Krzysztof Ziemiec: Panie ministrze, Ameryka ma poważne problemy budżetowe. Na ile jej problemy są także naszymi problemami?Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych: - Ameryka to kraj sojuszniczy, zaprzyjaźniony, który ja osobiście lubię, więc martwi mnie to. Jednocześnie też mam taką refleksję: co by się działo w Polsce, jakiego języka używano by w przestrzeni publicznej, gdybyśmy to my mieli taki problem? To jest efekt ostrego sporu politycznego, prawda? - Ale też powinniśmy mieć jasność, na czym on polega. To nie jest przekomarzanie się wokół ustawy. Ustawa została już dawno uchwalona przez Izbę Reprezentantów i Senat. Została podpisana przez prezydenta. Została zaskarżona do Sądu Najwyższego i przez niego zatwierdzona, a prezydent Obama wygrał drugą kadencję z tą ustawą jako swoim głównym, programowym planem. To jest w tej chwili trzymanie całej gospodarki, budżetu Stanów Zjednoczonych, jako zakładnika przez część skrajnej prawicy. Czyli Obama ma kłopoty jednym słowem? - Tak, one mogą bardzo poważnie zaważyć na wiarygodności Stanów Zjednoczonych. Ale znowu nie mogę się powstrzymać od refleksji na temat amerykańskiej i polskiej prawicy - kiedyś to był termin, który kojarzył się z odpowiedzialnością, mieszczańskimi cnotami, z państwowotwórczą postawą. Część amerykańskiej prawicy uprawia politykę w duchu liberum veto. Tam się prawica zradykalizowała, mniej więcej w tym samym czasie, co nasza. To dziwne, że mówi to człowiek też kiedyś prawicy, jako twórca ROP-u choćby. - Tak, uważam się za konserwatystę, ale to, co zaczyna uchodzić w Polsce za prawicowość tzn. religia smoleńska, przejęcie kiedyś lewicowej tradycji insurekcyjnej, czyli rzucanie się z motyką na księżyc, uważam, że to jest właśnie odejście od tych ideałów prawicowości, czyli polityki realnej, polityki systematycznej, która buduje na realiach. A ten spór budżetowy, te kłopoty Ameryki, w jakiś sposób nam zaszkodzą w Europie? - Mogą bardzo zaszkodzić. Dolar jest walutą rezerwową świata. Cały świat zachodni polega na amerykańskim parasolu bezpieczeństwa. Od dawna się mówi, że gdy kichają Stany Zjednoczone, cały świat nabawia się grypy. Grozi nam niewypłacalność Stanów Zjednoczonych, bo niepodniesienie limitu zadłużenia oznacza, że Ministerstwo Finansów Stanów Zjednoczonych przestałoby płacić odsetki od obligacji amerykańskich. Czy Syria dla świata jest jeszcze kłopotem, czy po tym, co było w zeszłym tygodniu na forum ONZ, tego problemu już nie ma? - Syria jest kłopotem przede wszystkim dla samych Syryjczyków. To jest najpoważniejszy dramat - fala uchodźców największa od czasu exodusu Afgańczyków po inwazji radzieckiej na ten kraj w 1979 roku. Dwa miliony uchodźców za granicą, 5 milionów wewnątrz kraju. Szacuje się, że jedna trzecia narodu nie mieszka tam, gdzie mieszkała. I wszyscy mamy świadomość, że zgoda na unieszkodliwienie arsenału chemicznego jest tylko drogą do rozwiązania jednego z symptomów choroby, którą jest wojna domowa. Inwazja będzie, czy jest na razie odłożona w czasie? - Inwazji, o ile wiem, nikt nie planował... ...może, źle się wyraziłem. Skrupulatnie wyliczone, celowe ataki. - One są moim zdaniem możliwe, gdyby reżim zaczął oszukiwać w sprawie zniszczenia arsenału. Czy Putinowi w sprawie Syrii należy się Pokojowa Nagroda Nobla? - Myślę, że Rosja zachowała się tutaj głównie we własnym interesie, bo to Rosji zależy na utrzymaniu reżimu Asada. Rosja też nie kryła od początku, że jest przeciwna użyciu arsenału chemicznego. To nie jest źle, gdy państwa realizują to, co jest w ich interesie, a nie na przykład to, co dyktują im emocje, ale to za mało na nagrodę Nobla. To spójrzmy na zachód. Ekonomiści mówią teraz, że to jest taki czas, kiedy Polska będzie musiała już przyjąć euro. Ta druga kadencja kanclerz Merkel. Zgadza się pan z tymi opiniami? - Podpisaliśmy traktat akcesyjny, w którym się do tego zobowiązaliśmy. Euro jest walutą Unii Europejskiej. Ale wybór daty i kursu należy do nas. W tej kadencji Sejmu po prostu nie ma głosów w parlamencie, aby zmienić konstytucję. Ja uważam, że powinniśmy przystąpić do euro ze względów politycznych, bo to wzmocni naszą siłę oddziaływania. Ale minister gospodarki i minister finansów muszą określić, kiedy to będzie dla nas bezpieczne gospodarczo i musimy zaczekać aż strefa euro naprawi swoje błędy, aż przekona nas, że kryzys się nie powtórzy i wtedy my musimy z kolei przekonać Polaków, że to dobry pomysł. Do tego czasu w strefie euro będą już nie tylko Słowacja, ale także Łotwa, prawdopodobnie Litwa, a więc będziemy mieli szerszą bazę doświadczeń, którą Polacy osądzą. Czyli najwcześniej po wyborach w 2015 roku? - Jakbym miał zgadywać, bym mówił raczej o końcu dekady. Panie ministrze, czy będzie jakaś reakcja polskiej strony, polskiego MSZ w sprawie Polaka, działacza Greenpeace’u, który został zatrzymany przez służby rosyjskie i grozi mu nawet 15 lat więzienia, obozu? - Nasz konsul, jako jeden z pierwszych, udzielił już wsparcia naszemu obywatelowi, bo to dotyczy obywateli wielu krajów. Proszę pamiętać, że obywatel Polski za granicą ma obowiązek szanować prawo kraju przebywania i MSZ nie ma zdolności do udzielenia komuś immunitetu od prawa danego kraju z tytułu posiadania naszego obywatelstwa. MSZ nie może reprezentować naszego obywatela przed sądem, może tylko wskazać adwokata. Tylko, że zarzuty są mocne, bo Rosjanie uznali go za terrorystę. - Pirata, zdaje się. My ostrzegamy, że są kraje, które mają systemy prawne, które nam się mogą wydać bardzo twarde, a nawet egzotyczne. To nie zwalnia z obowiązku przestrzegania tego prawa. Oczywiście my udzielmy takiej pomocy konsularnej, do jakiej jesteśmy zdolni, ale przede wszystkim ostrzegamy, że trzeba przestrzegać prawa za granicą nawet, jeżeli nam się nie podoba. A ma pan jakąś wiedzę na temat polskiego fotoreportera, który został porwany w Syrii? - Mam, ale dla jego dobra nie mogę się nią podzielić. Możemy powiedzieć czy żyje, w jakim jest stanie? - Żyje. To dobra informacja. To na koniec jeszcze spytam o pana życiorys, bo tak czytając go wnikliwie można uznać, że jest pan takim trochę zawodowym ministrem, wcześniej wiceministrem, teraz ministrem, pytanie, co dalej, jakie są ambicje Radosława Sikorskiego? - Byłem dziennikarzem. Ale to już jest zamierzchła przeszłość. - Nie taka zamierzchła. Ministrem się bywa, byłem też analitykiem w think tanku... O tym zdecydują wyborcy, a ja się jakoś nie martwię, znajdę sobie jakieś zajęcie. Napisałem kilka książek, napiszę jakąś następną. Tylko że dzisiaj w Polsce z książek trudno wyżyć. - Więc rozejrzę się za jakąś robotą. Ma pan czas jeszcze, żeby zaglądać do swojego dworku w Chobielinie? - Staram się używać tego zabytku, który przywróciłem do życia, żeby pokazywać obcokrajowcom klimat polskiej przeszłości, polskiego domu i w takich warunkach czasami się udaje lepiej realizować polskie interesy kolegów ministrów, do różnych bliskich nam spraw przekonywać. W ten weekend zajrzy pan tam, znajdzie pan czas? - W ten weekend akurat nie. To to życzę, żeby się znalazł. Mamy piękną złotą polską jesień.