Jak poinformował rzecznik SA sędzia Janusz Jaromin, złagodzenie kary jest skutkiem ustalenia przez skład orzekający w II instancji, iż do podpalenia syna doszło nieumyślnie. Skazany nie miał takiego zamiaru. Do próby zabójstwa małżonki doszło 23 września 2010 r. w leżącej w powiecie świdwińskim Dąbrowie Białogardzkiej. Z ustaleń prokuratury wynikało, że 39-letni wówczas Jacek D. najpierw oblał benzyną zaparkowany przed domem samochód i następnie go podpalił. Potem to samo zrobił z 33-letnią żoną i 10-letnim synem, po czym uciekł do lasu. Policjanci zatrzymali go dzień później w wyniku obławy. Kobiecie i chłopcu udało się ugasić płomienie. W wyniku podpalenia doznali oni poparzeń 25 i 21 proc. powierzchni ciała. Ugaszony został również płonący samochód. W śledztwie mężczyzna nie zaprzeczał, że doszło podpalenia samochodu, żony i syna, twierdził jednak, że nie chciał nikogo zabić, a poparzenia członków rodziny były wypadkiem. W akcie oskarżenia, oprócz próby umyślnego zabójstwa, prokuratura zarzuciła Jackowi D. również wielokrotne zmuszanie przemocą żony do obcowania płciowego, znęcanie się nad małżonką, zniszczenie należącego do niej laptopa i uszkodzenie samochodu. Sąd Okręgowy w Koszalinie, przed którym toczył się pierwszy, niejawny ze względu na dobro pokrzywdzonej, proces Jacka D., uznał go w maju br. za winnego wszystkich zarzutów, oprócz zmuszania żony do obcowania płciowego, i skazał go na łączna karę 12 lat więzienia. Apelacje od tego wyroku wniosła obrona. Jacek D. nie jest już mężem pokrzywdzonej. Stracił również prawo do opieki nad dziećmi.