Konrad Piasecki: Na trójmiejsko-warszawskich łączach, były prezydent Lech Wałęsa. Dzień dobry. Lech Wałęsa: Dzień dobry. Panie prezydencie, dlaczego nie było pana na porannych uroczystościach Grudnia'70? Gdybym miał uczestniczyć w obchodach z obecnym prezydentem, który mówi, że jakieś układy przeszkodziły w rozliczeniu Grudnia, to przecież szkoda słów. Czyli Lech Wałęsa obok Lecha Kaczyńskiego się nigdy nie pokaże? To nie tak, tylko nie znoszę, jak ktoś takie bzdury opowiada. Nie mieliśmy siły, nie mieliśmy mądrości, a w tej mądrości uczestniczy Kaczyński wraz z bratem. Nie potrafiliśmy i nie mieliśmy siły rozliczyć i to są fakty, a nie bzdury, które opowiada prezydent. Jeśli jakieś układy przeszkadzały, to chyba takie, w których Kaczyńscy uczestniczyli. Bo oni podkładali nogę i przeszkadzali w rozliczeniu. Czyli był pan zaproszony, ale ponieważ na uroczystościach był Lech Kaczyński, pan nie zdecydował się brać w nich udziału. Nie. Ponieważ przypuszczałem, że będzie bzdury opowiadał i miałem rację. W takich bzdurach uczestniczyć nie wolno. Trzeba oddać hołd, powiedzieć że czegoś się nie zrobiło, bo nie było odwagi. I to jest prawda. A jak on takie bzdury opowiada, to jak można w tym uczestniczyć? Czyli czegoś takiego jak solidarność byłych prezydentów z obecnymi nie ma? Nie, to jest możliwe. Ale tylko wtedy, kiedy będziemy mówić poważnie i na temat, a nie żarty sobie robić. Kiedy Donald Tusk nie zgadza się z prezydentem Kaczyńskim w sprawie wycofania wojsk z Iraku, pan trzyma kciuki za którego z nich? Gdybym ja miał coś wcześniej do powiedzenia, nie było by Iraku w takim stanie. Moja propozycja była inna i zrobiłbym wszystko, żeby nie doszło do takich rozwiązań w Iraku. Powinno się wycofać wojska z Iraku tak szybko, jak tylko się da? Nie, dlatego że to będzie następna zbrodnia, jaką tam dokonamy. Dlatego, że tak daleko tam się skłócili, krew się przelała w każdej rodzinie, że po wyjściu i zdjęciu wszystkich kontroli, dopiero tam się zacznie. Będziemy sprawcami wielkiego mordu, który tam się dokona po wyjściu sił stabilizacyjnych. Więc polskie wojska powinny tam zostać, aż zapanuje spokój? Nie. Nie walczyć, nie wdawać się w bijatyki, ale pomóc w ostudzeniu nastroju, wytłumaczyć, że każda następna krew to jeszcze większa krzywda. I dopiero po uspokojeniu wycofać się. Rząd mówi: wycofać się do października przyszłego roku. Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, co powiedziałem. Będą kolejne mordy bez przygotowania terenu pod wycofanie. Musimy bronić tych, co tam pozostali. Przecież tam krew już się przelała. A teraz przeleje się następna, bo będą oddawać sobie nawzajem. Jak się w takim razie dogadać na linii prezydent-rząd w tej sprawie? Trzeba rozmawiać i nie stosować gry politycznej, a prawdziwe argumenty. I właściwie pomóc Irakijczykom. Bo już niedługo to w pana rękach takie poważne dylematy się znajdą. Czy ktoś z rządzących już oficjalnie zaproponował panu wejście do tej europejskiej rady mędrców? Nie, nikt mi jeszcze nie proponował na poważnie, ale pamiętajmy o tym, że ja o tym mówiłem 25 lat temu, że trzeba przygotować Europę, że Europa powinna być budowana na innych zasadach. To są moje pomysły, np. mówiłem, że będziemy jednoczyć Europę i że będzie potrzebny prezydent. Wtedy wszyscy się śmiali.