Konrad Piasecki: Widział pan wczoraj ministra infrastruktury? Tomasz Tomczykiewicz: - Tak, widziałem. Nie wisiały nad nim czarne chmury? - Nie, był zmęczony, bo od rana był w mediach. Zmęczony, załamany i z poczuciem klęski? - Nie, nie. Oczywiście z dużą troską, bo przecież grozi nam załamanie na dwóch odcinkach, ale jest dobrej myśli. A nie uważa pan, że to chińskie załamanie, chiński syndrom autostrady A2 jest dostatecznym powodem, żeby odwołać Cezarego Grabarczyka z funkcji ministra infrastruktury? - Nie, bo przecież budujemy około 1400 km dróg krajowych, ekspresowych i autostrad. To, że na tak wielkiej budowie zdarzają się nieprzewidziane okoliczności... Jeżeli na tych 1400 kilometrach 50 kilometrów nie zostanie oddanych, to katastrofa. Autostrada jest istotna, kiedy coś łączy, a nie kiedy jest przerwa. - Jestem przekonany, że zdążymy z autostradą. Jeżeli nawet trzeba będzie wyrzucić tego wykonawcę, to się to zrobi. Być może trzeba będzie zmienić prawo tak, aby proces przejmowania budowy przez następnego wykonawcę nie trwałoby długo. Nie jest tak, że Grabarczyk zapłaci za to stanowiskiem, za to postawienie na Chińczyków, za to ryzyko, które podjął? - Pamiętam, że wszyscy chwalili, że podjął to ryzyko. Ale tak to jest z politykami. Kiedy podejmują ryzyko i wszystko się uda, to wszyscy ich chwalą, a kiedy się nie uda, to polityk odpowiada za to własną głową. - Ale to, czy się uda, czy nie, będziemy mówić przed Euro 2012. Wtedy Grabarczyk może już nie być ministrem, bo to będzie za rok, a w czerwcu 2012 każdy może rządzić, a już infrastrukturą to w ogóle. - Zachęcamy, żeby to PO mogła rządzić. Żeby znów Grabarczyk mógł być ministrem infrastruktury i pokazać, co potrafi. - To będzie zależało od Donalda Tuska, kto będzie ministrem w kolejnym rządzie. A myśli pan, że premier będzie znów czuły i wyrozumiały dla Grabarczyka i go nie odwoła? - Premier rzetelnie ocenia jego pracę - za całokształt, a nie za poszczególne odcinki, bo to byłoby niesprawiedliwe. Dzisiaj odwołanie Grabarczyka byłoby niesprawiedliwe, a w dodatku byłoby przyznaniem się premiera do porażki? - Ja jestem przekonany, że jak będziemy kończyć kadencję, to bilans tego ministra będzie najlepszy ze wszystkich dotychczasowych ministrów. A nie jest tak, że Tusk się go po prostu boi, że Grabarczyk ma zbyt silną pozycję w partii? - Nie, z pewnością nie. Pan premier ma niezaprzeczalną pozycję w partii i nie potrzebuje żadnego wsparcia. Panie przewodniczący, a położyłby pan rękę na sercu i powiedział, że Grabarczyk to jest najlepsze, co PO może dać polskiej infrastrukturze? - Ja mogę położyć na sercu i powiedzieć, że to jest dobry minister i będzie to najlepszy minister z wszystkich dotychczasowych. Ale z tą ręką na sercu powiedziałby pan, że Grabarczyk to jest najlepsze, co możemy zaoferować infrastrukturze? - Grabarczyk jest najlepszym ministrem infrastruktury z wszystkich dotychczasowych. Czyli jest takim infrastrukturalnym dobrem narodowym? - Nie, jest dobrym i rzetelnym ministrem, i to jest najważniejsze. Ile osób z PJN ma otwartą drogę i rozpostarty czerwony dywan na drodze do PO? - Czerwonego dywanu nie ma nikt. Ja myślę, że kilka osób, ale to zależy od tego, czy w ogóle taka chęć jest. Myślę, że ten tydzień będzie decydujący dla PJN-u. Każdy z członków tej partii musi się zastanowić, ale wydaje się, że projekt umiera. We własnym sercu, in pectore. - Tak, ale wydaję się, że projekt umiera, bo zmiana lidera w takim momencie jest dość ważna, jeszcze na lidera, który jest stale za granicą. Ale projekt umiera i może być tak, że cały ten projekt wejdzie do Platformy, czy jeśli to tylko pojedyncze osoby? - Moim zdaniem większość tego projektu wróci do macierzy, czyli do PiS-u. A tak wybiegając w przyszłość, to kto w takim razie może znaleźć się w PO, albo kogo by pan chętnie zobaczył w szeregach własnej partii? - No ja znam dwóch posłów, z którymi, a w zasadzie jednego, z którym bardzo dobrze współpracowałem, to Paweł Poncyliusz, bo się gospodarką swego czasu przecież zajmował. Poncyliusz ma otwartą drogę, Kluzik też ma otwartą drogę, a rozmowy już trwają? Są oficjalne propozycje na stole? - Nie ma takich propozycji i nie ma takich rozmów póki co. Nie ma na pewno? - Ale myślę, że ten tydzień będzie decydujący. Sam słuchałem Donalda Tuska, który tak mimochodem kilka dni temu wspomniał o tym, że z Kluzik to on rozmawia, być może na inne tematy... - No, ale była liderem partii, szefową klubu, to jest naturalne, że premier rozmawia z taką osobą. No to o konkretach. Dałby pan Kluzik dobre miejsce na śląskich listach, jako szef Śląska? - Pewnie będzie to z bólem dla środowiska PO w regionie, bo każdy tam ma własną pozycję, mamy dobrych kilkudziesięciu posłów, ale takie miejsce się znajdzie. Czyli dobre miejsce dla Kluzik, jedynka, dwójka? - Zobaczymy, jeżeli taka w ogóle będzie rozmowa. Dzisiaj takiego tematu nie ma. Ale dobre miejsce jest? - Dobre miejsce jest. A dla Poncyljusza w Lublinie dobre miejsce też jest? - On jest warszawiakiem, w związku z tym raczej będzie szukał w Warszawie swojego miejsca, choć tam lista też ciasna. A w Lublinie właśnie mniej ciasna, poza tym już kiedyś kandydował do Parlamentu Europejskiego. Ale rozumiem, że Kluzik, Poncyljusz i nikt więcej, znaczy nie jest tak, że tęsknicie jeszcze za Elżbietą Jakubiak, za Mojzesowiczem. - Z pewnością nie. Za Jakubiak nie tęsknice? - Z pewnością nie. Nie przypada panu do gustu politycznie Elżbieta Jakubiak? - No raczej nie, bo wydaje się, że dalej jest miłośniczką PiS-u i tego rodzaju poglądów. Czy PO poprze Łukasza Kamińskiego na szefa IPN? - Jeszcze decyzji ostatecznej nie podjęliśmy, ale wstępne rozmowy wskazują, że tak i to się odbędzie w tym tygodniu, taki jest wybór kolegium. Czyli ten kandydat nie budzi waszych wątpliwości? - Nie budzi naszych wątpliwości. Czyli poprzecie go, jeśli nie stanie się nic nieprzewidywalnego? - Tak. A nie jest tak, że kiedy Kamiński mówi "nikt nie zanegował", że Wałęsa to "Bolek", to w PO wrze? - Był mocno dociśnięty też do ściany, tu u pana. Moim zdaniem ta wypowiedź nie była aż tak bardzo bulwersująca. Nie przekreśla go? - Nie przekreśla go. I jeszcze na koniec chciałem zapytać o Zbigniewa Ziobrę. Czy pańskim zdaniem jego tajemny ślub i spodziewany potomek, o którym pisze "Fakt", zwiastują coś politycznie? - Na pewno założenie rodziny, posiadanie licznej gromadki dzieci to u polityka dobry, ważny atut w zdobywaniu funkcji publicznych. Czyli Jarosław Kaczyński powinien się zacząć obawiać Zbigniewa Ziobry tym bardziej? - Powinien się bać go od dawna i chyba wie o tym doskonale, stąd zesłanie do Brukseli. A jakieś dobre słowo na nową drogę życia od szefa klubu PO. - Wszystkiego dobrego. Rodzina świetna rzecz. Rodzina jest najważniejsza. - Rodzina jest najważniejsza, warto się zająć nią w pełni, a panu Ziobrze tego szczególnie życzę. To w polityce się nie sprawdza.