Wydany w grudniu ub.r. przez Sąd Okręgowy w Koszalinie wyrok zaskarżył obrońca Daniela C. W apelacji wskazywał on, że obserwacja psychiatryczna jego klienta trwała zbyt długo i przekroczyła kodeksowy okres 8 tygodni, w związku z czym druga opinia powołanych do sprawy biegłych była błędna i nie powinna być dowodem. Sąd Apelacyjny - jak poinformował jego rzecznik, sędzia Janusz Jaromin - zarzutu obrony nie uwzględnił. Wyrok koszalińskiego sądu - 15 lat więzienia i 10-letni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych - został utrzymany w mocy. Szczeciński sąd dokonał natomiast korekty zadośćuczynienia dla poszkodowanych, uchylając zasądzone w Koszalinie odsetki od przyznanych im kwot: 100 tys. zł dla rodziny zabitej dziewczyny i dwa razy po 80 tys. zł zranionym nastolatkom. Taka korekta wyroku, jak wyjaśnił sędzia Jaromin, wyniknęła stąd, że odsetki są środkiem karnym i nie można ich zasądzać od zadośćuczynienia. Wyrok jest prawomocny. Obrona ma prawo do wniesienia kasacji. Do wypadku doszło 29 lipca 2012 r. na ulicy Grzybowskiej w Kołobrzegu (woj. zachodniopomorskie). Pochodzący z Radomia (woj. mazowieckie) 21-letni wówczas Daniel C. najpierw palił marihuanę, później pokłócił się ze swoją dziewczyną. Ta nie chcąc budzić innych osób śpiących w wynajętej kwaterze zaproponowała rozmowę w samochodzie oskarżonego. Gdy do niego wsiedli Daniel C. uruchomił auto i ruszył w kierunku centrum Kołobrzegu. Na wysokości przystanku autobusowego powiedział do partnerki "widzisz te k na przystanku, rozp*** je", po czym gwałtownie skręcił i uderzył w trzy dziewczyny. Po wypadku C. był agresywny, stawiał opór policjantom. Trzy poszkodowane w wypadku maturzystki z Wielkopolski doznały licznych urazów. Jedna z nich zmarła 12 sierpnia 2012 r. w szpitalu. Dwie wciąż przechodzą rehabilitację. Daniel C. nie przyznał się do zarzutów. Podczas procesu w Koszalinie odmówił wyjaśnień, nie odpowiadał na pytania. Zeznań odmówiła też jadąca z nim w dniu wypadku Anna Ł. Wygłoszona przez C. groźba w stosunku do poszkodowanych później dziewcząt, została powtórzona przez Annę Ł. zaraz po wypadku policjantowi z ruchu drogowego, co ten potwierdził przed sądem. Również jeden z ratowników medycznych zeznał, że słyszał jak po wypadku C. powiedział do swojej dziewczyny "mówiłem ci, że pozabijam te k***".