Konrad Piasecki: Będzie walka Sikorski - Tusk o fotel szefa Platformy? Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych: - Przede wszystkim dzisiaj Dzień Żołnierzy Wyklętych. Jako także były minister obrony narodowej, chciałbym żyjącym jeszcze weteranom złożyć serdeczne podziękowania za to, że walczyli za ojczyznę nawet wtedy, gdy walka była beznadziejna, a rodzinom tych, którzy zginęli, chciałbym złożyć kondolencje i też podziękowania. Cześć i chwała Żołnierzom Wyklętym w takim razie i przechodzimy do polityki. Wystartuje pan? - I może jeszcze jedno. Uważam za patrona Żołnierzy Wyklętych rotmistrza Pileckiego. Niedawno przekazałem dwujęzyczną historię tego wielkiego bohatera znanemu hollywoodzkiemu reżyserowi. Uważam, że to mógłby być film na miarę "Pianisty". Bez wątpienia. O polityce już możemy? Wystartuje pan na szefa Platformy? - Nie. Bo? Bo przeciwnik mocniejszy niż w prawyborach na prezydenta? - Bo uważam, że Donald Tusk wygrał już kilka wyborów dla nas i wygra kolejne. Dostanie 99,9 proc., bo będzie jedynym kandydatem. - Nie, wstępnie wczoraj zdecydowaliśmy, iż powtórzymy to, co jest tradycją Platformy, od jej zarania, w pewnym sensie w takim kodzie DNA... Powszechność wyborów. - Powszechność wyborów, także na przewodniczącego i to daje... Ale myśli pan, że znajdzie się odważny, który wystartuje przeciw? - Tak, jestem dobrej myśli. To byłoby dobre dla Platformy i demokracji w Polsce. Chodzi o to, żeby było jasne, że ten, kto rządzi Polską, premier, ma mandat od swojej partii i od Polaków. A dobra myśl podpowiada panu, że kto wystartuje przeciwko Tuskowi, skoro pan nie chce? - Wiemy, że Grzegorz Schetyna się waha. Byłby mocnym kontrkandydatem, ale zakładam, że to pole będzie otwarte także dla innych. To, że Tusk zmienił wczoraj zdanie, obwieścił, że będzie jednak kandydował, zarząd Platformy przyjął entuzjastycznie? - Myślę, że nikogo to nie zdziwiło. A informacja, że zamierza rozstać się z Gowinem? - Taka informacja nie padła. A jaka padła? Że w poniedziałek zdecyduje? - W poniedziałek zapadnie decyzja. Skoro deklaruje i zapowiada decyzję, to nie będzie to decyzja pozytywna dla Gowina. - Nie wskazywał, jaka to będzie decyzja. Panu się podoba, takie odkładanie decyzji w czasie i bawienie się z opinią publiczną i samym Gowinem? - To jest wyłączny przywilej Prezesa Rady Ministrów. Nie mnie to komentować. A powiedział za co właściwie ma być ścięty ten Gowin nieszczęsny? Ewentualnie może być ścięty. - Pan zakłada, że może być ścięty. Ewentualnie może być ścięty, bo skoro premier ma podjąć decyzję, to rozumiem, że się stało. - A ja lubię Jarosława Gowina i dobrze mu życzę. A co się stało, że premier w ogóle rozważa dymisję? Powiedział to? - Kieruje pan pytanie pod niewłaściwy adres. Ale o tym zarządzie niewiele wiemy, więc ciekaw jestem, czy powiedział chociaż dlaczego ma go zdymisjonować albo dlaczego zastanawia się nad dymisją. - Kwestia nie była dyskutowana na zarządzie, bo jest to decyzja rządowa a nie partyjna. I zarząd pokiwał głowami: tak, Donaldzie decyduj? - Premier ma prawo dobierać sobie współpracowników. A będzie pan się cieszył, jak odwoła Gowina, czy trzyma pan kciuki za jego pozostanie w rządzie? - Ja rozumiem, że nastąpiło pewne zapętlenie personalno-polityczne. Ale to nie jest odpowiedź na moje pytanie. - Mam wrażenie, że już kilka razy odpowiedziałem na pana pytanie. Rozumiem, że trzyma pan kciuki, ale nie chce pan tego powiedzieć. Na Rzymie, z którego pan wrócił, abdykacja papieża zrobiła duże wrażenie? - Wizyta w Rzymie to zawsze jest przeżycie. Ja tam byłem w innych celach, ale miałem poczucie historyczności chwili - tego dobrowolnego końca pontyfikatu - i byłem smutny, bo takie dożywotnie papiestwo wydawało mi się jedną z kotwic w tym zwariowanym świecie, jednym z pewników. A tu się okazuje, że pewnik nam się usunął spod nóg. Ale z drugiej strony może to dobrze, że człowiek, który czuje się słaby i nie czuje się już na siłach, żeby przewodzić tak potężnej organizacji, jaką jest Kościół Katolicki, mówi "weźcie silniejszego"? - To jest zrozumiałe. Zresztą jest nadzieja, że następny papież da Kościołowi energiczniejsze i nowocześniejsze przywództwo. Ale jednak - jest to zerwanie z tradycją, zerwanie z ważną częścią czegoś, co uważałem za naturalne. Rozumiem, że w tej sprawie w Radosławie Sikorskim więcej konserwatysty niż postępowca. - Wręcz monarchisty. John Kerry, z którym się pan spotykał w Rzymie, wie, gdzie jest Polska? Wie, jakie mamy problemy? - To było zapoznawcze spotkanie z ministrami Unii Europejskiej i Sojuszu Północnoatlantyckiego. Ja miałem ten przywilej, że z Johnem Kerrym znamy się już od paru lat, i myślę, że sekretarz stanu przekonał wszystkich kolegów do tego, że jest kimś, kto po prostu zna Europę i wiemy to, bo po prostu pamiętamy, że było to kwestią nawet w jego kampanii wyborczej. Więc mamy do czynienia z kimś, kto rozumie, że Stany Zjednoczone - oczywiście - mają interesy na całym świecie, ale najbliższym partnerem Stanów Zjednoczonych jest Europa. Nie jest tak, że Stany osierocają trochę Europę na rzecz Azji i Bliskiego Wschodu? - Europa relatywnie słabnie gospodarczo i demograficznie. Stany Zjednoczone jako globalne mocarstwo muszą dostosowywać swoją politykę do globalnej korelacji sił. A to my Europejczycy, powinniśmy zrobić więcej, aby być partnerem w przywództwie dla USA w dziedzinie wojskowej i w dziedzinie ekonomicznej - stąd doskonały pomysł europejsko-amerykańskiej strefy wolnego handlu. Jakieś konkrety - jeśli chodzi na przykład o tarczę antyrakietową - to spotkanie przyniosło? Czy ono było na tyle zapoznawcze i wstępne, że nie? - Stwierdziliśmy, że trzecia faza jest na mur beton. Czyli robimy swoje i oni też robią swoje. Czy Kwaśniewski ma szanse zastąpić Ashton pańskim zdaniem? Bo zdaje się taki jest jeden z głównych celów Europy Plus? - Nie wiem. To będzie wynikało - tak jak poprzednio - z układu sił w Parlamencie Europejskim, bo z tego wyniknie, która frakcja weźmie które stanowiska. No to oczywiste, że to, czy lewica czy prawica będzie silniejsza, ma kluczowe znaczenie, ale czy w ogóle jest postacią tego formatu, którą Europa może rozważyć na to stanowisko? - Nie mam pojęcia. Oczywiście zawsze trzeba kibicować Polakowi. Czyli pan będzie wspierał te starania, będąc szefem MSZ? - Pierwsze słyszę, aby miał takiego aspiracje. To publicznie mówią jego towarzysze z Europy Plus. - To musiałem coś przeoczyć. To przeoczył pan najwyraźniej. - Ale w każdym razie wspieraliśmy prezydenta Kwaśniewskiego - także logistycznie - w jego misji na przykład na Ukrainie. Pan Stanisław pyta, czy MSZ będzie interweniowało w sprawie obrażania sióstr Radwańskich w Izraelu? - Kazałem sprawdzić, gdy te doniesienia się pojawiły. Proszę zrozumieć, my nie mamy naszego konsula czy ambasadora na każdym meczu tenisowym. Ambasadorowie mają inne zadania, więc możemy polegać tylko na relacjach ludzi, którzy tam byli. Gdy sprawa się objawiła, kazałem to zweryfikować. Ambasador albo jego personel skontaktowali się z trenerem sióstr Radwańskich, który powiedział, że on niczego nie słyszał i nie proszą o interwencję dyplomatyczną - która skądinąd byłaby nieproporcjonalna do sprawy. To się kwalifikuje - gdyby było prawdą - na stosunki pomiędzy federacjami tenisowymi.