- Stan rannych jest stabilny, ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - informuje minister. - Za zamachem stoją grupy związane z Państwem Islamskim - są takie sygnały - dodaje minister. - Jesteśmy w szpitalu w Tunisie, mamy kontakt z lekarzami. Będziemy chcieli też przeprowadzić własne badania - mówi. Minister pytany o słowa marszałka Sejmu, który powiedział, że prawdopodobnie jest 7 osób zabitych, odpowiada: "Nie wiem, skąd takie informacje. Byłem zaszokowany". - W takich sytuacjach informacje powinny być tylko oficjalne i sprawdzone - mówi gość RMF FM. Dodaje, że MSZ nie był źródłem wiedzy marszałka. Minister ocenia, że w tej sytuacji państwo zdało egzamin. - Koordynacja między ministerstwami była perfekcyjna - dodaje. Konrad Piasecki: Panie ministrze, znamy już ostateczną liczbę polskich ofiar zamachu w Tunisie?Grzegorz Schetyna: - To, co możemy teraz potwierdzić, o godz. 8 rano, to na pewno są dwie osoby zabite w wyniku zamachu, dwie osoby zaginione, których służby tunezyjskie nie mogą odnaleźć i dziewięć osób, które znajdują się w dwóch w szpitalach, z ranami ortopedycznymi, z postrzałami, ich stan jest stabilny, ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.Rozumiem, że jest tak, że liczba ofiar wśród Polaków może wzrosnąć do czterech, ale nie powinna już bardziej wzrosnąć.- Tak. Mamy nadzieję, że te osoby odnajdą się, że nie będzie już takiego czarnego scenariusza. Pozostałe osoby z tej wycieczki wróciły, są w Hammamet, w hotelu, z którego wczoraj rano wyjechały zwiedzać muzeum Bardo.Skąd w ustach marszałka Sejmu wzięła się w takim razie liczba siedmiu osób?- Nie wiem, jakie były źródła, też byłem absolutnie zaszokowany, bardzo intensywnie to sprawdzaliśmy wczoraj. Służby tunezyjskie, ministerstwo spraw wewnętrznych Tunezji, zmieniały liczbę wszystkich ofiar, ale to wynikało z tego, że po akcji antyterrorystycznej odnaleziono następne ofiary w muzeum. Stąd ta liczba się zmieniała.W każdym razie nie jest tak, że to MSZ był źródłem wiedzy marszałka Sejmu o siedmiu ofiarach wśród Polaków.- Nie, niemożliwe, bo nie mieliśmy tej wiedzy, cały czas ją ustalaliśmy, cały czas konsulowie pracowali. Całą noc to trwało. Mówi pan: życie rannych Polaków nie jest zagrożone. Ale czy to są osoby, które pozostaną w Tunezji, czy będziecie starali się je sprowadzić do Polski?- Za kilkadziesiąt minut ląduje samolot, który dzięki ministrowi obrony narodowej udało nam się zorganizować i wysłać do Tunisu. Jest tam czterech lekarzy. Jeden ze znajomością języka arabskiego. Jest tam czterech psychologów, są konsularnicy, którzy będą organizować pomoc na miejscu także tym, którzy są poza szpitalami i osoba od łączności. W ciągu kilku godzin dzisiejszego dnia będziemy mieli wiedzę, jakie są następne kroki także tych, którzy są tam w Tunezji. Czy to jest tak, że polscy konsulowie mają kontakt ze wszystkimi ofiarami rannymi i ich rodzinami, czy tam jest na tyle niestabilnie, jest bałagan, że to jest nie do opanowania? - Jesteśmy w szpitalu, więc mamy kontakt z lekarzami, ale też będziemy chcieli przeprowadzić własne badania, żeby mieć pewność co do stanu zdrowia tych osób, które są ranne. Ale oczywiście tak jak pan redaktor mówi, tam sposób organizowania tej pomocy nie jest taki przejrzysty. Tunezja nie ma doświadczeń w takich atakach. Musimy sobie radzić, ale mamy pełną wiedzę. Czy umie pan odtworzyć przebieg tych wczorajszych wypadków, tego ataku? Co tam się wydarzyło? Jak zginęli Polacy? Czy to były ofiary, które były w muzeum, czy to był ostrzelany autokar? Bo były bardzo różne informacje. - Ciągle tego nie wiemy. Te informacje ciągle się potwierdzają. Co opis, co świadek jest troszeczkę inne spojrzenie. Ciągle nie mamy wiedzy, jak to wyglądało do końca w muzeum i ile osób tam zginęło. Poczekajmy. Na razie mieć pewność, zidentyfikować, odnaleźć dwie ostatnie osoby, mieć pewność, że liczba, lista Polaków zabitych, rannych, odnalezionych jest zamknięta, a dopiero wtedy robić następne kroki. Teraz pytania do polityka. Pan ma jakieś podejrzenia, przesłanki kto stoi za tym atakiem? - Mamy przesłanki, mamy informacje ze służb. To jest to co mówimy od miesięcy, czy od lat. Tunezja i Egipt to nie są kraje, które są najlepszym kierunkiem wakacyjnym, turystycznym. Szczególnie miejsca wielkich miast, te poza resortami, poza hotelami. Dzisiaj to powtarzamy. Idzie sezon wakacyjny i trzeba dobrze znaleźć swój pomysł na wakacje, żeby przeżyć je w bezpieczny sposób. Ale za tym zamachem stoją jakieś struktury Państwa Islamskiego, Al-Kaidy, czy to są jakieś grupy bojowników, którzy przenikają na przykład z Libii?- To są grupy związane z Państwem Islamskim. Są takie sygnały. Formuła foreign fighters, czyli taka bardzo obecna też w Europie Zachodniej, funkcjonuje także w Tunezji.... takich wolnych elektronów, terrorystów...- ... czyli to są Tunezyjczycy, którzy są szkoleni w Jemenie i potem wracają. To też jest zjawisko, które pojawia się w Tunezji. Co mają zrobić Polacy, którzy są w tej chwili w Tunezji? Co mają zrobić Polacy, którzy wybierają się do Tunezji, mają już opłacone wyjazdy, wycieczki?- Wiem, że firma, która organizowała ten wyjazd, dzisiaj wysyła samolot na Dżerbę, żeby zorganizować powrót swoich turystów. Będą też na miejscu urzędnicy konsularni polskiego MSZ-u, będą rozmawiać z tymi Polakami i z przedstawicielami biur podróży, jakie będą ich oczekiwania i ich plany na najbliższe dni. Ale to jest tak, że MSZ stanowczo odradza wyjazdy do Tunezji.- Uważamy, że ten kierunek egipsko-tunezyjski, chcę jeszcze raz podkreślić, należy zupełnie odradzić.Ale to też nie jest rozumiem tak, że sytuacja jest tak dramatyczna, że będziemy jakimiś środkami polskiego rządu ściągać teraz wszystkich Polaków do kraju.- Nie można mówić o ewakuacji. Jest incydent. Przecież to nie był atak na turystów, tak jak kiedyś zdarzało się w Egipcie. To był atak na parlament. Nieszczęśliwy wypadek spowodował, że było obok muzeum i zginęli turyści. Ale tak się zdarza. Tam, gdzie są możliwe akty terrorystyczne, terroryzm nie wybiera. Giną najczęściej cywilni ludzie. Panie ministrze, pan wie, że jeśli chodzi o ten nasz polski grunt, wczorajszy wieczór nie wyglądał dobrze. Koordynacja między ośrodkami władzy wyglądała źle. Mówiło się o żałobie narodowej, marszałek mówił, że będzie żałoba. Okazało się, że nie ma żałoby. Siedem ofiar - okazuje się, że są cztery. Z czego to wynika?- Przepraszam bardzo, ale koordynacja wśród najważniejszych instytucji państwa wyglądała bardzo dobrze, można powiedzieć perfekcyjnie. Była decyzja pani premier Kopacz, została zwołana rada Rządowego Centrum Bezpieczeństwa. Powołaliśmy sztab antykryzysowy i podejmowaliśmy decyzje. Całą noc dzisiaj pracowaliśmy w MSZ, organizowaliśmy wysłanie samolotu z pomocą, informowaliśmy, zbieraliśmy informacje w Tunezji. Wszystko zostało zrobione tak jak trzeba. Jest pytanie o politykę informacyjną czy jej część.I o występ pana marszałka Sikorskiego?- Ja nie będę komentował wypowiedzi drugiej osoby w państwie. Zajmowałem się organizowaniem pomocy dla Polaków, którzy padli ofiarą ataku terrorystycznego w Tunezji.Czy ma pan tylko przekonanie, że zawiódł marszałek Sikorski?- Nie, nie. Nie chcę o tym mówić. Tylko uważam, że w takich sytuacjach informacje powinny być tylko oficjalne i tylko sprawdzone. Na tym polega skuteczność i sprawność państwa.I politycy powinni ważyć słowa?- Państwo musi zdać egzamin w takiej sytuacji. W tej sytuacji zdaje egzamin. Radzimy sobie i ta koordynacja jest tutaj, naprawdę, między kilkoma ministerstwami bardzo dobra. Powiedziałem o premier Kopacz, mówię o premierze Siemoniaku, o samolocie, który dało Ministerstwo Obrony Narodowej. Chcę podziękować ministrowi spraw wewnętrznych pani Teresie Piotrowskiej za lekarzy i psychologów. Minister Arłukowicz organizował przysłanie lekarza z językiem arabskim, żeby mógł tam pojechać i to się udało. To jest praca kilku-, kilkunastu-, kilkudziesięciu osób, która naprawdę bardzo dobrze wyglądała. Za występy i komentarze medialne ja nie chcę opowiadać.