Robert Mazurek, RMF FM: Za pięć i pół godziny skoki, a w sobotę kiedy Kamil Stoch zdobywał złoto, przypadała ważna rocznica. 35 lat temu pani została skazana na trzy lata więzienia za Radio "Solidarność". Moje gratulacje, oczywiście. Zofia Romaszewska: - Że tak długo, czy że tak mało? Że w ogóle gratulacje. Jednak piękna sprawa. A tak a propos, to skokami się pani choć trochę zainteresowała? - Nie, ja się w ogóle sportem nie interesuję. Ale bardzo mi miło, że Stoch wygrał, to wiem. Porozmawiajmy w takim razie o rzeczach niesportowych i rzeczach strasznie ważnych. Czy premier Morawiecki w Monachium się przejęzyczył czy to też celowe zaostrzenie stanowiska? Co to w ogóle miało być? - Na pewno nie ma mowy o żadnym zaostrzaniu stanowiska. Cała ta histeria, która się zaczyna odbywać, jest histerią nie na miejscu. My jesteśmy - powiedzmy sobie szczerze - krajem, w którym mieszkała największa liczba Żydów, dlatego że jesteśmy najsympatyczniejszym krajem, w którym można się było osiedlić, bo oni byli ganiani po całej Europie. I teraz jesteśmy centralnym chłopcem do bicia. Trzeba uważać na każde słowo. Ale skoro trzeba uważać, to może premier też powinien uważać? - Pewno uważał, tylko nie zauważył dokładnie, co powiedział. O ile "perpetrators", które w tłumaczeniu na polski to nie tylko "sprawca", ale też "przestępca". Być może użył tego w znaczeniu słowa "przestępca", to w świat poszło, że Żydzi byli "sprawcami". - Przede wszystkim - i to mam nadzieję, że raz na zawsze - pan premier, pan prezydent i pan odpowiedni minister, w momencie kiedy odbywają rozmowy oficjalne, to powinny one być prowadzone absolutnie przez tłumacza, to tylko w kuluarach... Bo zawsze winę można zwalić na tłumacza. - Nie tylko dlatego, ale też dlatego, że jest on idealnym fachowcem, powinien takowy być i on powinien odpowiadać za to, co jest mówione. Muszę powiedzieć, że oficjalne rozmowy... Wystarczy drobne przejęzyczenie, drobny kłopot, bo to jednak nie jest język rodzimy, a nawet w rodzimym się człowiek przejęzycza, no to mogą być zawsze jakieś kłopoty. Pani Zofio, dobrze, ale jak w takim razie to wszystko naprawić? Rozmowa premiera Morawieckiego z premierem Netanjahu pomogła zdaje się tylko połowicznie. - No bo sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana, dlatego że my jako główne miejsce, w którym Niemcy założyli sobie rzeczywiście cywilizowane i wspaniałe fabryki śmierci... To była ironia proszę państwa, od razu mówię, bo nie wszyscy pewno wyczuli. - ...to muszę powiedzieć, że taka sytuacja, w której rzeczywiście tak kulturalny naród, w taki sposób zlikwidował tyle milionów ludzi i że na zakończenie - ponieważ odbywało się to terenach Polski, gdzie rzeczywiście Żydów mieszkało najwięcej - my dostajemy baty. Znowu wrócę do pytania. Dobrze, to wszystko wiemy i też czujemy się niezrozumiani, czujemy się skrzywdzeni oskarżeniami o to, że byliśmy współsprawcami Holokaustu. Niemniej jednak, co my możemy w tej sytuacji zrobić? Co dzisiaj po tym wszystkim z rozlanym mlekiem powinniśmy zrobić? - Powinniśmy po pierwsze naprawić tą zupełnie niebywałą ustawę. Którą pani nazwała "idiotyczną ustawą o IPN-ie". - Przykro mi, jest to dosadne określenie tego, czym ona rzeczywiście jest. A dlaczego ta ustawa jest idiotyczna? - Dlatego, że nie można pisać ustaw, w których absolutnie nie wiadomo, bo wszyscy jesteśmy za tym, żeby przestano nas Polaków posądzać o masowe mordowanie Żydów, więc nie można pisać ustawy... Tak jak jest ustawa o "kłamstwie oświęcimskim", tak chciano jeszcze dopowiedzieć mocniej, ustawę o tym, by nie nazywano nas sprawcami Holokaustu. Zdaje się, że takie były przynajmniej idee. - No i szkoda, że tego nie napisano, bo to nie jest napisane w tej ustawie. Nie napisano, że nie wolno używać sformułowania "polskie obozy śmierci", "polskie obozy koncentracyjne", że nie wolno nas nazywać sprawcami Holokaustu. Tak to nie zostało napisane, tylko na około. A za to wolno różne rzeczy pisać, być może i takie, które właśnie wymieniłam, jeżeli się napisze, że to jest praca naukowa, albo dzieło artystyczne. Niemniej jednak, skoro ta ustawa jest tak zła, skoro jest tak idiotyczna, to dlaczego nie przekonała pani prezydenta do tego, by ją zawetował? - W zasadzie ja uważam, że jeżeli można powiedzieć, że go w ogóle do czegoś przekonałam, bo o tym nie wiem, czy przekonałam, czy nie, napisałam mu SMS-a, to nic innego zrobić nie można było przecież. Nic innego niż wysłać i podpisać do Trybunału? Dlaczego właściwie? - No tak żeby to sprawdzić, tę ustawę. Po pierwsze można było nie podpisywać i wysyłać do Trybunału, a po drugie można było w ogóle zawetować. - Nie, myślę, że nie można było, dlatego że w tym momencie by się okazało, że prezydent jest zwolennikiem tego, żeby obrażano naród Polski, także pan prezydent który nas wszystkich reprezentuje, nie może sobie na to pozwolić Czyli jak rozumiem zdecydowana polityka. A w takim razie proszę mi powiedzieć, czy wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera również kierował się polityką, odpowiadając na prośbę, by w rocznicę powstania w getcie zawyły syreny. Wojewoda mazowiecki powiedział, że nie, one nie będą wyły, bo syreny wyją tylko wtedy, gdy są ćwiczenia? - Nie wiem, to jest taka przedziwna odpowiedź, że po prostu nie umiem tego nawet skomentować A uważa pani, że powinny zawyć syreny w rocznicę powstania, rocznicę pierwszego sierpnia, rocznicę wybuchu powstania warszawskiego? - No nie, są okrągłe rocznice powstania w getcie, to powstanie w getcie było stosunkowo mniejsze, ale za to rzeź była znacznie większa. No chociaż w Warszawie w 1944 roku też dobrze wyrżnięto, tym razem polską, ludność. Tak czy owak zmasakrowano rzeczywiście mnóstwo ludzi i no tutaj akurat minister Brudziński powiedział, że on, owszem, się zgodzi, jeżeli ktoś się go o to zapyta, natomiast ja nie bardzo rozumiem, dlaczego wojewoda się temu tutaj sprzeciwia. Panie wojewodo, dlaczego? Czy naprawdę 1 sierpnia również syreny wyją dlatego, że mamy jakieś ćwiczenia? - ... No dobrze, zamilkła mi tu Zofia Romaszewska w tej sprawie. To może odpowie nam pani na pytanie inne: czy ustawa o KRS-ie okazała się sukcesem? Bo kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa na 15 miejsc jest raptem, uwaga, 18. - Ja uważam, że się okazała sukcesem, dlatego że zamieszanie jest wystarczająco duże, żeby, mam nadzieję, kolejne niezbędne w sądach reformy... Że została przeorganizowana praca tych sądów, mam nadzieję, że to nastąpi. A to, że jest ich niewielu, rzeczywiście, sędziowie bardzo bronią tego, żeby nikt im nie zaglądał do ich podwórka, do ich gospodarstwa, które to gospodarstwo jest naszym wspólnym gospodarstwem, a nie tylko sędziów. Czy Władysław Frasyniuk ma prawo do "obywatelskiego nieposłuszeństwa"? Tak nazywa swoją decyzję do tego, by się nie stawiać na wezwania prokuratury. - Ma ochotę - to się nie stawia, oczywiście. Co to znaczy "ma prawo"? To, co on robi, to się wygłupia po prostu i tyle. I robi sobie publicity. Czyli to jest tylko publicity, tak? - Tak.