Marek Balawajder: Jak liczna grupa Irakijczyków byłaby przyjęta na oba uniwersytety? Franciszek Ziejka: Jeszcze nie mamy decyzji, natomiast mogę się odwołać do naszych doświadczeń: w czasie wojny irańsko-irackiej na UJ przyjęliśmy grupę 100 Irakijczyków, którzy w Instytucie Polonijnym zdobyli umiejętność posługiwania się językiem polskim, a potem wybrali sobie różne kierunki studiów: od architektury, po medycynę. Marek Balawajder: Teraz będzie podobnie? Franciszek Ziejka: Podobny system chcielibyśmy zaproponować. Gotowi jesteśmy przyjąć grupę, być może także 100 osób, zobaczymy jakie będą oczekiwania i nasze możliwości. Marek Balawajder: Czyli ta oferta mogłaby być aktualna już od tych wakacji. Franciszek Ziejka: Sądzę, że tak. Musielibyśmy tylko w możliwie szybkim tempie dowiedzieć się, czy istotnie jest takie zapotrzebowanie i jeśli takie będzie, przeprowadzić nabór. Marek Balawajder: Jak wyglądałby nabór? Też byłby taki podział narodowościowy: część Kurdów, część Irakijczyków? Franciszek Ziejka: Zbyt daleko sięgamy w przyszłość, na razie są to wstępne nasze pomysły. Marek Balawajder: Ale pana ludzie robiliby taki dobór? Franciszek Ziejka: Myślę, że tak. Musielibyśmy tam na miejscu przeprowadzić nabór. Sądzę, że znajdziemy sposoby, podobnie jak znaleziono sposoby przed kilkunastoma laty w czasie wojny irańsko-irackiej, tak aby ci młodzi ludzie przyjechali tu studiować, a nie robić coś innego. Marek Balawajder: Rozważa pan inną formę pomocy Irakijczykom, np. wysyłając polskich naukowców z UJ do Iraku na tamtejsze uniwersytety? Franciszek Ziejka: Jeśli będę miał ochotników, którzy będą gotowi wyjechać tam, oczywiście nie będą wówczas stawał im na przeszkodzie, ale sądzę, że ta propozycja, którą wraz z rektorem Uniwersytetu Warszawskiego przedstawiamy, jest bardzo konkretna i na nasze warunki chyba dobra.