Wg niej, w radzie Warszawy w ogóle może nie powstać stała koalicja. Posłuchaj: Kamil Durczok: PO nie ma większości w radzie Warszawy, nie będzie samodzielnych rządów. Mają państwo problem. Hanna Gronkiewicz-Waltz: Zakładaliśmy, że będzie około 30 mandatów, te pierwsze wyniki były nadspodziewanie optymistyczne. Pokazuje to, że teraz sporo wyborców wstydzi się przyznać, że głosowało na PiS, tak jak kiedyś w przypadku Samoobrony czy LPR. To słaba pociecha. Przypomnę słowa Donalda Tuska: "Platforma Obywatelska już te wybory w Warszawie wygrała. Teraz czas na osobisty triumf Hanny Gronkiewicz-Waltz". To się okaże za dwa tygodnie, a pierwsza część tego stwierdzenia okazała się już teraz nieprawdziwa. Nie - myśmy wybory wygrali. Mamy dużo więcej mandatów i jesteśmy pierwsi. Była tylko kwestia, czy będziemy mieć większość, czy nie. Prawie robi wielką różnice. Tak, ale myśmy wygrali. PO nigdy takiego dobrego wyniku w Warszawie nie miała. Teraz wszystko zależy od Marka Borowskiego i raczej tu bym zastanawiała się, jakie tu podejmie działania. On zarzekał się, że nie chce poparcia PiS-u, ja koalicji z PiS-em nie chcę, bo PiS był szkodliwy dla Warszawy przez ostatnie 4 lata. Pani mówi o wyborach na prezydenta stolicy, ale w radzie trzeba się będzie układać i trzeba to będzie zrobić albo z PiS-em albo z Lewicą i Demokratami. Do kogo państwu bliżej? Przede wszystkim wiele punktów programowych było wspólnych dla różnych partii i nawet niektórzy narzekali, że gdy je prezentowaliśmy - Marcinkiewicz, Borowski i ja - że dużo jest wspólnych. Zgoda, ale są teraz dwa skrzydła i trzeba wybrać. Przez 9 lat współdziałałam z różnymi rządami, w Radzie Polityki Pieniężnej miała bardzo różne osoby, z różnych stron sceny politycznej i w związku z tym, dla dobra Warszawy mam zamiar razem z różnymi osobami, które są na prawo, na lewo, rozwiązywać problemy Warszawy. Czy to może oznaczać, że w radzie Warszawy nie zostanie zawiązana żadna koalicja? Będzie doraźna współpraca z PO raz z PiS-em, raz z lewicą? Stała koalicja ma bardzo złe doświadczenia w Warszawie. Zarówno dawany układ Unii Wolności i SLD, potem PO, to, w jaki sposób traktował partnerów koalicyjnych Lech Kaczyński - ma na myśli najpierw PO. Platforma została zniszczona przez Lecha Kaczyńskiego i przez PiS. Gdyby PO chciało mieć koalicję z PiS-em, to by oznaczało, że będzie tak samo zjedzone. Tacy byli państwo słabi? Nie. Mieliśmy tylko 8 mandatów. A druga rzecz, Samoobrona była mocniejsza i proszę - PiS zjadł Samoobronę. LPR podobnie. PiS zachowuje się jak modliszka i byłoby samobójstwem dla PO wchodzenie z nim w jakiekolwiek układy. PiS - skrytożerca koalicjantów. Brzmi bardzo interesująco. No oczywiście, to widać po dzisiejszych wynikach wyborów. Może przenieśmy się na chwilę na tę arenę zmagań prezydenckich. No, tak to jest - Marek Borowski - obiekt pożądania Hanny Gronkiewicz-Waltz. Politycznego oczywiście. Ale wczoraj Kazimierz Marcinkiewicz bardzo go pożądał. Państwo w ogóle od niedzieli pożądają. Wczoraj mówiłem, że to bardzo fajnie być dzisiaj Markiem Borowskim w polityce. Ja myślę, że Marek Borowski, zresztą centrolewica, która go wspiera, ale Marek Borowski jest osobą, która, rzeczywiście mówił, do końca rzeczywiście był przekonany, że nie powinno być rządów PiS-u w Warszawie. W związku z tym, jeżeli on tak uważa, to nie ma tutaj wyboru. Chyba że po cichu centrolewica chce z PiS-em zawrzeć koalicję i w związku z tym trochę się zachowuje się jak panienka, która mówi: Albo dam rączkę temu, albo dam rączkę temu. A ten wyścig pani prezes jest zastanawiający do serca Marka Borowskiego. Bo albo mnie pamięć myli, albo jednak nie myli, jeśli Marek Borowski był w SLD przez długi czas. To prawda, że na znak sprzeciwu, czy jako protest opuścił szeregi. Ale chyba rok albo półtora przed przegranymi przez SLD wyborami. To nie jest tak, że dzisiaj państwo konkurują, mówią o SLD: To jest fatalne ugrupowanie i że żadnych tam kontaktów z SLD, a pożądają Marka Borowskiego. Znaczy, no wie pan, jednak ja bym bardzo wyraźnie oddzieliła Marka Borowskiego, bo on jednak podjął dość nie powiem heroiczną, ale bardzo odważną decyzję krótko przed wyborami, zresztą przegrywając te wybory. Czyli zapłacił cenę, prawda? Zapłacił cenę za swój wybór i odszedł od SLD. Druga rzecz to jest, powiedziałabym, kwestia Partii Demokratycznej rządu Belki. Ja uważam, że rząd Belki był dość dobrym rządem dla Polski w tym ostatnim okresie i dużo zrobił dobrego. Krótko mówiąc będzie pani zabiegała o głosy Marka Borowskiego. Ja myślę, że będę zabiegała o elektorat Marka Borowskiego i tych wszystkich, którzy nie poszli do wyborów, ale o elektorach Marka Borowskiego, bo ja naprawdę z głębi serca nie chcę koalicji z PiS-em i oni powinni to wiedzieć. Pani mówi: Nie chcę koalicji z PiS-em. A wczoraj premier apeluje: Łączmy się w samorządach. I trudno znaleźć innego adresata tego apelu jak Platformę Obywatelską. No więc myślę po pierwsze, że PiS dostał żółtą kartkę i to mówią politolodzy, nawet którzy sprzyjali PiS-owi, przynajmniej takie miałam wrażenie. W gminach i powiatach dostał żółtą kartkę? Tam was pokonał i to większą przewagą niż wy pokonaliście PiS w sejmikach. Ja mówię w tej chwili o dużych miastach i mówię o sejmikach. Koalicja PO i PSL, blok, ma wyraźną przewagą nad koalicją. A co państwo na ten apel? No myślę, że tu premier szuka kolejnych partii do pożarcia i w związku z tym zastawia taką pułapkę, jak zastawił rok temu na Samoobronę i na LPR. W związku z tym nikt nie będzie naiwny, nie będzie chciał być zjedzony po raz kolejny przez PiS. Jarosław Kaczyński uważa, że będzie miał po prostu lepszy wynik. Platforma popiera w Krakowie lewicowego kandydata Jacka Majchrowskiego, a w zamian Marek Borowski wzywa do głosowania na panią w Warszawie. To jest jak mówi młodzież "deal realny" czy nie? Nie, ja myślę przede wszystkim Majchrowski jest niezależnym kandydatem? ? kojarzonym z lewicą. Kojarzonym, a jednak niezależnym. A po drugie, nie będziemy obywateli zniechęcać, robiąc tego typu "deal". No nie może być takich układów. Muszą ludzie zdecydować w obu turach, w obu wielkich miastach. I w Warszawie, i w Krakowie. Dziękuję bardzo.