- Moglibyśmy być wystawiani do delegacji, wspierać działania i występować z upoważnienia. Wykorzystajcie te moce i siły, które mamy - przekonywał były prezydent i dodał, że 4 czerwca całkowicie oddaje się do dyspozycji premiera. Posłuchaj Kontrwywiadu RMF FM: Konrad Piasecki: W przedwyborczych sondażach Prawo i Sprawiedliwość coraz bliżej Platformy. Nie czuje pan wyrzutów sumienia? Lech Wałęsa: A co ja mam z tym wspólnego? Może trzeba było jeździć na konwencje Platformy, a nie Libertasu? Byłem wszędzie tam, gdzie mnie zaproszono. A jak pan myśli, dlaczego PiS się tak zbliża do Platformy? Czyżby antyniemiecka kampania przynosiła pierwsze rezultaty? Nie, mają dłuższe ołówki tylko. Dłuższe ołówki? Tak i dlatego więcej dopisują sobie. W sondażach? Tak. Nie. Ludzie chcą na nich głosować. Nie. Myśli pan, że Polacy się boją Niemców i dlatego może tak być, że te dłuższe ołówki dopisują coraz więcej procent po stronie Prawa i Sprawiedliwości? Wie pan, to też jest możliwe, dlatego że jednak mamy dość niedobre doświadczenia i żeby to przeżyć, potrzeba jest trochę czasu, paru pokoleń. Nie rozczarowała pana taka bardzo pokojowa i bardzo wstrzemięźliwa reakcja Tuska na to oświadczenie niemieckich chadeków? Najgorzej się wdawać w taką bijatykę, która jest bez sensu. A ta byłaby bez sensu? Oczywiście, że bez sensu. Był taki etap w dziejach świata, kiedy byliśmy ludźmi ziemi i o ziemię boje toczyliśmy. Przesuwaliśmy granice, całe narody nawet były wycinane. Ale ten etap się skończył wraz z końcem komunizmu, wraz z momentem, kiedy znosimy granice, kiedy robimy w wielu dziedzinach jedno państwo: Europa. Ale może trzeba Niemcom powiedzieć, że nam się takie oświadczenia - nawet teraz, w tych czasach, kiedy już walk o ziemię nie ma - nie podobają. No tak, ale wie pan: czy ząb za ząb, czy Nowy Testament. A pan uważa, że Nowy Testament. Hammurabi już niemodny. Wie pan, ja też jestem trochę ze starej generacji, czasami stosuję Stary, czasami Nowy. A w tym przypadku Nowy Testament. W tym przypadku Nowy, dlatego że tu przesądza rozwój techniczny naszego pokolenia. Czy romans, związek Lecha Wałęsy z Libertasem wciąż trwa, czy już po nim, został zerwany? Nie, to nie jest romans. Ja jeszcze raz powtarzam, miałem parę razy rację - może wyliczmy: trzy. Kiedy mówiłem, że należy zwinąć sztandary "Solidarności", bo do pracy, ubrudzimy je. Kiedy mówiłem: prywatyzacja masowa. Kiedy mówiłem: system prezydencki, dekrety, bo nie zdążymy za wieloma przypadkami. I teraz jeszcze raz mówię, jeszcze raz wiem, że ja mam rację, a mówię tak, że ta epoka wymaga porozumienia. Ta epoka wymaga szczególnie z przeciwnikami rozmów i pokazania, dlaczego są przeciw. Jeśli mają rację, uznać tę rację, a jeśli nie, to pokazać, że nie mają racji. Natomiast stara epoka, gdzie były komunizmy, faszyzmy, jeszcze inne rzeczy - wtedy nie wolno było nie zwracać uwagi, z kim się tańczy, z kim się zdjęcie robi. Dzisiaj jest dokładnie odwrotnie i stąd ja chcę prowadzić do rozmów, żebyśmy nie na ulicach walczyli, nie strzelali do siebie, nie petardami rzucali i opony palili, tylko porozumienia szykowali dla Europy i dla Polski. No dobrze, panie prezydencie: to gdzie pan będzie 4 czerwca - w Paryżu z Libertasem i Ganleyem czy w Krakowie, Gdańsku razem z premierem? Powiedziałem już dawno temu, że 4 czerwca - jak nikt w Polsce - całkowicie oddaję się do dyspozycji premiera. Gdzie mnie wystawi, na co zwróci uwagę - tak pod kątem, żebym ja zwrócił uwagę - tam wykonam wszelkie zadania dla mojej ojczyzny pod przewodnictwem dobrego premiera Rzeczypospolitej. Czyli Paryż i Libertas nie. A jakieś jeszcze inne spotkania z Libertasem przed wyborami albo po wyborach? Była rozmowa w dniu dzisiejszym o Londynie, ale nie dogadaliśmy się, więc na razie nie. Ale znów mówię, że w tej koncepcji, gdzie chcę pokazać, gdzie mają rację, aby tę rację wymusić na legalnych władzach Unii, by je zrealizować. A tam, gdzie nie mają racji...