Kaczmarek był gościem Kontrwywiadu Kamila Durczoka w RMF FM. Kamil Durczok: Czy Marek Sadowski powinien być prokuratorem krajowym? Janusz Kaczmarek: Jest prokuratorem Prokuratury Krajowej, a zatem nie jest prokuratorem krajowym. Mamy do czynienia z wyrokiem nieprawomocnym, zatem pan prokurator nadal sprawuje swoją funkcję. Nie było postępowania dyscyplinarnego. To jest kwestia, czy ten wyrok za przestępstwo nieumyślne spowodowałoby automatyczne reakcje w postaci kary dyscyplinarnej. To jest kwestia przepisów, a prokuratorem może być - to jeden z 7 punktów, oznaczony nr 2 - ktoś, kto jest nieskazitelnego charakteru. Czy osoba, która od 10 lat unika odpowiedzialności, zasłaniając się rozmaitymi immunitetami, jest nieskazitelnego charakteru? To jest pytanie, na które trzeba będzie sobie odpowiedzieć, a w szczególności będzie musiała odpowiedzieć komisja dyscyplinarna - to ona ma po swojej stronie imperium w postaci możliwości wydawania kar, a jedną z nich jest kara wydalenia ze służby. A w świetle prawa i przepisów możliwa do zastosowania w tym przypadku? Tak, natomiast zwracam uwagę, że jest to najsurowsza kara. Jest pytanie, czy nieumyślność wypadku - każdy z nas może mieć taki wypadek - automatycznie przekłada się na brak cechy w postaci nieskazitelnego charakteru. Pytanie, czy chodzi o wypadek, czy raczej o to, co działo się po wypadku. Ale rozumiem, że to już inna kwestia - jest komisja, która może się tym zająć. Czy przeniesienie do katowickiej prokuratury sprawy Marka Dochnala, to jest pierwszy krok do tego, by został on świadkiem koronnym? Nie, tak bym tego nie nazwał. To jest zmiana prokuratury z łódzkiej na katowicką. Przypominam, że ona nastąpiła w wyniku wielu interwencji obrońców pana Marka D., publikacji prasowych. Właśnie, bo obrońcy mówią tak: powie wszystko o Pęczaku, o Wiesławie Kaczmarku, o prywatyzacji Ożarów, o kontach, które obsługiwał Peter Vogel, ale w zamian wychodzi na wolność. Czy to jest układ do zaakceptowania przez prokuraturę? Przede wszystkim będziemy musieli wysłuchać pana Marka D. i usłyszeć, co powie faktycznie, bo to są propozycje. Będziemy chcieli usłyszeć nie tylko te informacje, o których tu wskazano nam, ale całość wiedzy pana Marka D. nie tylko na temat przestępstw popełnionych przez niego, ale i przestępstw popełnionych przez inne osoby. Co stało na przeszkodzie, by tę wiedzę uzyskać wcześniej? W pewnym momencie nastąpiło takie okopanie się po obydwu stronach, prokuratury łódzkiej i podejrzanego. Podejrzany w pewnym momencie zaczął stwarzać problemy, w takim znaczeniu, że powiedział, że nie ma zaufania do tej prokuratury, a ma wiedzę i chce się nią podzielić, ale z kimś innym. Stanęliśmy przed dylematem: skoro masz wiedzę, chcesz się nią podzielić, mówisz: nie będę się nią dzielił z tą prokuraturą, to w przyszłości można byłoby zarzucić, nawet nam, Prokuraturze Krajowej, że zaprzepaściliśmy tę wiedzę, nie chcemy od Marka D. usłyszeć, kogo on wskazuje, jakie okoliczności były popełnienia przestępstw. Jeśli dobrze rozumiem, to jest taka sytuacja, w której - wedle wersji Dochnala - on chce mówić, a prokuratura nie chce go słuchać. Tak? Tak. A czy pan w łódzkiej prokuraturze wszczął lub kazał wszcząć postępowanie wyjaśniające w tej sprawie? Sprawdzaliśmy te okoliczności. Przy pierwszym oglądzie nie potwierdziły się, ale cóż z tego, skoro jedna ze stron powiedziała: "nie powiem". To jest dziwna sytuacja, bo albo prokuratorzy nie chcą słuchać tego, co ma do powiedzenia Dochnal - i to jest problem, bo źle wypełniają swoje obowiązki, albo wypełniają je dobrze, a państwo ulegają presji jednego z osadzonych objętego zarzutami i przenoszą go do innej prokuratury, bo łódzka mu się nie podoba? My nie ulegamy żadnej presji, natomiast nie chcemy sytuacji, w której jakaś wiedza mogłaby nam umknąć. I być może brak tej wiedzy byłby kiedyś zarzutem, że być może nie chcieliśmy usłyszeć, o kim chciał mówić Marek D. To jest swego rodzaju papierek lakmusowy dla samego oskarżonego, czy rzeczywiście chce nam coś przekazać. Za chwilę będziemy o tym wiedzieli. Jeśli się to potwierdzi, że rzeczywiście ma taką wiedzę, wówczas będziemy mogli zastosować te instytucje, o których pan wspomniał. Kiedy? Bo łódzka prokuratura wystąpiła jeszcze o 3 kolejne miesiące aresztu. Prokuratura Krajowa przedłużyła śledztwo do 30 marca 2006 roku. Czy to znaczy, że do tego czasu Marek Dochnal będzie w areszcie, czy jest możliwość jego wcześniejszego uchylenia? Każda możliwość jest brana pod uwagę. Ja dzisiaj nie chcę mówić o uchylaniu aresztu. Ten bonus jest wówczas, jak jest coś z korzyścią dla prokuratury. To jest przede wszystkim celem naszego działania. Dziś mówienie o uchyleniu aresztu jest tylko elementem wtórnym do tego, co my będziemy mieli. Dochnal wędruje do Katowic, a Rywin jest konwojowany do Białegostoku. Po co te przenosiny, skoro Rywin twierdzi, że wszystko powiedział przed sądem? A może chciałby coś jeszcze powiedzieć? I po to trzeba go przenosić do Białegostoku? Powiedzmy sobie szczerze, że to jest sytuacja, w której prokurator jest tylko dysponentem i podjął taką decyzję. Prokuratura Krajowa nie ma tutaj żadnych uwarunkowań negatywnych. Ma pan sygnał, że Rywin jest skłonny przyjąć tę ofertę, sugestię ministra sprawiedliwości? To nie jest kwestia sugestii ministra, to jest kwestia rzetelnej pracy Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku. Podjęła taką decyzję, zobaczymy, czy kolejne przesłuchanie Lwa Rywina przyniesie sprawie jakiś efekt, czy nie. Skoro ta jednostka poza wątkiem legislacyjnym ma również podjąć wątek poszukiwania "grupy trzymającej władzę" w sposób procesowy, to nie może sobie pozwolić, żeby nie przesłuchać tego świadka. Posłuchaj całego wywiadu: