W rozmowie z reporterem RMF FM Ungier mówi: Prosiłem o tę rozmowę, bo w głowie mi się to nie mieściło. Pytałem czy nagrywanie prywatnych rozmów jest działaniem rutynowym, czy może jakąś nową modą. W jaki sposób ochrona Gudzowatego łączy się z wynurzeniami Józefa Oleksego np. o bezach trudno dociec. Uspokojony jednak Marek Ungier nie pomyślał o żądaniu od Gudzowatego przeprosin: Tomasz Skory: Pan jest już po rozmowie z panem Gudzowatym, prawda? Marek Ungier: Tak. Rozmowa z panem Gudzowatym nie jest dla mnie niczym nadzwyczajnym. Znamy się dosyć dobrze. Faktycznie, jak wspominał pan Gudzowaty, wczoraj w telewizji, zadzwoniłem do niego z prośbą o spotkanie, po to, aby zapytać - bo nie mieściło mi się to w głowie - czy obyczaj nagrywania prywatnych spotkań jest jakimś działaniem o charakterze rutynowym, czy może jakąś nową modą? Jaka była odpowiedź? Wizyta właściwie zbiegła się z oświadczeniem wydanego przez szefa zespołu bezpieczeństwa Bartimpexu, że to były działania incydentalne, związane wyłącznie z tym, co dotyczy ochrony pana Aleksandra Gudzowatego. Więc, to co przejawia się w mediach, że nagrani byli wszyscy i jest kilkaset godzin jakiś nagrań i wieloosobowe listy tych "radiowców", przez Bartimpex nie jest potwierdzone. Rozmowa z Józefem Oleksym o bezach przedstawianych przez panią prezydentową w telewizji miała związek z bezpieczeństwem Gudzowatego? Ja nie mam żadnych wątpliwości, że nie miała. Podobno są tam jakieś inne wątki. Na własne oczy widziałem dokument prokuratury, który wzywał Bartimpex do przekazania tej taśmy z nagraniami. Czy pan Gudzowaty przepraszał? Czy odnosił się jakoś do zamieszania, jakie na lewicy wywołało to nagranie, którego dokonano w jego biurze? O takich rzeczach nie rozmawialiśmy. Moje zainteresowanie dotyczyło tego, czy rzeczywiście coś takiego było tam "uprawiane", bo byłbym tym naprawdę zdumiony. Zapewnienie było, że nie? Tak.