Tomasz Skory: Prezydent Bush nikogo nie zaskoczył, przedstawiając strategię USA w Iraku; nie przedstawił nawet terminu wycofania wojsk koalicji z Iraku. Pana to martwi? Marek Siwiec: Proponowałbym tą teorię względności nieco uporządkować. To przemówienie było połączone z inicjatywą w Radzie Bezpieczeństwa. Nowa rezolucja została właściwie opublikowana, to jest rezolucja, która tworzy bardzo poważne ramy międzynarodowe, ramy zaangażowania ONZ w sprawy irackie. Postulowane to było od dawna, wydaje się, że ta rezolucja będzie zaakceptowana, ponieważ nie widać kraju, z tych krajów, które mogą skutecznie blokować, które byłyby przeciw. Po drugie, te pięć punktów są właściwie podsumowaniem polityki, którą Amerykanie zapowiadali od jakiegoś czasu. Gdyby tak naprawdę dobrze wpatrzeć się w to, co nowe irackie władze będą mogły robić, to będę mogły robić dwie rzeczy: kontrolować swoją kasę, pieniądze - dochody z ropy naftowej. Po drugie, będą dowodzić siłami mundurowymi. To są dwa poważne atrybuty państwowości. Tomasz Skory: Ale obce wojska na własnym terytorium? Marek Siwiec: Powiedziane jest, że raz w roku mogą zgłaszać się do krajów, które te wojska wysłały, by kontynuowały misję. Ta misja po roku ulega wyczerpaniu i może być przedłużana. Oczywiście, naiwnością byłoby sądzić, że wszystko to, co związane jest z bezpieczeństwem Iraku, może być od razu i skutecznie gwarantowane przez siły irackie. To będzie trwało. Ale pytanie, czy wchodzimy na dobrą drogę i czy to jest początek tej drogi. Tomasz Skory: Inny wątek tej samej sprawy. Ile jest prawdy w doniesieniach, że dowództwo nad polską strefą w Iraku mieliby przejąć Brytyjczycy? Marek Siwiec: To jest podobny wątek tej samej sprawy. Jeżeli rozpocznie się przejmowanie pewnych funkcji militarnych, porządkowych przez armię iracką, to zmieni się charakter obecności obcych wojsk w Iraku. Te wojska będą bardziej predestynowane do walki z terrorem, do ochrony granic i gwarancji bezpieczeństwa zewnętrznego niż do tych zadań, które dziś wykonują, typu konwojowanie, ochrona budynków itd. Jeżeli okazałoby się, że dla efektywności potrzebny jest inny podział dowodzenia - mowa o dwóch korpusach, południowym i północnym - to będzie to oznaczało zmianę obecności wojskowej Polski, bo my takim korpusem dowodzić nie możemy, z wielu powodów. Np. z takiego, że nie mamy odpowiedniej ilości kadr na taką skalę operacji i oczywiście wtedy będziemy rozmawiać z sojusznikami, bo to będzie jednocześnie de facto rozmowa o zmianie formuły naszego stacjonowania w Iraku. Tomasz Skory: Czyli nic w tym złego nie ma, wręcz przeciwnie? Marek Siwiec: Nie. To jest planowanie wojskowe. Nie ma w tej chwili żadnych konkretnych propozycji, to jest jeden z wariantów planistycznych. Mówi się o tym, że to będą siły znacznie bardziej bojowe i bardziej mobilne, przygotowane do walki z tymi, którzy sieją tam zamęt. Tomasz Skory: Padło określenie sojusznicy w tym, co pan mówi. Czy BBN wie cokolwiek o podsłuchiwaniu polskiego premiera przez sojusznicze brytyjskie służby wywiadowcze, o czym pisze prasa? Marek Siwiec: Wiem, że przyjętym zwyczajem jest to, że sojusznicy się nie podsłuchują. Tomasz Skory: To jest ominięcie tematu. Istnieje publiczne podejrzenie, że ośrodek nasłuchowy obcego państwa, choćby sojuszniczego, a może zwłaszcza sojuszniczego, zbiera - jak to się określa - wiarygodne informacje o stanowisku polskiego premiera w jednej sprawie. Być może też w innych sprawach. Marek Siwiec: Chciałbym byśmy się tymi sprawami nie ekscytowali. To nie jest procedura, w której byśmy prowadzili politykę między krajami, które sobie ufają. Odrzucam takie podejrzenia a priori. Tomasz Skory: Zastanawiam się, jak pan odpowie i wyszło mi: zaprzeczyć w kraju, zapytać za granicą. Pytał pan, jak to jest? Marek Siwiec: Nie mam w tej sprawie nic więcej do powiedzenia. Tomasz Skory: Niemożliwe. Prasa, nie tylko polska, ale i brytyjska przede wszystkim, mówi, że brytyjski wywiad na zlecenie Amerykanów podsłuchuje. Marek Siwiec: Ileż ta prasa brytyjska pisze rzeczy, które się później potwierdzają, przepraszają, redaktorzy naczelni podają się do dymisji. Musimy to ciągnąć? Tomasz Skory: "Sunday Express" nie jest może najbardziej wiarygodnym źródłem informacji, ale amerykański analityk NSA (Agencja Bezpieczeństwa Narodowego), który zlecił podsłuchiwanie członków RB ONZ istnieje i te podsłuchy też były. Tu się prasa brytyjska nie myliła. Marek Siwiec: To jest taka dziedzina, w której osoby, które coś wiedzą powinny w sposób bardzo precyzyjny, ale jednak ogólnikowy zakończyć tę dyskusję. Ja ją zakończyłem. Tomasz Skory: Dziękuję bardzo za rozmowę.