- Gdzie był pan, panie Piskorski przez te 20 lat?! - pyta Rostowski i dodaje, że "pomysł, iż politycy CDU przyjeżdżali do Polski z siatkami pieniędzy" jest "absurdalny". - Partii Jarosława Kaczyńskiego należałoby przypomnieć skandaliczną sprawę Telegrafu, a partii Leszka Millera sowieckie pożyczki - uważa Rostowski i dodaje że "należy się cieszyć, iż teraz standardy są wyższe". Konrad Piasecki: Pieniądze z CDU, pana zdaniem, kompromitowałyby ich odbiorców? Jacek Rostowski: - Ja nic o tej......transakcji, czy tym przepływie pan nie wie...- Nie, nie. O tym, co twierdzi Paweł Piskorski nie wiem. Dziwne dla mnie jest, że przypomniał sobie o tym dopiero po 20 latach i tuż przed wyborami.Przypomniał jak przypomniał. Teraz powiedział. Może pamiętał cały czas.- Ale nie uważał za stosowne wcześniej powiedzieć i to myślę, że go dyskredytuje.Ale panie ministrze, pan nie ma takich tajemnic rządowych, których pan dzisiaj nie zdradza, a za 20 lat być może tak?- Ale wie pan, to nie jest tajemnica rządowa...To tajemnic politycznych.- Tajemnica polityczna. Uważam, że to bardzo, bardzo podważa wiarygodność, bo gdzie pan był, panie Piskorski, przez te 20 lat, jak mógł pan to wcześniej powiedzieć? Dla mnie pomysł, że poważni politycy CDU przyjeżdżali z siatkami pieniędzy jest kompletnie absurdalna.To znaczy te siatki się wydają panu absurdalne, bo jeśli chodzi o obroty finansowe w CDU, to bywało naprawdę ponuro...- ...tak......co Kohl przypłacił w końcu stanowiskiem...- ...i oczywiście kanclerz Kohl musiał odejść z tego powodu. Ale to jest jakby część jednej narracji, jednego opisu. Paweł Piskorski jakby obie rzeczy mówi na raz. Ogólnie rzecz biorąc, tak jak w samych Niemczech i CDU dzisiaj, dzięki Bogu także w Polsce, stosujemy - i tutaj mam na myśli nie Platformę Obywatelską, tylko cały system polityczny - dużo wyższe standardy. Można by też oczywiście przypomnieć wszystkim partiom... Ja tutaj nie mówię ani że to miało miejsce, ani że to by w jakikolwiek sposób uzasadniało coś takiego, ale należałoby przypomnieć partii Jarosława Kaczyńskiego oczywiście skandaliczną sprawę Telegrafu i sprawę pożyczki sowieckiej w czasach Leszka Millera...W pionierskich czasach polskiej demokracji różnie bywało z przepływami pieniężnymi.- Ale powinniśmy raczej się cieszyć tym, że standardy na pewno są znacznie wyższe dzisiaj, jeśli chodzi o cały system polityczny w Polsce, niż były wtedy, co w żaden sposób by czegoś takiego nie uzasadniało, a najważniejsze jest, że nie mamy żadnych, ale to żadnych powodów przypuszczać, że to, co Paweł Piskorski mówi jest prawdą, skoro tak długo o tym nie mówił, a po drugie - ma to takie elementy malownicze, które mnie się wydają zupełnie nieprawdopodobne. Nie niepokoi pana swoboda, z jaką rząd wydaje kolejne pieniądze na kolejne reklamówki?- Nie, to jest wymóg Unii Europejskiej. Najpierw 7 milionów na reklamówkę unijną, teraz ponad 8 milionów na reklamówkę transformacyjną? - Sam spot był zupełnie w normach - siedemset kilkadziesiąt tysięcy złotych - reszta to są koszty emisji. Proszę pamiętać - myślę, że musimy to jasno powiedzieć - to jest wymóg Unii Europejskiej, aby środki unijne były promowane. I proszę pamiętać jeszcze jedną rzecz. Unia Europejska, i nie mamy co się łudzić w tej sprawie, jest projektem politycznym, dlatego Unia Europejska oczekuje, że jak państwa na członkostwie zyskają, to obywatele będą o tym słyszeli. Ale można to robić za tańsze pieniądze, panie ministrze. - Nie, nie można. Tam są pewne kwoty wymagane. Ale do tej pory nie wydawaliśmy takich pieniędzy na tego typu reklamówki. - Panie redaktorze, myli się pan. Te kwoty, które są wydawane teraz, są co roku wydawane w podobnych kwotach. To co jest inne teraz, jest że to idzie na spoty niż na inne formy promocji, które - ja uważam - są mniej skuteczne. Chciałbym powtórzyć - Unia Europejska jest projektem politycznym. Jeżeli ktoś tego nie lubi, nie chce, to niech powie otwarcie, że chce z Unii wyjść. Ja w sytuacji, którą mamy dzisiaj na Wschodzie, i mając wybór między tym projektem politycznym jakim jest Unia Europejska i tym jedynym drugim projektem politycznym jaki mamy w Europie, jakim jest imperium rosyjskie, wybieram Unię Europejską, jako projekt polityczny bez żadnej wątpliwości. Ale z tym nikt nie będzie dyskutował, panie ministrze... - Ale wtedy musimy też przyjąć tę prawdę, że jako projekt polityczny Unia chce się promować wśród swoich obywateli. To a propos wyborów - co wybrała córka: ZUS czy OFE? - Córka nie wybrała OFE... Ale jest pan pewien, że tego nie zrobi, bo ma jeszcze kilkanaście tygodni? - Właśnie chciałem powiedzieć, że ma jeszcze trzy miesiące. Proszę także pamiętać, że jeżeli nie wybierze OFE teraz, to będzie mogła za dwa lata, a potem jeszcze za cztery. Ale to perswazja taty pomogła czy wiedziała sama? - Nie... Ja z nią oczywiście o tym rozmawiałem i przypominałem jej, że z punktu widzenia finansowego, prawie w ogóle nie ma według naszych obliczeń różnicy dla przyszłego emeryta. Jest bardzo dużo czasu, żeby podjąć tę decyzje i ona dotyczy i tak bardzo małej części emerytury. Ale od tego czasu przeczytałem dość ciekawą analizę banku francuskiego Credit Agricole, która pokazuje, że aby OFE miało takie same dobre wyniki jak ZUS, to musiałaby mieć naprawdę wyjątkowe stopy wzrostu. Zatem ja bym nawet silnie ją zachęcał, aby pozostała w ZUS-ie, i zobaczyła jak naprawdę to się rozwinie. Dużo czasu... A wie pan, ilu ministrów rządu Donalda Tuska waha się, czy jednak nie zostać w OFE? - Nie wiem, czy się wahają, wiem, że pięcioro jeszcze nie powiedziało... No 5 na 18 nie zdecydowało: Bieńkowska, Szczurek, Sikorski... Mówią, że jeszcze nie wiedzą, co zrobią. - Bo uważaj... Co za zdrada, we własnych szeregach... - Nie, nie, przepraszam, wprost przeciwnie. Decyzja jest decyzją osobistą, i w pełni świadomie chcieliśmy, aby Polacy, nawet ministrowie, ją mieli... Ale myślę, że to nie jest dziwne. Powtarzam - mamy jeszcze ponad 3 miesiące, aby tę decyzje podjąć, a potem będzie ją można zmieniać co kilka lat, więc nie ma pośpiechu. Gdyby to zależało od pana, to jakie sankcje zastosowałby pan wobec Rosji? - Ja bym stosował szybciej ostre sankcje. Bo myślę, że wtedy byłoby większe prawdopodobieństwo, iż na końcu nie będą musiały być takie ostre. Uważam, że... Na ile realne są ostre sankcje? - Ja myślę, że zawsze jesteśmy dwa kroki do tyłu jako Unia Europejska. A żebyśmy byli jeden krok do przodu: to dzisiaj co musiałoby być? - Myślę, ze mogłyby być już sankcje na całe sektory gospodarki. Na przykład? Co to oznacza w praktyce? - No na cały sektor zbrojny, na niektóre inne sektory, to o czym już mowa. To już jest opracowywane. Tylko jak mówię, jesteśmy te dwa kroki do tyłu, idziemy w tym kierunku i będziemy w tym kierunku szli, bo wygląda na to, ze Władimir Putin nie ma żadnego zamiaru się zatrzymać. Ostrzejsze zastosowanie sankcji w końcu by było lepszym gwarantem i pokoju i lepszych stosunków - także gospodarczych, za dwa trzy lata. Czyli trzeba byłoby trochę spiąć Unię Europejską ostrogami? - Cały świat zachodni - tak. I to jest to, co premier robi jeżdżąc po Unii. To jest - paradoksalnie - najlepsza polityka, żeby doprowadzić do tego, aby w końcu te stosunki były mniej złe niż obawiamy się, że będą mogły być. Jacek Rostowski, dziękuję. - Dziękuję.