Krzysztof Ziemiec: Słuchałem wczoraj premiera, słuchałem wczoraj prezesa, czytałem depesze i doniesienia agencyjne i pana nazwiska tam nie było. Chyba że się przesłyszałem, przeoczyłem coś. Miał być pan w nowym rządzie i pana nie ma. Waldemar Paruch: Nie było mowy o Centrum Analiz Strategicznych, to po pierwsze. Po drugie nie było mowy o Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, poza jedną informacją, że jej szefem zostanie - co było wiadomo - będzie nadal Michał Dworczyk. Mówiło się o panu, że ma być pan w nowym rządzie ważną osobą. Panie redaktorze, dla mnie najważniejsza jest polityka realizowana poprzez struktury i instytucje, i zadania, a niekoniecznie przez personalia. Kiedyś jedna z gazet nadała tytuł wywiadowi ze mną, takie bardzo autorskie dzieło dziennikarki, "W polityce nie chodzi o moją wygraną, w polityce chodzi o cokolwiek więcej". No dobrze, ale jest coś na rzeczy czy nie, będzie pan ministrem czy nie? Odpowiemy na to pytanie za tydzień. Czyli coś jest na rzeczy? Ważne? Nie jest to istotne dla wielkiej polityki. To ważne pytanie przed nami: po co ta cała zmiana? Właściwie rewolucji nie ma, są takie personalne zmiany niewielkie. Proszę naszym słuchaczom w żołnierskich słowach powiedzieć, czym ten rząd ma się różnić od poprzedniego? Nie do końca zmiany nie są wielkie. Popatrzmy od strony zmian strukturalnych, bo one są dość istotne, dość wyraźne. Polityków się dobiera - te personalia to jest oczywiście najciekawsze z punktu widzenia dziennikarskiego, ale też opinii publicznej, to było wczoraj najbardziej intrygujące - ale mamy po pierwsze reorganizację resortów, przepływy międzyresortowe, nie do końca wczoraj przez pana premiera opowiedziane, ale premier powiedział, że będzie systematycznie ujawnił przydział zadań poszczególnym resortom. Pojawiają się nowe resorty, chociażby resort, który wczoraj nie został nazwany, ale pierwotna jego nazwa to Ministerstwo Zasobów Narodowych, które przejmie władzę nadzorczą nad spółkami Skarbu Państwa, co jest władzą istotną, bo potrzebujemy synergii między spółkami Skarbu Państwa po to, żeby spełnić obietnice wyborcze, bo nadciągają lata, wydaje się, ekonomicznie trudniejsze. To o czym prezes mówił, prawdopodobieństwo spowolnienia gospodarczego jest bardzo wysokie. To od razu pana spytam, w takim razie będzie to rząd, który będzie mniej socjalny, a bardziej - nie chcę powiedzieć liberalny - ale pytanie jest takie: czy będą obcięte programy, takie jak 500+? Nie, oczywiście nie będą. Podniesione podatki? Nie, tak nie będzie. Oczywiście, działania socjalne, uruchomione w ciągu ostatnich 4 lat, nie zostaną zmienione, natomiast potrzebne są następne bodźce rozwojowe, żeby utrzymać rozwój, wzrost PKB na poziomie ok. 4 proc. Ale to jest niemożliwe. Już nawet wszystkie agencje i Komisja Europejska obniżają nam prognozy. 4 z kawałeczkiem. 4,1. 4,2. Proszę pamiętać, że zawsze te prognozy były potem przekraczane o 0,2, 0,3. Natomiast nie możemy sobie pozwolić na spadek poziomu rozwoju poniżej 3 proc., ponieważ wtedy będzie zagrożenie dla realizacji przede wszystkim zadań inwestycyjnych. Skoro programy socjalne będą zachowane, to skąd te pieniądze brać - podatki będą zachowane? Nie, nie ma w ustawie budżetowej na rok 2019 nie ma podnoszenia istniejących podatków, wręcz odwrotnie: od 1 października - przypominam państwu - nastąpiło obniżenie podatki PIT dla wszystkich w pierwszej grupie podatkowej o 1 proc. Standardowo weszło zapowiadane dawno obniżenie podatku CIT do poziomu najniższego w Unii Europejskiej oraz będzie mały ZUS, czyli w pewnym sensie się obniża tę skalę fiskalizmu nałożoną na przedsiębiorców czy obywateli. To jeszcze raz prostymi słowami dla takich ludzi, którzy nie mają takich w meandrach politycznych orientacji, jaką ma pan profesor, to będzie rząd przebudowy czy to będzie raczej rząd ciepłej wody w kranie, takiego administrowania państwem przez 4 kolejne lata? Nie, musi to być rząd przebudowy, ponieważ administrowanie w takim klasycznym rozumieniu, czyli owa filozofia ciepłej wody w kranie, jest politycznie kompletnie nieefektywne. Prawo i Sprawiedliwość jest partią, od której Polacy oczekują zmian. Jest tylko pytanie istotne, na które PiS musiało odpowiadać przez ostatnie dwa lata: zakres zmian i głębokość zmian. Ostatnie dwa lata rządów premiera Mateusza Morawieckiego były to zmiany, ale zmiany punktowe w określonych dziedzinach, które wymagały naprawy. Nie były to zmiany rewolucyjne, bo nie ma w polskim społeczeństwie przyzwolenia na żaden radykalizm. Kończąc wątek, zapytam pana o ministra sportu, bo od wczoraj jest wakat. Nie ma decyzji personalnej. Te rozmowy będą nadal trwały. Czemu? Bo było odejście dobrego ministra, pana Witolda Bańki i proszę pamiętać, że rząd jest rządem Zjednoczonej Prawicy i to kwestia porozumienia między małymi koalicjantami a Prawem i Sprawiedliwością. Poczekajmy kilka dni, na pewno ta kwestia zostanie wyjaśniona. A może jest to jakaś forma kuszenia kogoś z opozycji... Ma pan pewnie na myśli Senat. Nie jest to wykluczone. Serio? Nie jest to wykluczone. Wszędzie poszukujemy rozwiązania w Senacie, bo mamy pełną świadomość... Ale biorąc przedstawiciela opozycji do Ministerstwa Sportu? Panie redaktorze, to jest ministerstwo wizerunkowo bardzo istotne. Może nie o wielkim budżecie, bo jak porównamy to ministerstwo z budżetem Ministerstwa Obrony Narodowej, no to jest to trochę porównanie muchy ze słoniem. Nie mówiąc już o innych bardzo trudnych ministerstwach. To który z senatorów opozycji mógłby być przedstawicielem? To nie jest pytanie do mnie, ja tych rozmów nie prowadzę. To z kim PiS prowadzi rozmowy, jeśli chodzi o Senat? Czy już się pogodził, że ten Senat nie będzie PiS-owski? Oczywiście, że nie, bo dla dobra rządzenia, dla dobra Rzeczpospolitej potrzebny jest czytelny układ, kto za to rządzenie odpowiada. Jest wielkie niebezpieczeństwo, że opozycja będzie się starała z Senatu, przede wszystkim z kancelarii Senatu, uczynić instrument, który będzie utrudniał rządzenie, bo w sensie prawnym to nie jest takie łatwe - kancelaria ma tylko 30 dni, żeby się odnosić do ustaw. Owszem, ma ustawę ustawodawczą, no i marszałek Senatu siłą rzeczy jest trzecią osobą w państwie. To jest bardzo ważna figura polityczna, że użyję takiego określenia. Natomiast w przestrzeni parlamentu ewentualny konflikt między dwoma kancelariami jest stanem bardzo trudnym i niepożądanym. Pamiętamy lata 2007-2010, wojnę Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska z Kancelarią Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Czym to się kończyło, wszyscy doskonale wiemy. Wkrótce pełen zapis rozmowy.