- Nie zgadzam się z ojcem. Chciałbym z nim porozmawiać. Powiem mu, że żyjemy już w innym świecie i że tak, jak kiedyś on walczył o wolność, tak my teraz walczmy o równouprawnienie. Ojca trudno będzie przekonać, ale usiądziemy całą rodziną, porozmawiamy, może się uda. Może dobrze byłoby, gdyby po tym, co powiedział o homoseksualistach, ojciec miał problemy na Zachodzie. Jeśli nie chce słuchać naszych głosów, może przekonają go koledzy nobliści. Bezrefleksyjny człowiek jest skazany na porażkę - tłumaczy gość RMF FM. Konrad Piasecki: Geje w Sejmie w ostatnich ławach, a najlepiej odgrodzeni murem - mówi Lech Wałęsa, a Jarosław łapie się za głowę. Jarosław Wałęsa: - Złapałem się za głowę, bo te słowa w tej wypowiedzi paść nie powinny. Mój ojciec powiedział, że muszą siedzieć w ostatnich ławach albo w ogóle być poza Sejmem. To jest jego opinia, ale czy naprawdę ma rację? Nie do końca. Geje, lesbijki, środowiska homoseksualne mają prawo do swojej reprezentacji i powinni tam być. Czyli zapewnia pan: nie wszyscy Wałęsowie tak uważają? - To, co powiedział mój ojciec, nie było oficjalną deklaracją naszej rodziny. Chociaż mama też konserwatystka. - Tak, zgadza się. I co z takim Lechem Wałęsą zrobić? - Nie poddawajmy się tej histerii, bo to jest nakręcona histeria medialna. To, co powiedział mój ojciec, wydarzyło się w piątek, następnie mamy weekend, wiadomo czas spowolnionych newsów. Sugeruje pan, że łaknienie newsa sprawiło, że te słowa odbiły się głośniejszym echem, niż odbić się powinny. - Nawet deklaracje niektórych koleżanek pańskich po fachu były trochę przesadzone. Posłuchajmy tego, co powiedział mój ojciec. On powiedział wyraźnie, że mu się nie podoba paradowanie ze swoimi niektórymi ideami. Tylko tyle. Ale też mówi, że mniejszości nie mogą wchodzić na głowę większościom. To oddzielenie posłów homoseksualnych - nie jest to eleganckie, przyzna pan. Poprawne - absolutnie nie. - I tu kategorycznie powiem, że się z moim ojcem nie zgadzam, ale chciałbym też z nim porozmawiać na ten temat. A rozmawialiście w ogóle? - Bardzo krótko. Nie rozmawiamy przez telefon. Mam nadzieję, że jak tylko wrócę do Gdańska, uda mi się z nim porozmawiać trochę dłużej. To tak mniej więcej, co mu pan powie? - Powiem, że żyjemy już w innym świecie, że to co on robił, walkę o wolność, że to, co my teraz robimy, to jest naturalna progresja tego, co on robił wtedy, 30 lat temu. Ty skakałeś przez płot, a my teraz zamiast budować mury między hetero- a homoseksualistami, musimy je burzyć? - Walczył o wolność dla nas wszystkich, a teraz starajmy się walczyć o równouprawnienie dla tych mniejszości, które też mają prawo do swoich racji. Myśli pan, że tata jest do naprawienia? - Wszyscy znamy mojego ojca i wiemy, że jest trudnym rozmówcą. Jeżeli wydaje mu się, że ma w czymś rację, to trudno będzie go przekonać. Ja mam nadzieję, że z całą rodziną usiądziemy i wyciągniemy z tego wnioski. Każdy ma prawo być konserwatystą. Ja po części rozumiem, jak mój ojciec mówi o paradach równości, że nie chce widzieć tych gołych, czy prawie gołych ludzi całujących się na ulicach. Ma do tego prawo. To nie są nawet kwestie moralne, tylko estetyczne. Ale też nie powinien zabraniać, czy zakazywać ludziom swoich reprezentacji w Sejmie. Będzie go pan też namawiał, żeby wycofał się z tych słów i przeprosił? - Będą się starał, żeby ponownie powiedział innymi słowami, to co chciał powiedzieć w piątek. Wiadomo, że podczas takich wywiadów, czy tutaj w radiu, czy wtedy w telewizji, człowiek może się nakręcić. Szybciej mówi, niż myśli. - Padają słowa, które nie powinny paść. A nie boi się pan, że z tego tytułu będzie miał problem na Zachodzie, bo jednak Zachód na homofobię reaguje bardzo zdecydowanie i ostro czasami? - Może dobrze by było, jakby miał trochę problemów na Zachodzie, bo jeżeli nie chce słuchać naszych głosów tutaj w Polsce, to może jego koledzy nobliści przekonają go, że tak do końca nie ma racji. Już można przeczytać: Wałęsa bezpowrotnie nadszarpnął swój autorytet i poddał w wątpliwość swoją demokratyczną spuściznę...zdaje się FoxNews. - Każdy ma prawo do własnych wniosków, ale najważniejsze, żeby te wnioski wyciągać. Jeżeli człowiek jest bezrefleksyjny, to wiadomo jest skazany na porażkę, a mój ojciec potrafi jednak uczyć się na swoich błędach i potrafi też wyciągać wnioski na podstawie zmieniającego się świata i rzeczywistości, która nas w tej chwili otacza. Bo pan jest zwolennikiem związków partnerskich, również homoseksualnych? - Jestem, jestem. Tzn. czy jestem zwolennikiem, to jest takie dziwne słowo. Ja uważam, że to jest rzecz naturalna, że takie związki powinny być sformalizowane. Tak czuję się trochę - nie chcę, ale muszę. Bo ja nie chcę rozmawiać na ten temat, ale wydaje mi się, że powinniśmy to uregulować. Tak się dziwnie czuję, że przez tę dyskusję na temat mniejszości seksualnych często wartościujemy człowieka na podstawie jego orientacji seksualnej. Tzn. mój ojciec powiedział pochopnie, że mniejszości seksualne powinny siedzieć w ostatnim rzędzie. To, co robi Janusz Palikot - oto ostentacyjnie posadzi ich w pierwszym rzędzie - jest dziecinne w tej chwili. To jest poważna rzecz, poważna dyskusja sprowadzana jest do dziecinady. I powinniśmy unikać takich dyskusji. Ale rodzicom nie zrobiłby pan tego i związku partnerskiego zamiast małżeństwa nie wybrał, nawet jeżeli zostałby zalegalizowany? - Nie, oczywiście, że nie. Ja popieram związki partnerskie. Uważam, że to powinno być sformalizowane, ale.. Ale tradycyjne małżeństwo to podstawa. - Jestem konserwatystą, ale jestem konserwatystą , który uważa, że te wartości konserwatywne są dla mnie, a nie będę narzucał tych swoich wartości innemu człowiekowi. Niech on podejmuje własne decyzje. Wypadnie dzisiaj Gowin z rządu? - Czy wypadnie? To jest bardzo dobre pytanie, jestem ciekawy tego, co się wydarzy. A pan by chciał czy nie? - Od samego początku uważam, że zmiana w ministerstwie była zła. Uważam, że poprzedni minister, minister Kwiatkowski, był bardzo dobrym ministrem i nigdy się z tą decyzją zmiany w ministerstwie nie zgadzałem. Tylko pytanie, za co Gowin ma wylecieć - czy za to, że jest złym ministrem, czy za to, że odważył się przeciwstawić premierowi? - To niech już uzasadnia pan premier. On sobie przecież dobiera swoich pracowników. Jeżeli zdecyduje, że pan minister Gowin powinien zostać, to również jest jego własna, autonomiczna decyzja. Ale w duchu i w duszy czuje pan, że dni i godziny Gowina w ministerstwie są policzone? - Może powinny być policzone. Pan by w każdym razie był zwolennikiem tego, żeby były. - Jakbym był premierem, to bym inaczej układał sobie gabinet. Na pewno. A kogo by pan, a propos bycia premierem, najchętniej poparł w wyborach na szefa Platformy? Tusk, Tusk i jeszcze raz Tusk? Czy jakaś alternatywa? - W tej chwili jak najbardziej. W tej chwili Tusk prowadzi nas już do kolejnego zwycięstwa, jego podejście do polityki rządzenia jest słuszne i w tej chwili nie ma de facto alternatywy. To trzy szybkie pytania od słuchaczy. Pan Andrzej: Czy rzeczywiście i ostatecznie porzucił pan motor? - Tak, porzuciłem ostatecznie motor. Nie z własnej nieprzymuszonej winy, to raczej namowa mojej narzeczonej. Pan Krzysztof: Fotoradary - tak czy nie? - Fotoradar tak, ale tam, gdzie mają sens i oczywiście niech ograniczenia prędkości też mają sens, a nie żeby nabijały tylko kasę gminom. I pan Kajetan: Jakby rodzina Wałęsów zareagowała, gdyby któryś z jej członków okazał się gejem? - Z miłością. Nawet konserwatyści... I dla taty i mamy nie byłby to problem? - Nie. To może byłby szok na początku, ale pamiętajmy, że jesteśmy katolikami, nasza wiara to wiara miłości - miłuj bliźniego jak siebie samego, przede wszystkim.