Były prezydent w Kontrwywiadzie RMF FM zaznaczył, że nie uważa, aby się skompromitował, i dodał: "Niech pan lepiej uważa na siebie, panie Niesiołowski. Ja sobie radziłem i poradzę. Spoko". Konrad Piasecki: Gdyby mógł pan cofnąć czas, wyjechałby pan jeszcze raz do Rzymu i wystąpił na kongresie Libertas? Lech Wałęsa: Sto razy bym wyjechał. Wciąż żadnego żalu za to wszystko, co się stało? Żadnego. Nie uważa pan, że to błąd, że pan - noblista, lider "Solidarności" - przemawia na zjeździe ludzi, którzy jeszcze niedawno mówili, że Unia Europejska to "instytucja podgniła, impotentna, zgejowana i obła"? Więc ja im mówiłem dokładnie odwrotnie. Mówiłem, że pracuję dla Unii; że można zmieniać i lepiej się zmienia, będąc w środku; że nie rozbiera się domu, dopóki nie ma innego domu na po rozebraniu. W związku z tym, ja reprezentowałem to, co poprawne politycznie. Natomiast trzeba rozmawiać, bo oni dzisiaj są w tych 80 proc. społeczeństwa, które nie pójdzie na wybory. Ale ma pan poczucie, że panu uwierzyli? Nie wiem. Robię wszystko, co w mojej mocy, by uwierzono mi. Bo ja słyszałem raczej okrzyki: "Bolek" i "zdrajca". Tak gospodarze pana tam przywitali, panie prezydencie. Proszę pana, nie gospodarze, tylko wynajętych czterech ludzi plus kobieta - nie wiem skąd ona była. Wie pan, przecież ja zdawałem sobie sprawę, że coś podobnego będzie i podejmuje trudną pracę, by służyć Europie, a nie unikać i być poprawny politycznie. Poprawność to jest naprawdę mała rzecz, a być w innym miejscu, z innej perspektywy budować Europę - o to sztuka. Panie prezydencie, ale czy to był pański protest przeciwko poprawności politycznej, czy po prostu pan potraktował to jako zwykłą pracę? Otóż to jest moja praca, żaden protest. Ja się z diagnozami tych ludzi i z tymi 80 proc., które nie będą głosować, zgadzam. Natomiast nie zgadzam się często z leczeniem niektórych grup. I tutaj - w tej grupie - mówiłem: "Ja mam inne leczenie i proponuję wam, zastanówcie się nad moim leczeniem". Ale wie pan, że polski Libertas to są ludzie Radia Maryja, to są eurosceptycy z Ligi Polskich Rodzin, to są dawni działacze Młodzieży Wszechpolskiej - tej samej Młodzieży Wszechpolskiej, która kiedyś obrzucała pana śnieżkami i wyzywała. Czy to jest towarzystwo dla Lecha Wałęsy? Ale jakie towarzystwo? O czym pan mówi? Towarzystwo, w którym Lech Wałęsa się pokazuje. Pan nogami głosuje, pan ucieka, pan nie podejmuje trudnej próby, a pan mi wciska taką rzecz? Przecież ja wiedziałem, co oni stanowią i gdzie oni są. Próbuję wyprostować sprawę, próbuję służyć Europie, a pan próbuje unikać. Tylko że pan tam jedzie, a potem Roman Giertych obwieszcza, że jadąc tam, pan wyraża poparcie dla Libertas i znużenie działaniami Platformy Obywatelskiej. A mógłby ogłosić, że zostałem zaproszony, a stchórzyłem i pojechałem. Która koncepcja lepsza? Jedna zła i druga zła. A ma pan trzecią? Ale nie ma pan poczucia, że jak pan słyszy takie słowa, to ktoś próbuje pana wykorzystać? Ze wszystkich stron próbują mnie wykorzystać, a - jak widzi pan - ja się nie daję. Przecież mnie byłoby łatwiej iść z poprawnymi politycznie, a ja robię coś innego, bo wiem, że w taki sam sposób w Polsce narzucono komunizm w 40. latach, dlatego że ludzie byli przeciwko wszystkim, ale niezrzeszeni i można było zrobić co tylko można było zrobić. Pamiętając te przypadki i inne mówię: "Nie. Trzeba z różnego punktu widzenia kontrolować, pilnować, podpowiadać, protestować, jeśli coś idzie nie tak". Proszę pana, dlaczego bankom się pomaga, a stoczni nie? No co pan! Pan się z tym zgadza?