Konrad Piasecki: Jakkolwiek dziwnie zabrzmi to pytanie, ale czy wszystko, co dzieje się w klatce, jest tajne? Władysław Stasiak: W jakiej klatce? W tym dźwiękoszczelnym pomieszczeniu w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, które zapisało się w polskiej historii tym, że to tam prezydent rozmawiał z Radosławem Sikorskim na temat Rona Asmusa? Według mojej wiedzy to klatki są w zoo. To zoo jest bardzo ładne i o to, co się tam dzieje, raczej trzeba dyrektora zoo zapytać. A to dźwiękochłonne i dźwiękoszczelne pomieszczenie? To co jest tajne, albo to co nie jest tajne, zgodnie z ustawą o ochronie informacji niejawnych, która zasadniczym wyznacznikiem w tej sprawie, przesądza treść rozmowy. I tyle. Czyli jak rozmawiał o Ronie Asmusie to jest to tajne czy nie? Panie redaktorze, dobrodzieju łaskawy, nie będę dywagował na ten temat. Kiedyś nawet złożyłem publiczne zobowiązanie w radiu konkurencyjnym, ale zobowiązanie się liczy. Po to jest prokuratura, żeby wyjaśnić tę sprawę. Ale po to jest szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, żeby nadawać takiej rozmowie klauzulę tajności lub jej nie nadawać. Czy treść tej rozmowy jest tajna? Jeszcze raz powiadam - przesądza treść. Treść jest wtedy tajna, kiedy rozmawia się o rzeczach niejawnych. Nie będę na ten temat dywagował. To są rzeczy, które powinny być wyjaśnione przez odpowiednie instytucje. Prawdę mówiąc, mnie zabawa wokół materii, które są poważne, niespecjalnie bawi. Nie wiem, czy to jest poważne, jak prezydent pyta Radka Sikorskiego czy zna Rona Asmusa, albo czy jest tłumaczem? To jest poważne? Nie będę komentował treści rozmowy. Były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego sugeruje w gazecie, że zawiadamiając o możliwości popełnienia przestępstwa, czyli o tym, że ta rozmowa wydostała się do prasy, Biuro Bezpieczeństwa Narodowego tak naprawdę doniosło samo na siebie. Aha. Jak ma taką potrzebę... Bo to wy powinniście powiadomić Sikorskiego, czy ta rozmowa była tajna czy nie? Jak ma taką potrzebę, niech mówi. Panie ministrze, a na początku tej rozmowy prezydent uprzedził Radka Sikorskiego, że ta rozmowa jest tajna? Nie będę w żaden sposób komentował tej rozmowy, ani tego co się zdarzyło. Po to są instytucje w państwie, żeby to wyjaśnić. Tyle. Pańskim zdaniem i to jest końcowe zdanie na ten temat, treść rozmowy decyduje o tym, czy coś jest tajne czy nie? Nie. Nie moim zdaniem, a zdaniem ustawodawcy. Ustawodawca to przesądził. Cała rzecz jest taka, że kiedy mówimy klatka, myślimy zoo lub coś innego; kiedy mówimy tajność, to nie wiadomo o co chodzi. Jest ustawa w tej materii. Stosujmy się do tego. Będzie znacznie prościej i wygodniej dla wszystkich. Ale pana boli już samo określenie klatka. Nie podoba się to panu? To nie jest klatka? Nie wiem jak to wygląda, więc używam sformułowania, które funkcjonuje na rynku politycznym. Aha. Rozumiem. Jest klatka czy nie ma klatki? Jak to wygląda? O ile to nie jest tajne. Nie. Zasady są jasne. Natomiast klatki zwykle są w zoo, ale jak pan tak uważa, to nie mam nic przeciwko. A jak pan nazywa to pomieszczenie? Salą konferencyjną. Ale ona jest jakoś wyizolowana? Zabezpieczona jest na pewno. Ma okna? Zostawmy to, Okna, kominek. Prawdę mówiąc nie znam wymiarów, ani powierzchni, ani ile jest krzeseł. Wymiary się nie liczą. Panie ministrze, a pan już został przesłuchany w tej sprawie? Jestem do dyspozycji prokuratury. Prezydent też? Ja jestem do dyspozycji prokuratury i każda osoba. Nie sądzę, żeby akurat prezydent musiał być, ale pozwólmy prokuraturze też działać. Ostatnie pytanie: gdzie znajduje się w tej chwili zapis tej słynnej rozmowy? Mówimy o rzeczach ważnych dla funkcjonowania państwa. Jeżeli trzeba wyjaśnić sprawę, to po to jest instytucja, która powinna to wyjaśniać. Niechże wyjaśnia.