Posłuchaj: Konrad Piasecki: Lubię pana Józefa Oleksego. Najpierw bym sprawdził, czy ma rację, a potem bym go wyrzucał. Jak pan myśli, kto to powiedział? Józef Oleksy: Nie wiem. Aleksander Gudzowaty. Przepraszam, a czy już się wypowiedział? Tak, rozmawiał dziś ze mną. Gudzowaty mówi, że pana lubi i że dziwi się, że SLD tak szybko pana wyrzuca. A nie dziwi się swojemu posunięciu? Mówił, że nie miał innego wyjścia. A czym ja mu zagrażałem? No właśnie, to jest pytanie. Po co poszedł pan do Gudzowatego? Bo prosił mnie o rozmowę. Podobno przekazał mu pan bardzo ważną informację, która zainteresowała prokuraturę. Bzdura. Ale jeśli zaprosił pana na rozmowę, to miał pan wrażenie, czemu ta rozmowa służy? Miałem wrażenie, że ta rozmowa służy mu do znalezienia kolejnych dowodów w sprawie zamachu na jego i jego syna. Pan przekazał mu te dowody? On szukał, ja nie miałem takich dowodów. A nie powiedział pan, czegoś, co mogło być jakimś kluczem? Nie. Nic takiego nie było. Mnie to wszystko irytuje. Krew mnie zalewa, ponieważ nie po raz pierwszy w swojej prostolinijności staję się ofiarą cudzych wymysłów i przeróżnych podejrzeń oraz gier, których nie rozumiem. Ale przez kilka miesięcy mógł się pan zastanawiać, o co właściwie w tej sprawie chodziło. Dlaczego Gudzowaty pana nagrał i przekazał to nagranie prokuraturze. Nie wiem. To jest do niego pytanie. Ja nie będę odpowiadał na pytania, dlaczego ktoś coś zrobił. Zwłaszcza, jeśli zrobił coś ohydnego. Nagrywanie rozmów bez wiedzy tej osoby jest nielegalne według prawa, czyli pan Gudzowaty dopuścił się czynu nielegalnego. Złoży pan sprawę w sądzie albo w prokuraturze? Właśnie to rozważam. Aby Gudzowatego oskarżyć? Tak. Za nielegalne nagrywanie rozmów bez wiedzy rozmówcy. Ale pan już kilka miesięcy temu dowiedział się o tej rozmowie. Próbował pan dowiedzieć się od Gudzowatego, czy naprawdę pana nagrał? Zadałem mu to pytanie, kiedy dotarła do mnie ta informacja. W osłupieniu o to zapytałem i on zaprzeczył. A skąd pan o tym wtedy wiedział? Od konkretnej osoby. Jakiej? To nie ma znaczenia. Ważne, że się potwierdziło. A może ma zasadnicze? Nie ma żadnego. A może jest tak, że ta taśma ma drugie dno; że te fragmenty, którymi się wszyscy entuzjazmują - o krętaczach i narcyzach - to igraszka z tym, co tam tak naprawdę jest? Mam też takie podejrzenie. Ale nie umiem tego odszyfrować; nie mam już sił zajmować się tą sprawą. Mogę się zgodzić, że tam chodzi o coś, co trzeba odnaleźć. Tam jest bardzo wiele ważnych tez: o walce między Millerem a Kwaśniewskim, o wszechmocy służb, o synu Millera, o korupcji, o biznesie. Może to jest kluczem, dlaczego Gudzowaty nagrał tę rozmowę? Nie wiem, nie będę się wdawał w tego typu dywagacje. To tylko on sam może to wiedzieć. Ma pan nadzieję, że po tej całej historii odrodzi się pan jak Feniks z popiołów? Nie wiem, czy mi się będzie chciało. Moje obrzydzenie do życia publicznego w Polsce jest już skrajne. Wybiera się pan do Samoobrony? Samoobrona zaprasza. Na takie tematy się nie wypowiadam. Takich spekulacji będzie więcej. Słyszałem nawet, że podobno nawet sam pan premier coś wspomniał. Premier mówił, że jest pan bardzo inteligentny. No to mógłbym i jemu doradzać, bo to mądry człowiek. Inteligentny człowiek może się odnaleźć w Samoobronie? Mówiłem już o tym, że mógłbym doradzać różnym ludziom. Akces do Samoobrony nie jest wykluczony? Niech pan niczego sobie nie dodaje. Powiedziałem, że się tym w ogóle nie zajmuję. Więc pytam, czy nie jest to wykluczone. Nie interesuje mnie żaden temat, jeśli chodzi o politykę i dalszy bieg spraw.