Konrad Piasecki: Pierwszy i jedyny minister, który stracił w tej kadencji stanowisko w rządzie Donalda Tuska. Nie brzmi to dumnie? Marek Sawicki: Tak, złożyłem dymisję po słynnych taśmach. Nagrane w styczniu, ujawnione w lipcu, są przejawem dużej frustracji odwołanego przecież w końcówce roku 2011 byłego prezesa Agencji Rynku Rolnego. Ja żałuję, że media bardzo mocno nagłośniły tekst całej tej rozmowy, natomiast już nie było nagłośnienia oświadczenia byłego prezesa w mediach po tej publikacji, z którą, jak on twierdzi, nie ma nic wspólnego, w sensie uczestniczenia w tym nagrywaniu. To znaczy co? To nie on był? Nie, no on... Nie wiedział, że jest nagrywany? Była to sprawa nieświadoma. Ale pytanie, co mówił. To, co mówił, jest kluczowe w tej sprawie. Jeśli mówił o nepotyzmie, o zatrudnianiu krewnych, o wydawaniu publicznych pieniędzy - to jest obciążające. Panie redaktorze, niech to sprawdzą odpowiednie służby. Ja mówiłem o tym w dniu dymisji, że w tej sprawie nie czuję się winny i z pewnością odpowiednie służby to wyjaśnią. To skoro się pan nie czuje winny, to dlaczego się pan podał do dymisji? Cały łańcuszek, jak pan zauważył, pokazany także w innych obszarach, poza Polskim Stronnictwem Ludowym także, w strukturach samorządowych, nie tylko związanych z Platformą Obywatelską, ale również z innymi partiami politycznymi pokazuje, że ten proces czy ten system sprawowania władzy jest powszechny. Czyli korupcja i nepotyzm są w Polsce powszechne. To chce pan powiedzieć? Panie redaktorze, tam nie mówiono o korupcji, bardzo pana upominam. O politycznej korupcji. Bardzo pana upominam, żeby pan tego typu tez nie stosował. Tam mówiono o ewentualnym zatrudnieniu tego czy tamtego z rodziny, ale jak pan przejrzał publikacje, to problem polega na tym, że jeśli jest obszar, gdzie pracuje kilkanaście tysięcy ludzi, to wyeliminowanie zatrudnienia kogoś znajomego czy kuzyna nie jest łatwe. Panie ministrze, pan się czuje niewinny? Ja od strony prawnej czuję się niewinny. A od strony moralnej i politycznej? Także nie. Czekam na wyjaśnienie tej sprawy. Uważam, że w sytuacji, kiedy ja proponowałem panu premierowi na prezesa Agencji Rynku Rolnego człowieka, który po czterech latach publicznie mówi, że udawał nadzór nad jednostką jemu powierzoną, to w pewnym stopniu wystawia także mnie świadectwo, że nie trafiłem na osobę dobrą, że moja rekomendacja była zła. Teraz niech to się sprawdzi, czy to, co było w tych publikacjach, jest rzeczywiście prawdą i czy będą podstawy do stawiania zarzutów czy nie. Wymuszono na panu dymisję, czy pan sam ją zaoferował swoim liderom politycznym? Niewymuszona, rozmawialiśmy o tym w szerokim gronie całego naczelnego komitetu wykonawczego. Nie było tak, że Waldemar Pawlak pana namawiał? Były głosy mówiące o tym, że trzeba oddać się do dyspozycji premiera, nie rezygnować, wyjaśnić całą sprawę. Ja uważałem, że nie ma takiej potrzeby, że skoro jest taka silna presja społeczna, warto jednak nie kolidować, nie przeszkadzać organom, które zajmują się w państwie wyjaśnianiem takich spraw. I do Waldemara Pawlaka pan żalu nie czuje? Nie czuję. Że nie stanął za panem murem i nie powiedział: "Będziemy bronić Marka Sawickiego"? Chyba PSL, po raz pierwszy jako partia polityczna w Polsce po przemianach w 89', pokazała - także tą decyzją - że nie funkcjonowanie, trzymanie się tych stołków, ale rozwiązywanie spraw, jest dla nas ważniejsze. Czuł pan satysfakcję, gdy parę dni po aferze taśmowej premier wdepnął na minę pod tytułem syn w OLT? Czy premier wdepnął? Ja bym tego tak nie oceniał. Z pewnością - jak pan zauważył - obszarów wątpliwych, trudnych jest wiele. To nie jest kwestia tylko OLT, to nie jest kwestia tylko Amber Gold. To są jeszcze większe problemy, większe pieniądze z rozliczeniem budowy dróg i autostrad. To są sprawy chociażby wczorajsze gangu pruszkowskiego, a więc widać wyraźnie, że problemów do rozwiązania w państwie jest wiele. Ja kiedyś mówiłem o tym, że minister jest jak saper - porusza się po polu minowym i nie wiadomo, w którym miejscu jaka odpali. U mnie akurat odpalono - w mojej ocenie - minę, ale zobaczymy. Niech się tym zajmą odpowiednie organy. Po wakacyjnych niesnaskach koalicja dziś zgodna i scementowana? Myślę, że koalicja zgodna i scementowana tym bardziej, że jak patrzymy na stronę opozycyjną, to alternatywy dla tej koalicji w tej chwili nie ma. Konstruktywne wotum nieufności - to nie jest coś, co PSL w ogóle może rozważyć, żeby poprzeć? Przynajmniej na tym etapie, w gronie kierownictwa spotykamy się przynajmniej raz w tygodniu, takiej możliwości nie rozważaliśmy. Niezależenie od tego, kto będzie kandydatem PiS-u na premiera? Panie redaktorze, myślę, że PiS w tym momencie zachowuje się bardzo destrukcyjnie. Mówiłem o tym chyba ze cztery miesiące temu: jak można w pół roku po wyborach parlamentarnych robić ofensywę przeciwko większości parlamentarnej, przeciwko demokratycznej decyzji społeczeństwa. Trzeba było tą ofensywę robić, kiedy były wybory. Kiedy były wybory, tej ofensywy zabrakło, a dzisiaj kwestionuje się demokratyczny wybór partii rządzących po to tylko, by robić w Polsce zamieszanie. Czyli dzisiaj każdy, kogo zaproponuje PiS, będzie gorszy od Tuska. Nie wiemy, kogo zaproponuje. Nie można takie oceny dawać ad hoc. Trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, że ani Pawlak, ani Tusk, ani Sawicki, ani Piechociński nie są to ideały polityczne. Zawsze mogą pojawić się osoby dużo lepsze. A koalicjant konstruuje razem z wami projekt drugiego expose, czy to się dzieje zupełnie poza plecami PSL? Na szczęście od dwóch miesięcy mam spokój, nie uczestniczę w tym. To pytanie proszę zadać premierowi Pawlakowi. A gdy koalicjant chce stawiać przed Trybunałem Stanu Ziobrę i Kaczyńskiego to ma wasze poparcie? Jeszcze o tym nie rozmawialiśmy. Mam nadzieje, że w przyszły wtorek będziemy mogli na kierownictwie ten problem podnieść. A tak na pańska intuicję: chciałby pan ich zobaczyć przed Trybunałem Stanu? Myślę, że jeśli trzeba było ich stawiać przed Trybunałem Stanu, to trzeba było to zrobić na początku poprzedniej kadencji, a nie czekać 5 lat, po to, by przypomnieć stare rzeczy. Było dobry moment, wtedy, kiedy rzeczywiście była zmiana. W tej chwili może to być postrzegane jako próba odwrócenia czy ucieczki od bieżących problemów rządzenia. Ostatnie pytanie od słuchacza, pana Łukasza: czy nie bulwersuje pana fakt, że szefowa pana gabinetu otrzymała 30 tys. odprawy, a następnie powróciła na to samo stanowisko razem z pana zastępcą? Szefowa, kiedy dostawała odprawę nie wiedziała, że powróci na to stanowisko. Wiem, że w tej sprawie jest oczekiwanie na ostateczną ocenę Kancelarii Premiera. To jest problem prawny, a nie moralny. Mam nadzieję, że niebawem będzie rozstrzygnięty. "Jeśli wszyscy Polacy przestaną od jutra płacić podatki, to będzie w porządku?" Podyskutuj na forum!