Rozmówca Konrada Piaseckiego ma nadzieję, że jego rekomendacja w tej sprawie będzie skuteczna. Platforma opowiada się zdecydowanie za ochroną życia poczętego i równocześnie przestrzegamy przed wszystkimi radykalizmami w tej kwestii, bo one szkodzą - podkreśla Tusk. Gość Kontrwywiadu RMF FM stwierdza, że nie należy zmieniać konstytucji, która zawiera kompromis aborcyjny. Dodaje, że politycy, którzy inicjują te zmiany, myślą, a niektórzy mówią to już wprost, także o zmianie tej ustawy (aborcyjnej). Posłuchaj: Konrad Piasecki: Czy godność człowieka od chwili poczęcia powinna zostać zapisana w konstytucji? Donald Tusk: Pytanie prawidłowe brzmi: czy należy zmienić konstytucję, która zawiera kompromis aborcyjny? Uważam, że nie. Pytanie o to, czy kobieta w ciąży, czy płód ma prawo do ochrony - oczywiście tak. Zwolennicy tego zapisu mówią, że on nie narusza tego kompromisu. On jest jego raczej utwardzeniem i utwierdzeniem. Ja wiem i pan wie - jak się okazuje z naszej rozmowy przed wejściem na antenę - że politycy, którzy inicjują te zmiany, myślą, a niektórzy mówią to już wprost, także o zmianie tej ustawy. Dyskusja o zmianach konstytucyjnych w sprawie aborcji utonęła w oparach hipokryzji, ponieważ ci, którzy mówią: Nie chcemy zmienić ustawy, a ustawa cieszy się akceptacją przygniatającej większości ludzi zainteresowanych tą sprawą, nabierają wody w usta wtedy, gdy są pytani: Czy chcecie zmienić ustawę? A ja wiem, że SLD chce zmienić ustawę w przyszłości na rzecz pełnej możliwości aborcji, a LPR chce zmienić ustawę na rzecz pełnego zakazu. Pan mówi "nie" tej zmianie konstytucji, dlatego że pan podejrzewa, że tuż za nią pójdzie wielka i ogólnonarodowa dyskusja nad zmianą ustawy? Jeśli dopuścimy do zmian w konstytucji, może dojść także do referendum. Nawet jeśli do referendum nie dojdzie, to dojdzie do wielkiej bijatyki aborcyjnej, w której górę wezmą radykałowie. Polsce i Polakom dzisiaj na pewno nie jest potrzebne rozpętanie takich emocji wokół kompromisu, który wydawał się trudny i nikogo czy prawie nikogo nie satysfakcjonował wtedy, kiedy powstawał, a dzisiaj pokazuje, że przynosi dobre skutki. Pana nie satysfakcjonował szczególnie, bo pan w 1993 r. głosował przeciwko tej ustawie? Tak, bo uważałem, że niektóre z tych zapisów są zbyt restrykcyjne. Dzisiaj muszę powiedzieć, że myliłem się. Jarosław Kaczyński był za, czyli to on miał rację. Nie, ponieważ on jest dzisiaj przeciw. On dzisiaj jest przeciw listowi swojej bratowej, która domaga się odrzucenia tej poprawki konstytucyjnej. Dzisiaj Jarosław Kaczyński jest jednym z promotorów zmian konstytucyjnych, które na pewno mogą doprowadzić do zaostrzenia prawa aborcyjnego. Wszyscy ewoluują w tej sprawie. To moim zdaniem jest najlepszą puentą - ta ustawa przyniosła pożądane przez przyzwoitych ludzi skutki. Nastawienie do aborcji w Polsce przez te lata zmieniło się. Nikt już nie uważa aborcji w Polsce za coś dobrego. Najlepszą puentą będzie pana jasna deklaracja. Czy Platforma w żaden sposób nie przyłoży ręki do zmiany konstytucji? Pan jest w stanie dać głowę za wszystkich swoich posłów? Nie, ponieważ to nie jest problem mojej głowy, tylko problem wolności sumienia. W tej sprawie nie przewidujemy dyscypliny głosowania. Ale może mnie pan spytać o to, co będę rekomendował Platformie. Będę rekomendował głosowanie przeciwko zmianom w konstytucji i mam nadzieję, że ta rekomendacja będzie skuteczna. Współpracownicy marszałka Marka Jurka mówią, że 50 posłów Platformy ich poprze. Póki co, to nie współpracownicy marszałka Jurka, tylko ja prowadzę Platformę Obywatelską. Ale wierzy pan, że jest to możliwe? Wydaje mi się, że ta rozsądna argumentacja, że tak naprawdę chodzi o polityczną awanturę - nie mówię o marszałku Jurku, ale o LPR i SLD - oni są zainteresowani taką polityczną awanturą; że nikt rozsądny w Platformie do tego ręki nie przyłoży. Ale rozumiem, że puszcza pan tę kwestię na szerokie, liberalne wody i tutaj żadnej dyscypliny nie będzie? Na wody liberalne, konserwatywne, chadeckie? Mówiąc krótko - każdy ma swój rozum i swoje sumienie w tej kwestii. Platforma - my to zawarliśmy w takim naszym najważniejszym dokumencie - opowiada się zdecydowanie za ochroną życia poczętego i równocześnie przestrzegamy przed wszystkimi radykalizmami w tej kwestii, bo one szkodzą. Dyscypliny nie będzie? Nie będzie dyscypliny, ale podejrzewam, że będzie mobilizacja. W dzisiejszych sondażach Platforma ma rekordową - 12-procentową - przewagę nas PiS-em. Ale są też inne sondaże - partia Olechowskiego i Kwaśniewskiego mogłaby liczyć na 21 procent, partia Rokity i Marcinkiewicza - na 8 procent. Pańskim zdaniem któraś z nich powstanie? Nie sądzę, a poza tym zawsze się śmieje: gdyby powstała partia Tuska, Kwaśniewskiego, Giertycha i Kaczyńskiego - miałaby 80 procent. A taka partia ma powstać? Podobnie realna jak te dwie poprzednie. A co się stało z tymi czołgami, które rozjeżdżały Jana Rokitę? Nie będę tego komentował, bo każdy taki komentarz powoduje irytację, też zainteresowanego. Widać wyraźnie, że ta strategia, którą zaproponowałem Platformie przynosi dobre efekty i dostrzegają to także moi oponenci w Platformie. Strategia zasłaniania konfliktów kapeluszem? Kapelusze nosi Jan Rokita. Ale emocje i różnice zdań, spór w Platformie - bo to, wbrew pozorom, jest bardzo otwarta partia - to jest coś, co nam towarzyszy od początku. Ale akurat nie cierpię z tego powodu. Natomiast uważam, że po podjęciu decyzji trzeba być jak jedna pięść. I to będę egzekwował, także od Jana Rokity jak będzie trzeba. Ta jedna pięść Jana Rokity bije dziś cały czas w pana. Jan Rokita mówi tak: Czołgi, co prawda, zawinęły do hangarów, ale ci, którzy się już niecierpliwili do podrzynania mi gardła, teraz będą się niecierpliwili do okazywania miłości, bo przywódca dał sygnał, że Rokitę trzeba lubić, a ten polityczny oportunizm cholernie mnie wkurza. Nawet ja się cieszę, że także Jan Rokita dostrzega, że moje przywództwo jest poważnie traktowane w Platformie. Rozumiem, że dzisiaj pan deklaruje miłość do Jana Rokity. Miłość deklaruję do mojej żony, mojej córki, mojej mamy, a w polityce miłość to jest zjawisko tak nieprzystające, że? I nie mówię tu o preferencjach. Nie, w dyskusje o prawach homoseksualistów nie wchodzimy. A Hanna Gronkiewicz-Waltz? Już przeszła panu wściekłość na nią? Bo zdaje się, że w pierwszych godzinach po tym, jak się okazało, że nie złożyła tego oświadczenia majątkowego, troszkę pana poniosły emocje. Byłem poirytowany, bo nie byłoby emocji i niepokojów, gdyby samorządowcy się nie spóźnili, bo oczywiście lepiej się nie spóźniać. Nawet, kiedy mamy do czynienia z tak niemądrym i wadliwym prawem. Ale nie, wściekłość nie - irytacja i niepokój, co będzie dalej, bo wiadomo, że ta sytuacja była rzeczywiście niepokojąca. Emocje już za nami. Trybunał zakwestionował ustawę, którą zresztą Platforma też przyjęła. Ale też umieliśmy zaskarżyć ustawę, do której przyłożyliśmy rękę skutecznie przed Trybunałem Konstytucyjnym. To, że posłowie Platformy głosowali za tą ustawą - wiemy, o tym rozmawialiśmy. Za to wczoraj także Cezary Grabarczyk przepraszał, ale dzisiaj z satysfakcją powiem: każdy, kto działa, popełnia błędy, trzeba umieć skutecznie z błędu się wycofać i naprawiać ten błąd. I my podjęliśmy już kilka prób - i nowela ustawowa, i ta skarga. A Trybunał przeciął tę dyskusję. Ale podzielił nasze zdanie i to na pewno jest jakiś sukces Platformy. Ktoś już na dźwięk nazwiska "Donald Tusk" powiedział: A to ten, którego córka tańczy w telewizji? Tak dosłownie może nie, ale czuję się czasami nielubianym ojcem lubianej córki. Myśli pan, że tańcząca córka to atut dla polityka? Powiem po ojcowsku: taka spekulacja mnie obraża, bo już od paru osób słyszałem, że mam w tym interes. Może pan powiedzieć, że to nie jest właśnie interes, tylko wręcz przeciwnie - obciążenie. Nie wiem, nikt z nas nie wie. Natomiast, co robiłem i co było w mocy kochającego ojca - namawiałem, żeby nie, a teraz się denerwuję, gryzę paznokcie i pewnie umrę na zawał przy jakimś odcinku. A Lech Kaczyński mówi, że jego córka tańczyłaby lepiej, bo jest ładna, zgrabna i po szkole baletowej. Dziękuję bardzo.