powiedział pełnomocnik oskarżonych rodziców. Dodał, że ta opinia, wydana przez biegłego, odnosi się do wiarygodności zeznań składanych przez małoletnich w tym postępowaniu. Magdalena S., matka chłopca, po wyjściu z sali rozpraw powiedziała, że liczyła, iż dziś zapadnie wyrok, ale tak się nie stało. "Mam nadzieję, że ten, który zapadnie, będzie sprawiedliwy. Gdybym wiedziała, że tam jest niezabezpieczona studzienka, sama bym ją zasypała" - powiedziała dziennikarzom. Do przesłuchania biegłego ma dojść 8 stycznia 2019 r. Prokuratura oskarżyła rodziców 5-letniego Szymona, Magdalenę i Krzysztofa S. o narażenie go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, a w konsekwencji o nieumyślne spowodowanie jego śmierci. Rodzice od początku procesu nie przyznają się do winy. Szymon utonął 21 czerwca 2017 r. Według ustaleń zakończonego w czerwcu 2018 r. śledztwa, chłopiec bawił się z dziećmi przed swoim domem. Ojciec zerkał na niego przez okno. Na chwilę spuścił go z oczu. Gdy zobaczył uciekające dzieci, a wśród nich nie było jego syna, wybiegł z domu. Podczas poszukiwań chłopca przy niezabezpieczonej studzience kanalizacyjnej, położonej około 20 m od placu zabaw, ojciec znalazł jego but. Wszedł do studzienki wypełnionej wodą i wydostał syna na powierzchnię. Reanimował go do przyjazdu karetki pogotowia. Niestety, dziecka nie udało się uratować. Przyczyną śmierci, co wykazała sekcja zwłok, było utonięcie.