Agnieszka Burzyńska: Słuchając expose, radowała się dusza Grzegorza Schetyny? Śpiewała "brawo Tusku"? Grzegorz Schetyna: - Było to bardzo dobre, ciekawe expose, premier mówił o ważnych rzeczach. A rozum Grzegorza Schetyny potrafi odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak późno to expose? - Nie powiedziałbym tego. Na pewno po czterech latach, ale to jest początek nowej kadencji... Ale dlaczego szef rządu nie zaproponował tego wcześniej? Bylibyśmy dzisiaj rok do przodu. - Ale co to znaczy wcześniej? W tamtej kadencji, rok po wyborze Bronisława Komorowskiego na prezydenta. - Mógł to zrobić, ale wydaje mi się, że to jest odpowiedź na te trudne czasy, na zagrożenie, które idzie ze strefy euro, na kłopoty następnych krajów. Mówi się, że lepiej późno niż wcale. Ja bym powiedział, że to było bardzo dobre, konkretne expose i musimy powiedzieć, że trzeba to robić. No ale to, że sytuacja w Europie jest katastrofalna, wiadomo było już przed wyborami, a kilka dni po nich Donald Tusk proponował nam raczej kontynuację polityki ciepłej wody. Skąd ten nagły, reformatorski zryw? - Myślę, że to jest przemyślenie tej sytuacji i wyciągnięcie wniosków z tego, że problemy w strefie euro nie rozwiązują się, a potęgują. Dlatego musimy być gotowi. Cieszyłbym się z tego, że tak bardzo twardo polski premier pisze ten trudny scenariusz. A ta zmienność Tuska nie przeraża pana? - Nie, to jest polityka. Ja jestem dumny i zadowolony z tego, że szef polskiego państwa podejmuje bardzo trudne problemy, szuka rozwiązań, nie kalkulując. To znaczy, że państwo jest chronione i bronione przez osoby, które je prowadzą. A jaką mamy gwarancję, że to wszystko, co powiedział, zostanie zrealizowane? Minister Rostowski po wyborach prezydenckich zapowiadał, że przeprowadzi cztery reformy - zrobił jedną. - Po to są media i opinia publiczna, żeby egzekwować także takie konkretne zapowiedzi, jak te wczorajsze. Przyznam pani, że tu naprawdę były same konkrety... Były konkrety... - ...i opinia publiczna nie pozwoli o nich zapomnieć, po prostu. A co będzie takim papierkiem lakmusowym, że tym razem to jest na poważnie, że to nie jest tylko na potrzeby uspokojenia agencji ratingowych? - To jest kwestia czasu. Najpierw budżet i ustawy okołobudżetowe, to już będzie na początku grudnia... A potem w lutym KRUS? - ...tak, później w styczniu i lutym muszą być położone już projekty ustaw, które będą materializować te wczorajsze zapowiedzi. Nie ma innego wyjścia, bo naprawdę trzeba się spieszyć. Cała koncepcja musi być wprowadzona i legislacyjnie przygotowana tak, żeby zaczęła funkcjonować najpóźniej od stycznia 2013 roku. Właśnie, będą te projekty konkretnych ustaw już w styczniu i lutym? Jakie? Wszystkie? - Proszę mnie nie pytać, ale to jest kwestia ciągłości zdarzeń i realizacji tych zapowiedzi. Niektóre rzeczy, o których mówił premier, niekoniecznie muszą być wprowadzone ustawowo. Wystarczą decyzje ministrów... Ale trzeba szybko. - ...tak, oczywiście. To jest początek roku, cały plan musi być przedstawiony i trzeba go zacząć wprowadzać. A zaskoczyła pana zapowiedź podwyżek dla policjantów? - Nie, bo rozmawialiśmy o tym wcześniej. To są rzeczy, które trzeba zrobić. Ważne. żeby znaleźć na nie pieniądze. Ta obietnica była bardzo konkretna, bo kwotowa. Ale wczoraj znalazła się dlatego, że była też złożona w kampanii wyborczej? - Nie, jestem przekonany, że premier zdaje sobie sprawę z tego, że służby mundurowe, policja muszą zarabiać więcej. To też oczywiście wiąże się z tym projektem emerytalnym dla służb mundurowych. A gdzie zapowiedź dotacji, subwencji dla samorządów na przedszkola? - Nie widziałem, nie słyszałem. W kampanii była bardzo często podnoszona. Wczoraj nie było właśnie, dlaczego? - Biedę musimy dzielić równo. I każda władza - i ta rządowa, i samorządowa - musi zaciskać pasa. To nie jest tak, że komuś będzie łatwiej. Idzie trudny czas. Czyli nie będzie subwencji? - Tego nie wiem, to jest oczywiście kwestia negocjacji ministra Rostowskiego z samorządami. Na pewno takie rozmowy będą. A będzie te 300 miliardów złotych z Unii Europejskiej? - Tak, to się nie zmienia. To jest niezbędne, żebyśmy ruszyli. Żeby równolegle przy trudnych projektach reform i zaciskaniu pasa, żebyśmy mogli cały czas mówić o rozwoju kraju, o inwestycji w infrastrukturę. To ciągle jest aktualne. Nawet przy tych kłopotach strefy euro? - Tak. Mam nadzieję, że nie odbędzie się to kosztem funduszu polityki spójności i pieniędzy europejskich dla Polski, czyli tych 300 miliardów euro. Wieczny optymista. Boi się Pan rozpadu koalicji? - To nie jest strach. Uważam, że ta koalicja jest konkretna, ma duże osiągnięcia, jest stabilna, jest najlepszym wariantem dla Polski w tej trudnej sytuacji. Ale od wczoraj ludowcy są mentalnie poza koalicją, po tym co usłyszeli w expose. - Nie jest tak źle. To jest oczywiście kwestia wspólnej pracy, opisywania problemów. Nie ma lepszego wariantu niż ta koalicja i jestem przekonany, że będzie ona długotrwała. Ale ich elektorat może tego nie wytrzymać. Przyjmiecie ich wtedy wszystkich do Platformy? - To nie jest kwestia elektoratu. Będziemy w taki bardzo otwarty sposób opisywać problemy i konieczności. Jestem przekonany, że i PSL, i polska wieś zrozumieją te decyzje. Przyspieszone wybory parlamentarne są realnym scenariuszem? - Raczej nie. Nie widzę takiej możliwości i konieczności. To będzie inny Sejm, inny parlament, inna dyskusja. Czyli w razie czego, jak nie PSL, to będzie Palikot, to będzie SLD? - Jest dużo możliwości koalicyjnych oczywiście, ale tak jak powiedzieliśmy - ta koalicja Platformy i PSL-u jest najlepszym wariantem na dziś i na jutro. A dlaczego premier stawia na słabszych zawodników, a nie na mocnych? - Proszę jego zapytać. "Grzegorz Schetyna to zawodnik wagi ciężkiej". Pamięta Pan te słowa premiera? - Nie uważam, żeby ten rząd był słabszy czy mniej ciężki wagowo. Jak pan usłyszał, że Gowin albo Joanna Mucha mają zostać ministrami, to co pan pomyślał? Że to jest żart? - Nie, przyjmuję to jako decyzję premiera. On decyduje o składzie swojego rządu. On też bierze za tych konkretnych ludzi i za te nazwiska odpowiedzialność. Tak jest. A słyszał pan żart, że Sławomir Nowak chciał być minister sportu, ale premier niedosłyszał i zrobił go ministrem transportu? - Słyszałem, ale mi się wydaje, że chyba ten dowcip nie śmieszy ministra Nowaka. A pana? - Też nie. Co się stało, że z "zawodnika wagi ciężkiej" stał się Pan "strategiczną rezerwą Platformy"? - To jest oczywiście pytanie, na które będziemy sobie wszyscy odpowiadać. Ja jestem tam, gdzie jestem. Co to jest "strategiczna rezerwa Platformy"? Co ona ma robić? - Czekać na swój czas. Zobaczymy, trzymam gorąco kciuki za premiera i za ten rząd. Powodzenie tego rządu jest dla Platformy i dla Polski kluczowe. To naprawdę będzie trudny czas i musimy wszyscy wspierać pomysły i premiera, i tych ministrów. A żałuje pan tego, że stał się pan liderem wewnętrznej opozycji? - Nie, nie czuję się tak. Jestem osobą, która wspiera w trudnym czasie trudne projekty. Przyjaźń Tusk-Schetyna skończona definitywnie? Co stało się z politycznym U2? - U2 pracuje nad następną płytą. Grzegorz Schetyna też? - Zobaczymy, ja jestem otwarty. Z tego co pamiętam, to nie było wykluczeń z zespołu U2. - Nie, nie czuję się też jako polityk wykluczony. Jestem w dobrym miejscu, jestem pierwszym wiceprzewodniczącym Platformy i gorąco wspieram wszystkie projekty Platformy Obywatelskiej.