, dopóki był prezydentem i nie pozwalał na wykorzystanie polskiej szansy, współpraca z nim nie mieściła się Wałęsie w głowie. Ale mówiłem, że kiedy odejdzie z prezydentury, kiedy wypuści innych demokracji, to wtedy jest szansa, że jeszcze coś mądrego zrobimy. Na pytanie, co to miałaby być za działalność, Wałęsa odpowiada: To w zależności od potrzeb. Raz to będzie ruch polityczny, raz to będzie tekst wspólnie napisany, zwrócenie uwagi na parę rzeczy. Różne działanie tu jest możliwe i wskazane. Posłuchaj: Konrad Piasecki: Ciężko jest być byłym prezydentem? Lech Wałęsa: To zależy. Raz tak, raz tak. Kiedy pan patrzy dzisiaj na rozterki, wahania i próby powrotu do wielkiej polityki Aleksandra Kwaśniewskiego, wróży mu pan duże szanse? Nie wróżę mu wielkich szans, ale tak jest niezagospodarowana polska scena, albo źle zagospodarowana, że każdy chętny ma dużo do roboty i może wpłynie na uporządkowanie polskiej sceny szybciej po prostu. A dlaczego mu pan nie wróży szans? Dlatego, że to jest czas jeszcze, w którym jest to jeszcze nie ułożone. Trzeba lat, trzeba przekonania społeczeństwa do aktywności, do dobrych wyborów, a to jeszcze potrwa. Mamy nierozliczoną historię, mamy problemy z szybkimi zmianami. Trzeba paru pokoleń. Czy Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski, podpisujący wspólnie deklarację obrony praw człowieka, albo coś więcej np. jakiś wspólny ruch, to jest coś, co mieści się panu w głowie? Dopóki był prezydentem i nie pozwalał na wykorzystanie polskiej szansy to nie mieściło się w głowie. Ale mówiłem, że kiedy odejdzie z prezydentury, kiedy wypuści innych demokracji, to wtedy jest szansa, że jeszcze coś mądrego zrobimy. A docierają do pana takie oferty? Z tego co widzę, to jego otoczenie coś by tu chciało i moje otoczenie. Otoczenia robią szanse. Czyli Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski robiący coś wspólnie to jest możliwe? To jest możliwe, kiedy jesteśmy emerytami. A to coś, to co by to miało być? Wiele spraw jest dyskusyjnych. My mamy trochę doświadczenia, ja bardziej prawicowego, on bardziej lewicowego. To wszystko i nasze znajomości wszelkie w świecie, mogą być wykorzystane. Ale wykorzystane przy tworzeniu jakiegoś ruchu politycznego? To w zależności od potrzeb. Raz to będzie ruch polityczny, raz to będzie tekst wspólnie napisany, zwrócenie uwagi na parę rzeczy. Różne działanie tu jest możliwe i wskazane. Panie prezydencie, pan jest człowiekiem konkretów, więc ja zapytam konkretnie. Gdyby ktoś dzisiaj przyszedł do Lecha Wałęsy i powiedział "panie prezydencie, róbmy razem z Aleksandrem Kwaśniewskim ruch przeciwko braciom Kaczyńskim - zdecydował by się pan na to? Nie. Mimo wszystko, dlatego, że nie pasuje jemu i mnie w tej sytuacji. Kiedy rodzi się demokracja, kiedy na wiele pytań nie ma odpowiedzi i takie skrajności jakie uprawiają Kaczyńscy są potrzebne w tym okresie dziejów naszych. Pewnie, że to nie jest do utrwalenia, ale do obudzenia społeczeństwa, do wykrzesania aktywności. Taka skrajność i takie niepoważne działania jakie robią Kaczyński, jest wskazana. Bo kiedy słucha się pana i Aleksandra Kwaśniewskiego, czasem brzmicie bardzo podobnie. Razem mówicie, że IV RP to ciągła podejrzliwość, ciągła walka, nienawiść, szczucie, szantaż. Może na tej płaszczyźnie byście się dogadali? Problem polega na tym, że jak będziemy takim tempem i takich Kaczyńskich po drodze demokracji spotykać, to jeszcze w naszym życiu dojedziemy do XX RP. To jest śmieszne, trzeba poprawiać błędy, a nie wygłupiać się ze zmianami. Przecież to kosztuje i to jest niepoważne. Ulepszajmy, poprawiajmy, wykluczajmy, rozmawiajmy, ale już w mechanizmach demokracji.